“ | Czcili wszelkie stworzenia, takie jak słońce, księżyc, gwiazdy, grzmoty pierzaste, a także czworonożne istoty włącznie z żabami. Mieli także święte lasy, pola i wody, także w nich nie ośmielali się drzew rąbać, ani uprawiać pola, ani łowić ryb | ” |
— Dusburg |
“ | Wszystko na ziemi było dla nich boskie: słońce, księżyc, ziemia i woda, dzikie zwierzęta i gady. Stworzyli sobie z nich bogów nadając im imiona zmarłych ludzi | ” |
— Chodzenie Bogurodzicy po mękach |
Mitologia słowiańska (czasem korzysta się z terminu Religia Słowian, słowiański szamanizm, słowiański animizm) – potoczne, jednak oficjalnie używane w nauce określenie na przedchrześcijański zbiór mitów, świąt, praktyk magicznych, istot demonicznych, duchów i bóstw wyznawanych przez mieszkańców Słowiańszczyzny, aż do XIX/XX wieku. W samej tylko Polsce obejmował ponad 2 800 gatunków istot nadprzyrodzonych (w tym duchy zmarłych), ponad 20 000 legend i baśni, oraz niezliczone rytuały magiczne. Zawiera elementy politeizmu, monizmu, szamanizmu, polidoksji, animizmu, panteizmu i dualizmu.
W mitologii słowiańskiej zjawiska fizyczne, elementy i przedmioty przypisuje się istotom nadprzyrodzonym. Bóstwa na ogół nie są osobami, ale animistycznymi personifikacjami natury. W słowiańskich wierzeniach ludowych kult ziemi i kult nieba zajmują szczególne miejsce, a ważną rolę odgrywa ogień, uważany za żywy. Kamienie, góry, zwierzęta też są uznawane za święte. Kojarzony z wolnością i podróżą do niebios ptak jest do dziś zwierzęcym totemem narodów słowiańskich. Powszechnym symbolem ludowym jest wąż. Kult Słońca i Księżyca pojawia się także w legendach i sztuce ludowej.
Słowiańskie podania zorganizowane są wokół dychotomii dobra i zła, najbardziej znanym przedstawieniem jest ciągła rywalizacja między bogiem nieba, a diabłem oraz zło i dobro powracające do ludzi, pod wpływem różnych, nadprzyrodzonych zjawisk. Bohaterami słowiańskich opowieści, legend i mitów są ludzie, bóstwa, półbogowie, demony, a także istoty nadprzyrodzone w postaci ludzi, zwierząt i roślin. Bardzo częstym motywem w słowiańskiej narracji ludowej jest metamorfoza: mężczyźni zmieniają się w wilki lub niedźwiedzie, a kobiety w łabędzie czy kaczki. Do głównych korpusów słowiańskiej poezji ludowej należy tradycyjny, niehistoryczny cykl legendarny, oparty na kulcie legendarnych bochaterów. Odwaga i poświęcenie bohaterów, a także miłość do życia i nadzieja na świetlaną przyszłość odgrywają kluczową rolę w słowiańskich opowieściach.
Dane uważane za ważne dla zrozumienia religii Słowian pojawiają się już w okresie presłowiańskim w źródłach greckich. Jednak masowe gromadzenie materiału rozpoczęło się dopiero pod koniec XVIII wieku. Mimo tego wierzenia owe były wówczas ciągle wyjątkowo silne, gdyż większość żyła w względnie izolowanych etnicznych podgrupach wiejskich, a brak edukacji i synkretyzm umożliwiał zachowanie mitycznego obrazu nawet wśród mieszczan. Opowieści ludowe, mity i legendy były przekazywane ustnie z pokolenia na pokolenie.
Rozmieszczenie terytorialne[]
Wiara obejmowała od co najmniej wczesnego średniowiecza (według Juditha Kalika od neolitu) ziemie ruskie (dzisiejsza Ukraina, Białoruś i skrawek Rosji), polskie, czeskie, słowackie, zdecydowaną większość obszarów półwyspu Bałkańskiego, a także Panonie, Karyntie, Dacje i współcześnie należące w większości do Niemiec - Połabie. Zamieszkiwały ją w przeważającej liczbie ludy słowiańskojęzyczne, których populacja pochodziła genetycznie od Germanów Wschodnich (Wandalowie, Goci, Longobardowie, Swebowie), zachodnich Scytów (Sarmaci, Alanowie) i ludów paleobałkańskich (Trakowie, Ilirowie, Dakowie), których to jeszcze starsi przodkowie skolonizowali (według wyliczeń genetyka Petera Underchilla) Europę Wschodnią w trakcie mezolitu, bądź neolitu.
Wyznawały ją plemiona czeskie, łużyckie, połabskie i prapolskie (często stosuje się zwrot "lechickie/Lechici" w odniesieniu do plemion polskich i połabskich, wszak pierwsza takowa wzmianka pojawia się dopiero w kronice Wincentego Kadłubka, żyjącego w XII-XIII wieku n.e i nie będącym wiarygodnym źródłem do omawianych czasów) oraz Słowianie południowi, czyli Serbowie, Chorwaci, Bośniacy, Bułgarzy, Macedończycy, Słowianie Daccy, Słowianie Greccy, Słowianie Pannońscy, Karantanie, Czarnogórczycy i Słoweńcy.
Część kultur słowiańskich nie obejmowała głębi kontynentu europejskiego i lecz funkcjonowa
ła na ziemiach lokalizowanych w dorzeczu Dniepru, by na przestrzeni wieków - na wskutek chrystianizacji w obrządku prawosławnym (co odróżniło ich od katolickich lub pogańskich Słowian Zachodnich), asymilacji ugrofinów oraz pożyczek językowych (głównie skandynawskich za sprawą przybycia wikingów na Ruś) przeobrazić się w Słowian Wschodnich.
Zróżnicowanie i rola w kulturze[]
Dziedziną historii zajmującej się badaniem kultury, języka, dziejów, a także wierzeń etnicznych jest slawistyka. Najwybitniejsi polscy slawiści, którzy wpłynęli znacząco na rekonstrukcje pogańskich wierzeń wczesnośredniowiecznych i późniejszych, szczególnie na Połabiu to m. in Aleksander Gieysztor (analiza najstarszych źródeł), Leonard Pełka (analiza demonologii) czy Łukasz Kozak (analiza istoty animizmu i wiary w dusze). Duże znaczenie mają, także kompilacje Pawła Zycha i Witolda Wergasa zbierające rozproszone źródła w kompilacje. Najpewniej nigdy nie istniał tylko jeden wspólny panteon słowiańskich bogów i demonów, oraz tylko jeden, taki sam dla wszystkich narodów słowiańskich zbiór opowieści. Nie zmienia faktu iż w licznych słowiańskich kulturach przejawiają się podobne wątki np. koncepcja Żmija/Smoka, czarta, wampira czy utopca była ogólnosłowiańska choć niejednolita.
Religia Słowian dzieliła się na różne odłamy, czasami współwystępujące na tym samym terytorium. Demony wyobrażano sobie w różny sposób, wiele podań ludowych ma odmienne wersje, zaś niektóre postacie są poświadczone tylko na danych regionach, inne zaś mają charakter ogólnosłowiański. Bardzo dobrze poświadczone są wierzenia do trwałe do czasów działania neutralnych folklorystów - najsłynniejszym słowiańskim etnografem i folklorystom był Oskar Kolberg. Święta są jedynym, całkowicie uniwersalnym elementem religijnym wszystkich ludów słowiańskojęzycznych. Stan obecnej slawistyki pozwala na bardzo skuteczną rekonstrukcję demonologii, praktyk magicznych i wiary w duchy zmarłych czy zbioru legend, mitów i opowieści ludowych. Dużym problem stanowi rekonstrukcja postaci opisywanych w najstarszych kronikach, takich jak Wołos, Łada czy Perun, choć rola związanych z nimi żywiołów we wierzeniach Słowian jest dobrze poznana.
Zdaniem Henryk Łowmiańskiego, religia Słowian można określić mianem "polidoksji", czyli czteroelementowym systemem wiary w magię, duchy przodków, demonologię oraz kult przyrody. Łukasza Kozak określił, że kulturę polską zbudowały trzy elementy: szamanizm, magia i prawo zwyczajowe, twierdząc że lokalne wierzenia stworzyły niemal całość owej kultury, gdyż elementy z Biblii czy antyku w kulturze dotyczyły głównie wąskiego grona elity.
Historia[]
Najstarsze poświadczenia[]
Przed absorpcją alfabetu łacińskie na przełomie milenium i krótko po nim, niewiele zachowało się źródeł odnoszących się do wierzeń etnicznych u Słowian.
Nie znane im było bowiem pismo, a chrześcijańskie relacje mają wyraźnie negatywne nacechowanie wobec panteonu słowiańskiego i były tworzone przez duchownych, nie mających większej wiedzy w zakresie pogańskiego kultu. Nowe metody badawcze, a także naukowe interpretacje dotychczas pominiętych chrześcijańskich zapisków np. Postylla Łukasza z Wielkiego Kozimina, gdzie wymienia się takich prapolskich bożków, jak Lado, Jessa, Quia i Nia pozwalają w przyszłości na lepsze poznanie wierzeń obecnych na słowiańszczyźnie. Wciąż pojawiają się - choć powoli - nowe dane do zweryfikowania z tego okresu. Odrzucone z różnych powodów prapolskie bóstwa, jak Jesza czy Polel coraz częściej są uznawane za autentyczne przez współczesną naukę. Slawiści często korzystają z relacji Thietmara z Mersemburga, Helmolda, Nestora czy Saxo Gramatyka. Żywoty św. Ottona z Bambergu i Słowo o Wyprawie Igora to także często wykorzystywane i szanowane źródła. Roczniki słynnego Królestwa Polskiego Jana Długosza i Postylla Łukasza z Wielkiego Kozimina, a wraz z nimi jeszcze nie tak dawno niesławny "Panteon Długosza" wracają do łask. Etymologia i toponimia od dawna były brane pod uwagę w celu poparcia kultu danego bożka na danym obszarze. Archeologia również odgrywa pewną rolę.
Opór przed chrystianizacją[]
W Królestwie Polskim i księstwach ruskich istniała liczna grupa ludzi, która ową wiedzę posiadała i była ona przenoszona z pokolenia na pokolenie - ludność wiejska, chłopi. Zamieszki i przewroty polityczne w Polsce i podział Rusi na pomniejsze, rywalizujące ze sobą księstwa, oraz konserwatywność społeczeństwa uniemożliwiły skuteczną chrystianizacje poddanych. W samym tylko państwie Piastów, sieć kościelna umożliwiająca chrystianizacje uboższych i średnich warstw społecznych (wyjątek stanowili od dawna chrześcijańscy mieszczanie pochodzenia niemieckiego ulegający polonizacji) w XIII wieku. Dodatkowo najczęściej przemowy i nauki kościoła głoszono dotychczas po łacinie, której znajomościom mogli się tylko pochwalić przeważnie duchowieństwo, szlachta, mieszczanie i rody królewskie. W skutek tego na długo po chrzcie Mieszka I w (przypuszczalnie) 966 roku n.e i jednostek "wyższych" (dwór, mieszkańcy grodów i podgrodzi) wieśniacy i inne niższe, uboższe warstwy społeczne nadal składali hołd pogańskim bożkom i wierzyli w demony mitologiczną budowę wszechświata co udowadniają liczne kazania, na których księża i biskupi potępiają liczne przedchrześcijańskie praktyki. Nawet, gdy odpowiednie instytucje kościelne do walki z dawnymi zabobonami zostały ukształtowane i rozpoczęły swą działalność, chrystianizacja - mimo licznych sukcesów - nigdy nie odniosła całkowitego sukcesu.
Dawne tradycje polskie, ruskie, czeskie i innych krajów słowiańskich pewnej części przetrwały do dnia dzisiejszego. Zachowały się także u Słowian poddających się germanizacji, hungaryzacji i romanizacji, gdyż państwowi asymilatorzy dokonywali zmiany wyłącznie języka, nie zaś prywatnego folkloru, często nie zdając sobie nawet sprawy z jego istnienia.
Często po bezskutecznych próbach wytępienia znamion pogaństwa, gdy dotychczasowe metody zawiodły, powoływano tzw. inkulturacje, czyli "przywłaszczanie" przez jedną kulturę tradycje i elementy drugiej, po uprzednim nadaniu jej nowego, zmienionego znaczenia. Umyślne nadawanie chrześcijańskich naleciałości na dawne obrzędy przez kościół i zastępowanie bóstw świętymi okazało się nadzwyczaj skutecznie, bowiem religie pierwotne mają to do siebie, że są otwarte na wpływy zewnętrzne, chętnie je włączając do swej doktryny. Inkulturacja odbywała się często samoistnie, dobrowolnie, czasem z drobną pomocą duchownych np. Jan Długosz w Rocznikach topienie Marzanny uznał za pozostałość po niszczeniu bałwanów za czasów Mieszka I i jego chrztu, będące w rzeczywistości próbą oddalenia zimy. Z tego też powodu badania etnograficzne i folklorystyczne są niezwykle ważne i wręcz dla dokładniejszego odtworzenia mitologii słowiańskiej. Współcześnie wraz z źródłami pisanymi, weryfikacje ludowych opowieści i tradycji są głównymi czynnikami wykorzystywanymi przez dzisiejszych naukowców w opracowaniach naukowych odnoszących się do religii dawnych Słowian.
Upadek[]
Większość wierzeń zanikła w wyniku rozwoju przemysłu, edukacji i nauki pod koniec XIX wieku w miastach i na początku XX wieku na wsiach. Rozwój nauki, sprawił że chorób nie przypisywano już wyłącznie demonom czy złemu donoszeniu dziecka. Rozwój historiografii i nauk przyrodniczych sprawił, że ludzie przestali wierzyć legendarne początki państw czy rzek. Nadal żywe są za to wierzenia związane z przesądami ślubnymi czy pogrzebowymi. Głównie utrzymała się wiara w duchy - szczególnie starsze pokolenia Słowian poświadczają o swoich rzekomych kontaktach ze zmarłymi. W niektórych regionach Słowiańszczyzny zachowała się wiara w magię. U Słowian Zachodnich i Południowych utrzymuje się poziomie jedynie 10% (z wyjątkiem wierzeń synkretycznych), u Słowian Wschodnich - 50%, zaś na Łotwie w magię wierzy 70% ankietowanych.
Historia badań[]
Starożytność - czasy przedsłowiańskie (przodkowie Słowian)[]
Najstarsze źródła odnoszące się do pogańskich wierzeń Europy Środkowo-Wschodniej to nie wierzenia stritce Słowian w naukowym znaczeniu, lecz wierzenia ich bezpośrednich, genetycznych przodków - Scytów, Paleobałkańczyków czy Gotów. W związku z ciągłością wierzeń i ciągłością genetyczną, nie należy dzielić religii Słowian od religii Presłowian, gdyż mimo zmian w kulturze materialnej, kultura duchowa nie musiała ulec zmianie, co zaznaczają tacy autorzy jak Judith Kalik czy Alexander Gyesztor, zaś Peter Underhill i inni autorzy zaznaczają, że badanie obecnego genomu dowodzi ciągłości osadniczej. Jest to na tyle istotne, że w społecznościach przedpiśmiennych, wierzenia są zazwyczaj ustnie przekazywane z pokolenia na pokolenie. Ciągłość wierzeń potwierdzają liczne przypadki potwierdzeń wierzeń i czystych i synkretycznych, już w czasach presłowiańskich. Autorzy Greccy czy Rzymscy wielokrotnie opisywali religijne praktyki ludów barbarzyńskich Europy Środkowo-Wschodniej.
Za jedną z najstarszych wzmianek można odnaleźć w greckich opisach ludu Neurów, żyjących na terytorium późniejszej Polski. Autor opisuje wiarę w Wilkołaki, wspominając o ludziach wierzących, iż ich rodacy zamieniają się w nie w trakcie nocy, samemu wykazując sceptyzm wobec takiego zjawiska. Fakt ten jest wykorzystywany przez historyków jako najstarszy dowód na ciągłość wierzeń w Europie Środkowej (dawniej przez przez Pawła Jasienicę). Dużo informacji zapisano o religii Scytów, żyjących na terytorium dzisiejszej Ukrainy i Rosji. Autorzy opisują kult ognia i domowego pieca (Tapayanti), oraz wiarę w najwyższego boga nieba (Papaya), a także wiarę w boginię wody (Baurastana), szeroki kult słońca (Gaitasura). Opisują wiele praktyk, jak modlenie się do słońca czy budowanie świątyń na Krymie. Wspominają też o mężczyznach przebranych i uczesanych jak kobiety, którzy przepowiadali przyszłość, zaś jeśli ich przepowiednia się nie spełniła, groziło im spalenie na stosie. Współcześni autorzy jak Wojciech J. Cynarski wykazują, że mitologia scytyjska wykazuje ciągłość ws. wierzeń słowiańskich, a inni autorzy doszukują się też ciągłości ws. wierzeń tureckich.
Jeszcze więcej źródeł pojawia się odnośnie mitologii Traków. Źródła greckie wspominają o kulcie czterech żywiołów: ognia, wody, ziemi i powietrza. Bóstwom przypisywano dosiadanie koni. Bóstwa mieszkały na chmurach, gdzie człowiek mógł się wspiąć po drabinie, jak miał to zrobić wódz Cosignas. Opisano głównego boga niebios, do którego trafiały dobre dusze (Zis), oraz wielką Bogini-Matkę. Opisano też boginie wody i trójgłowego węża - przeciwnika boga niebios. Pochówek Traków obejmował rytuał, w którym kobieta dawała się zabić (w przypadku poligamii - była to kobieta uznana za najbardziej kochaną), a następnie chowana wraz z mężem. Podobny rytuał istniał wśród Słowian Zachodnich. Według Aleksandra Fol, wiele tradycji poświadczonych już w czasach Trackich istnieje do dzisiaj w Bułgarii, jako elementy opisanych w starożytności widowisk ludowych czy legend.
Istnieją też źródła historyczne odnośni religii Ilirów, którzy obejmowali między innymi Dalmatów. Aleksandar Stipčević zauważa, że prócz ciągłości między religią Ilirów, a religią albańska, zauważalna jest również ciągłość z religią ludów późniejszej Jugosławii. Najpotężniejszym bogiem był Dei-Patrous czyli odpowiednik pobliskich bóstw presłowiańskich - trackiego Zisa i scytyjskiego Papajosa, który był najwyższym ojcem nieba. Perendi był bóstwem, który wykazuje pokrewieństwo z Pioruenm, Perunem, Perkwunem, a wszystkie te postacie łączy nazwy gór w regionie. Wierzyli w istoty zwane Deuadai, które grecy określili jako "podobne do satyrów", co w związku z analogią do słów określających diabły w językach słowiańskich i greckiego porównania, wskazuje na opisaną potem wiarę w czarty. Hans Krahe wysunął teorię, że istnienie satyra w Grecji jest wpływem diabłów iliryjskich. Dane z Istrii podają istnienie bóstwa wody i gór. Teonim Zisa Menzanasa było alternatywną nazwą (plemiona Japigyjskie) dla niebiańskiego Dei-Patrousa, etymologicznie związaną z trackim Zisem, czasami zwany w plemieniu jak Dis. Nazwy rodów Iliryjskich potwierdzają totemizm, a co za tym idzie - ścisły związek Ilirów z naturą. Do takich przypadków należą: Enchelei, „ludzie węgorza ”; Taulanti , „ludzie jaskółek” Delmatai (Dalmaci), „ludzie owiec ”, Dardani, „ludzie gruszki ”, Peuketi , „ludzie sosny ”, Ulkinium , „miasto wilka”, Delminium, „miasto owiec ”. Spośród religii europejskich, prócz Ilirów jedyną grupą ludów, gdzie istniał totemizm są Słowianie. Popularną symboliką wśród Ilirów było słońce i ptactwo wodne.
Mniej poznane, ale nadal istotne są wzmianki ws. ludów zamieszkujących późniejszą Polskę. Juliusz Cezar podczas walki w Galii ze Swebami pochodzącymi z okolic Odry, wspomina o animistycznym kulcie słońca, księżyca, ognia oraz kulcie czystości seksualnej (podobną potwierdzili potem arabski podróżnik podróżujący po Państwie Mieszka). Rzymianie opisują też stawianie totemów z mandragory. Po podbiciu Italii przez Gotów, Jordanes i kronikarzy lokalni odnotowują fakty na temat ich religii. Wspominają o adorowaniu księżyca, oraz o wierze w wiedźmy. Gocki Król miał wygnać je ze swojej ojczyzny, za to że przywołały złe duchy stepów, wywołując konflikt z wcześniejszymi sojusznikami - Hunami. Wspomina też o kulcie duchów przodków.
Większość opisywanych ludów stosowała kremacje, cześć używała kamieni nagrobkowych z postacią z rogiem w ręce, bliźniaczych do późniejszych Bab Pruskich. Opisy plemienia Galindów, wspominał o kulcie Matki Bogów.
Istnieją wzmianki ws. religii Wenedów, którzy czcić mieli najwyższą boginię opisaną jako Razivia.
Średniowiecze[]
Wieki V-VII uważa się za początek ery słowiańskiej w Europie Środkowo-Wschodniej. W trakcie inwazji plemienia Sklawenów na Bizanancjum, kronikarz Prokopiusz z Cezareji w O Wojnach Gockich, opisuje składanie przez nich ofiar ze zwierząt, ku czci najwyższego boga nieba i błyskawic. Twierdził też, że Sklaweni mocno kierowali się wróżbami zaś w przypadku nieszczęść obiecywali bóstwu ofiary w zamian za ocalenie. W IX wieku Frankowie podbili słowiańsko-niemiecką Górną Saksonię, gdzie spotkali się z lokalną wiarą w czarownice, które oskarżano o czarną magię. Władca Franków zakazał pod groźbą sądu oskarżania o czary, uważając je za nieetyczne pomówienie. Kolejne źródła pochodzą z Czech i opisują praktyki związane z magią, uprawianą tylko przez kobiety (ponowny motyw wiedźmy). Nestor w Powieści Minionych Lat opisuje u Rusinów kult piorunów (Perun), bydła (Weles/Wołos), wiatru (Strzybóg) oraz takie istoty jak Pereplut czy Daćbóg, do dzisiaj nie do końca zidentyfikowane. Opisuje historie postawienia im posągów przez Włodzimierza - władcę Rusi, oraz proces nawracania dworu rosyjskiego.
Dużo kronikarzy interesuje się Połabiem. Kronika Słowiańska Kagnimira, Czyny Biskupów Kościoła Hamburskiego Adama z Bremy czy Czyny Duńczyków Gramatyka Saksońskiego, to jedne z licznych, pierwszych źródeł na temat religii Połabia. Zawarły one szczegółowe opisu świątyń, opisy licznych bóstw takich jak Rugiewit, Prone czy Świętowit. Duże znaczenie miała też arabskie Łąki złota i drogich kamieni, zwierające opisy świątyń, wróżb, kultu solarnego czy wiary w bóstwo podobne do połabskiego Flinsa. Kroniki opisują świątynię w Radogoszczy czy animistyczny kult ognia, w postaci Swarożyca oraz ofiary z kogutów. Średniowiecze uważa się za okres pierwszych rejestracji mitów Słowian. Wincenty Kadłubek notuje legendę o Smoku Wawelskim, pozostałe regiony również uwieczniają swoje legendy. Liczne, zbieżne źródła wspominają o animizmie i kulcie przodków. Wspominają o kulcie wody, ziemi, słońca, lasów księżyc, pól i zwierząt (w tym żab i węży). Dużo kronikarzy odnotowuje istnienie świętych gajów. Kronik opisują też kult brzegiń, wił i upiorów, oraz wiarę w złe demony.
W owym okresie widoczna jest już inkulturacja - przyjęcie przez kościół wielu elementów pogańskich do swoich własnych rytów. W XIII wieku na Połabiu powstaje znany obraz przedstawiający wizję diabły, kanie/chmurnice oraz ludzkie personifikacje słońca i księżyca. Pierwsze utożsamiono z szatanem, drugi z aniołami. Z tego powodu w tym okresie pojawia się w sztuce wiele elementów ludowej demonologii, zastępując enigmatyczną wizję piekła i nieba, wizją mitologiczną, dosłowną w religii chrześcijańskiej. Wiele traktatów pozostaje pod wpływem tej wizji. Kościół przyjmuje kult dusz przodków i wędrówki dusz, w postaci doktryny obcowania świętych i czyśćca. Zanotowane jest wiele legend o świętych, które według badaczy nie mogą pochodzić od autentycznych postaci, lecz były wynikiem zamiany nazw u postaci mitologicznych. Tak stało się z boskim klucznikiem (Św. Piotr), patronem wołów (Św. Błażej) czy gęsi (Św. Marcin) .
Pod koniec średniowiecza Jan Długosz opisał w swojej kronice bóstwa związane z Polską: Jeszę (bóstwo naczelne), Nyję (pschopompa), Dziewannę (bóstwo zwierząt), Dzidziellę czy Ładę, oraz wspomniał o pogańskich korzeniach Zielonych Świątek.
Nowożytność[]
Renesans zwiększył zainteresowanie kronikarzy ludową kulturą. Przełomowym dziełem był Młot na Czarownice autorstwa dwóch duchownych ze Szwabii, którzy dane zbierali też na Połabiu i Czechach. Traktat ten zbierał wiedzę na temat wizji czarta, wiedźm i latawców. Ze względu na to że wszystkie trzy postacie zostały już zaadaptowane przez kościół, duchowni mogli zanotować wiele danych na temat owych demonów. Opisując praktyki dokonywane przez diabła, takie jak obcowanie z ludzkimi kobietami czy wywoływanie niepogody. Traktat o latawcach opisuje istoty powietrza kuszące ludzkie kobiety. Najbardziej znaną częścią jest opis praktyk czarnomagicznych dokonywanych przez wiedźmy, sposoby w jaki zawierają cyrografy oraz sposoby na ich przepędzanie, obejmujące między innymi używanie danych ziół. Wzorem Młota, powstaje kilka innych dzieł z zakresu badań nad wiedźmami, opisujące między innymi sabat czarownic, jako "czarną mszę" po której następują zabawy i rozpusta. Istnienie wiary w sabat czarownic zostało potwierdzone potem w ludowych legendach z okolic takich jak Góry Świętokrzyskie czy Słowacja.
Pojawia się wiele traktatów opisujących hierarchię i klasyfikację diabłów. W XVI wieku opisano, że ziemska liczebność czartów to 7 405 926 osobników. Część była przeciwna takiej interpretacji, zwracając uwagę na to że pogańska wizję, trudno ostatecznie pogodzić z biblijnym szatanem działającym raczej samotnie, stąd postało prześmiewcze powiedzenie "Ile diabłów zmieści się w główce od szpilki"?. Mimo tego wzrastało zainteresowanie postacią diabła, szczególnie w kręgach elit. W Rzeczpopolitej powstają takie dzieła jak Sejm Piekielny (opis hierarchii diabłów na wzór państwa ludzkiego), Występek prawa czartowskiego przeciw narodowi ludzkiemu (opis istoty diabłów), Czarownica powołana, albo krótka przestroga ze strony czarownic (opis wiedźm i cyrografów z diabłami).
Okres ten to także rozkwit sztuki magicznej, wśród elity. Magia, alchemia i astrologia rozwijała się głównie w Rzeczpospolitej, Niemczech i Czechach, w pierwszym przypadku alchemia była nawet przedmiotem akademickim na uniwersytetach. Wielu znanych magów jak Dr. Faust czy zbieżny z nim Pan Twardowski miała parać się magią, a nawet zawierać cyrografy. W Niemczech powstaje traktat na temat przyzywania demonów żywiołów, zaś głośnym echem odbiło się odnalezienie rzekomej "Goecji Salomona" zawierającej opis przywoływania 80 gatunków demonów, rzekomo pochodzący z Izraela, w rzeczywistości naukowcy są zgodni co do jego europejskiego pochodzenia, z powodu wykorzystanych znaków heraldycznych (tamgi) i tematyki i charakteru demonologii typowej dla epoki. Okres ten to także utrwalanie wielu legend i notowanie baśni ludowych. Za ważny zbiór uważa się Opowieści dawnych lat, których dokładna geneza terytorialna nie jest znana, lecz każda z opowieści posiada od kilkunastu do kilkudziesięciu odpowiedników w krajach słowiańskich.
Oświecenie przyniosło wątpienie, niektórych naukowców co do istnienia części zjawisk nadprzyrodzonych. Przekształcali oni alchemię w chemię, zaś astrologię w astronomie. Nadal jednak silnie popularna była u nich wiara, w niektóre rodzaje stworzeń. W polskim Diable w swojej postaci ukazanej, opisane zostaje opętanie ludzkich zwłok przez biesa, oraz motyw wampirów, zaś w Nowych Atenach autor uznał istnienie smoków, twierdząc nawet że narysował go "z natury'". Następnie dodaje, że "smoka pokonać trudno, ale starać się trzeba", co stanowi obecnie jeden z najbardziej znanych polskich cytatów. Na Śląsku i Czechach Praetorius Johannes utrwala ponad 250 mitów, legend i podań o postaci Rubezahla - bóstwa gór.
Wiek XIX uważa się za złotą erę źródeł o mitologii słowiańskiej. Na przełomie milleniów Karl i August Grimm, zebrali opowieści ludowe z Niemiec, Połabia, Pomorza, Śląska, Czech i Austrii, w liczbie dwustu. Każda z owych opowieści posiada od kilku do kilkudziesięciu odpowiedników w krajach słowiańskich. Inspirują oni wielu innych etnografów do utrwalenia legend, baśni i podań. Aleksander Afanzjew utrwala ponad 650 mitów, legend i opowieści ludowych z Rosji, zaś Mieczysław Dowojna-Sylwestrowicz, zbiera 700 historii mitycznych, oraz 800 zaklęć pogańskich z terenów Litwy. Jeszcze więcej historii zbiera Oskar Kolberg, utrwalając 1 950 mitów, podań i legend. W krajach słowiańskich działa wielu zbieraczy historii, w samej tylko Polsce funkcjonowało ich ponad stu. Zauważono, że ogrom historii jest do siebie mocno podobny - na terenie słowiańszczyzny (i nie tylko) wątki czy motywy powtarzają się na tyle często, że muszą one pochodzić z czasów szczególnie odległych. Tak samo jak w przypadku legend i baśni, z tego okresu pochodzi większość źródeł na temat wiary w istoty nadprzyrodzone. Niektóre demony miały po kilkaset poświadczeń w jednym tylko kraju. Pod koniec wieku etnografia zanotowała wiarę w kilka tysięcy bóstw i duchów słowiańskich, kilka tysięcy miejsc nawiedzonych bądź świętych, oraz wiarę w niezliczoną ilość baśni i legend, oraz przeróżne praktyki magiczne, rytualne i religijne. Potwierdzono wiarę w istnienie materialnego piekła i diabła czy czarownice wśród lokalnej ludności, poprzez setki bądź tysiące wystąpień, często zbieżnych historii w dużych odległościach, świadczących o ich bardzo archaicznym korzeniu.
Zainteresowanie tematem miało też wpływ na analizę najstarszych źródeł. Aleksander Brucker wydał "Mitologię słowiańską" będącą analizą dawnych źródeł, choć wiele jego tez obecnie uważa się za nieaktualne. Joachim Lelewel również brał czynny udział w analizie. W tym okresie odkrywa się wiele pomników z czasów pogańskich, płyt nagrobkowych, kurhanów oraz urn na skremowane zwłoki, dając początek archeologii religijnej na terenach słowiańszczyzny, w kontekście przedchrześcijańskich praktyk. Artur Oppman rejestruje legendę o Bazyliszku, uważaną za druga najbardziej znaną legendę z Polski,
Współczesność[]
W dwudziestoleciu międzywojennym wiara w magię nadal była popularna na wsiach, w miastach przetrwała głównie wiara w smoki, duchy i diabły. W 1930 roku wydano "Żywoty diabłów Polskich" będący jednym z kluczowych mitografii. Zawierał legendy o powstaniu Boruty czy Rokity oraz wyjaśniał w jakich miejscach wierzono, iż znajdują się wrota do piekła. Pierwszy rozdział wyjaśnia, że możliwe jest zatkanie drogi do piekła, lecz oznacza to że złych dusz nie miał by kto karać i błąkały by się po ziemi szkodząc ludziom.
W okresie powojennym na skutek industrializacji i rozwoju edukacji, zanikała wiara w mitologię i demonologię, lecz jednocześnie wzrosła ilość naukowych analiz na temat religii słowiańskiej. Pojawia się wiele kompilacji, z wcześniej rozproszonych źródeł takie jak Śpiewająca Lipka, Baśnie Narodów Związku Radzieckiego, Baśnie Polskie czy Klechdy Domowe. W 1962 Ukazuje się dwutomowa Polska Bajka ludowa w ujęciu systematycznym, zawierająca analizę kilku tysięcy wątków, oraz ich występowanie w różnych częściach Polski i po za nią. W 1971 Henryk Łowmiański wydaje Religię Słowian i jej upadek określając doktrynę polidoksji, czyli czteroelementowego systemu wiary. 1981 rok to premiera Poetyki Mitu, w którym rosyjski autor Eleazar Mieletiński analizuje mityczny charakter baśni (współcześnie jego poglądy popiera Artur Cottorel). 1982 rok przynosi kolejny przełom - Aleksander Gieysztor tworzy Mitologię Słowian, będącą pierwszą, nowoczesną publikacją odnośnie najstarszych źródeł. Zawarł też opisy informacji z kronik późniejszych oraz informacje o legendach i mitach, popierając tezę Eleazara Mieliteńskiego. Gyesztor w swej książce skupił się na postaciach opisanych w najstarszych kronikach, lecz w dużej mierze pominął demonologię, która jest znacznie lepiej poświadczona. Lukę tą zapełnił 1987 rok, kiedy to miała miejsce premiera Polskiej Demonologii Ludowej, Leonarda Pełki, zawierający opis kilkudziesięciu bóstw i demonów, wraz z wybranymi cytatami czy legendami, statystykami oraz klasyfikacją. Większość tez i klasyfikacji Pełki pozostaje aktualnych do dziś.
2005 rok to premiera największej kompilacji demonologii. Wielka Księga Demonów Polskich Barbary i Adama Podgórskiego, zawarła ponad 2 000 krótkich opisów bóstw, duchów i demonów z regionów Polski. Premiera kolejnych części Wiedźmina spowodowała wzrost sprzedaży publikacji o tematyce wiary słowiańskiej, sprawiając że wydawnictwa zwiększyły częstotliwość publikacji na ten temat. 2010 przyniósł premierę pierwszej polskiej, rozległej mitografii aitologicznej. Dlaczego drzewa przestały mówić? Ludowa wizja świata folklorystki Doroty Simonidas, objęła kompilację ponad 400 autentycznych mitów aitologicznych, wyjaśniających pochodzenie świata, budowę axis mudni czy genezę miast. Stanowi to jedyną kompilację tego typu, jaką wydano. W roku 2013 ukazały się Głubczyckie legendy i podania ludowe - zbiór ponad 600 mitów, legend, baśni i opowieści ludowych z przedwojennej głubczyczyzny. Książka zwróciła uwagę na to że mimo germanizacji językowej, Słowianie nadal zachowali rdzenne wierzenia, tym samym religię tzw. Prusaków należy rozpatrywać w kontekście kultury słowiańskiej. 2019 rok objął premierę książki Jak chłop u diabła pieniądze pożyczał. Polska demonologia ludowa w przekazach ustnych, będąca efektem długoletnich prac terenowych i wywiadów z XX, a nawet XXI wiecznymi rolnikami, obejmujące kilkaset pytań i odpowiedzi mieszkańców Polski, w sprawie wiary w diabły i demony, świadczących o zachowaniu się na prowincji wielu wierzeń
Latach 10-te XXI wieku to premiera, nowego rozległego bestiariusza. Bestiariusz Słowiański. Pawła Zycha i Witolda Wergasa objął średniej wielkości opisy ponad 200 bóstw, duchów i demonów regionu Polski, Białorusi, Litwy i Ukrainy. Duże zainteresowanie spowodowało sięgnięcie autorów do dalszych źródeł, tworząc tom 2 z dwukrotnie większą ilością postaci. Duża sprzedaż spowodowała kolejne publikacje. Duchy polskich miast i zamków, objęło ponad 800 duchów danych miejsc, co uczyniło książkę największą kompilacją spirytystyczną w historii slawistyki. Bartłomiej Grzegorz Sala, wydał największą kompilację legend o smokach z Polski, zaś Paweł Zych i Witold Wergas wydali jeszcze Święci i Biesy, zawierającą kilkaset legend o diabłach, oraz nadprzyrodzonych zjawiskach słowiańskich zaadaptowanych przez kościół. W przypadku Bestiariusza Zwierzęcego, współpracowali z Natalią Zacharek, by opisać liczne praktyki magiczne związane ze zwierzętami, oraz boską rolę fauny w religii słowiańskiej. Początek lat dwudziestych przyniósł kolejne przełomy. Paweł Zych i Witold Wergas podjęli się stworzenia największego w historii zbioru legend z miast, w ramach Atlasu Legend. Pierwszy tom objął ponad 2 700 legend z terytorium Polski, obejmujący miasta 1/3 powierzchni kraju. Kolejne tomy obecnie są w trakcie produkcji. 2022 rok to premiera książki Upiór: historia naturalna historyka Łukasza Kozaka. Książka w krótce po premierze została uznana za przełomową i uzyskała wiele nagród naukowych. Autor stworzył najbardziej dokładny zbiór informacji o upiorach, strzygach, strzygoniach, wampirach, wąpierzach i płanetnikach, oraz udowodnił tezę o polidoksji. Skrytykował on niektóre rekonstrukcje Bruckera i Gyesztora na podstawie strzępków informacji, twierdząc iż należy korzystać z poświadczonych źródeł, które są liczne i dowodzą szamanistycznemu charakterowi mitologii Słowian.
Mitologia[]
“ | To, co wam teraz chcę opowiedzieć, zdarzyło się naprawdę! A działo się w owych dawnych czasach, kiedy… no, zobaczcie – bać się nie ma czego! A zatem, co to było, i kiedy było? Było to wtedy, gdy prosięta jeszcze chodziły w butach, żabki w czepkach na głowie, kiedy osły, ostrogami brzęczały pop ulicach, a zające same trąbiły chartom pobudkę. Hej! A jak dziewczętom dobrze się wiodło! Pieski zmywały za nie naczynia, kotki wycierały, gęsi izbę zamiatały, ryby -prały bieliznę w strumyku, a raki ją płukały. Wtedy każde dziewczę mogło z założonymi rękami siedzieć przy ciepłym piecu i nie bać się, że nie będzie chodziło w czepku jako mężatka. A nie martwcie się, dziewczęta! Prosięta znów zaczną nosić buty, żaby założą czepki, a osły znowu będą pobrzękiwać ostrogami na ulicach. | ” |
— Przepowiednia słowacka, wstęp do podania o Czerwonobrodym Królu, zbiór "Śpiewająca Lipka". |
Definicja "mitu"[]
Większość nowszych badań nad religiami politeistycznymi wykazuje, że nie można rozdzielnie pojmować mitologii i religii z jej aspektem kultowym. Badania te zwykle odnoszone były do religii świata antycznego, jednak z powodzeniem można się do nich odwołać także w przypadku systemu wierzeń słowiańskich. Według Andrzeja Szyjewskiego, w takich społecznościach jak słowiańska mamy do czynienia z jednością ontologii i teologii – ontoteologią.
U Słowian nie istniało, jak w przypadku mitologii greckiej, części świata współczesnego czy religiach Abrahamowych, wyraźne rozdzielenie świata sacrum i profanum – to co nadprzyrodzone i uświęcone przejawiało się we wszelkich aspektach codziennego życia. Dlatego błędem jest rozdzielne rozumienie lub opisywanie mitologii i religii słowiańskiej. Tym bardziej, że trudno mówić o mitologii w antycznym (Grecja, Egipt, Rzym) rozumieniu tego terminu. Zbiór mitów najpewniej nigdy nie istniał w jednolitej formie – ilość różnorodnych mitów - opowieści pomagających zrozumieć świat i jego nadprzyrodzoną warstwę, powtarzanych w formie ustnej i różniła się zależnie od regionu.
Ukraiński badacz Łukasz Kozak, stwierdził że używanie terminu "Mitologia Słowiańska" jest błędem języka, skłaniając się ku "Słowiańskiemu Szamanizmowi" i "Słowiańskiemu Animizmowi", gdyż te pierwsze mylnie nasuwa skojarzenia z religiami antycznymi. Jedną z dowodów na podparcie tej tezy jako przytoczył autor, jest niezwykle wysoka analogia mitologii i wierzeń Słowian do wierzeń ludów uralsko-ałtajskich świadczących o ich wspólnym pochodzeniu kulturowym.
Historia badań[]
Powszechnie uważa się że to wschodnioeuropejskie baśnie/bajki (w zależności od przyjętej definicji) i legendy stanowią odpowiednik skandynawskiej sagi czy greckiego mitu i są głównym źródłem wiedzy na temat mitologii Słowian.
Pogląd ten został szczególnie uznany za czasów rozwoju antropologii i kulturoznawstwa radzieckiego, kiedy to naukowcu badając tzw. "baśnie narodów związku radzieckiego" (Rosji, Białorusi, Ukrainy czy Kazachstanu) stwierdzili iż stanowią one mity, gdyż XIX wieczni chłopi (a w przypadku legend - także elita) wierzyli w ich prawdziwość, zaś same dotykał takich tematów jako pochodzenie świata czy moralność, będąc przepełnione aitologią i bóstwami oraz duchami z wierzeń. Głównym promotorem tej metody był Eleazar Mieletiński, autor "Poetyki mitu" a współcześnie Arthur Cottorel.
Za mity uważa się baśnie i legendy ze wszystkich regionów zamieszkiwanych przez ludność o korzeniach słowiańskich i bałtosłowiańskich (z Połabiem, Łużycami i wschodnią Austrią włącznie). Jednym z największych zbiorów słowiańskich mitów powstał za sprawą Aleksandra Afanasjewa. Jego szczególnie rozległa praca ukazała się w ośmiu tomach i zawierała 640 mitów, legend, podań, baśni i opowieści ludowych. Afanasjew zanotował relacje z pierwszej i drugiej ręki oraz z wcześniejszych zapisów. Trwał prace nad drugą edycją, jednak nie została ona nigdy wydana. Mimo tego Afanasjew stał się jedną z najbardziej wpływowych postaci w ówczesnym Carstwie Rosyjskim, oraz osobą wysoką związaną z kulturą ludową. W Polsce największym zbieraczem owych historii był Oskar Kolberg, który odnotował ich prawie dwa tysiące, tym samym dziesięciokrotnie przewyższając międzynarodowy zbiór Braci Grimm. Na Litwie za największego kompilatora uchodzi Mieczysław Dowojna-Sylwestrowicz, który zebrał ponad 700 historii mitycznych (dodatkowo - kolekcję prawie tysiąca formuł zaklęć magicznych). W Polsce do spisywaczy ludowych podań należeli między innymi Kazimierz Władysław Wójcicki, Artur Oppman czy Stanisław Wasylewski. W Austro-Węgrzech (włącznie z należącymi do niej Czechami i Słowacją) największymi spisywaczami podań byli Bracia Grimm. Większość podań w danym regionie słowiańszczyzny ma swoje odpowiedniki w innych krajach Europy Wschodniej, a czasami także w innych regionach, szczególnie wielkiego stepu.
Mity spisywano kilkadziesiąt, bądź nawet kilkaset lat po rozpoczęciu procesu chrystianizacji. W związku z tym, w wielu z nich widoczne są wpływy chrześcijańskie (nazwy postaci) i uwspółcześnienia (np. zamek zamiast grodu), to jednak wyjątkowo powolny proces chrystianizacji sprawił że większość mitów przetrwała w najpewniej niezmienionej przez epoki wersji, zaś w przypadku reszty możliwa jest teoretyczna próba rekonstrukcji ich pierwotnej formy.
Krytykowana jest z kolei metoda zakładająca zamiast tego, rekonstrukcję mitów na wzór religii antycznych, poprzez wykorzystania strzępków innych informacji, uznając że dawniej istniały historie oparte na podobnym modelu. Łukasz Kozak stwierdził, że stosując taki sposób, często otrzyma się treść i teologię sprzeczną z faktycznie udokumentowanymi wierzeniami
Zachowanie w historii ustnej tak dużej ilości historii jest przypisywane w dużej mierze nie tylko tradycji przekazywania historii przez rodziców/dziadków na dzieci/wnuki, ale też tzw. ''gawędziarzom'', którzy kultywowali opisywanie bohaterskich czynów i z pokolenia na pokolenie powtarzali ludowe opowieści. ''Minstrele'', ''błaźni'' i ''domokrążcy'' byli przyjmowani we wsiach z dużym uznaniem, zwłaszcza zimą. Nawet po postępie chrystianizacji mity nie były przeznaczone tylko dla ludności wiejskiej i mieszczańskiej, lecz były ważnym elementem kultury arystokracji. Pierwszy z rosyjskich carów - Iwan Groźny miał na dworze trzech specjalistów od mitów, którzy przekazywali mu je wieczorami, zaś opowieści przekazywane przez służbę szlacheckim dzieciom, miały duży wpływ na ich decyzje w dorosłości. Przeciwnikiem przekazywania mitów słowiańskich był z kolei Aleksy Michałowicz, który oskarżał ''bajarzy'' o propagowanie czarnej magii.
Istota mitologii u Słowian[]
Popularnym elementem mitologii Słowian są krasnoludki, które były czczone i dawano im jedzenie by pomogły ludziom, podobnie jak Babia Jaga - demonie z wierzeń, oraz archetypu czarownicy, które palono na stosie za rzucanie uroków. Mity o ludziach wstających z grobu, pokrywają się XIX wiecznymi pogłoskami, o tym że ludzie wstają, gdyż są upiorami. Popularność w życiu codziennym demonów, magicznych obrzędów i nadprzyrodzonych zjawisk wynikała z wiary w monistyczne baśnie i legendy. Łukasz Kozak dowodził w swym "Upiór Historia Naturalna", że Słowianie myli szamanistami i animistami. Dla Słowian nie istniał podział na sakrum i profanum. Modlenie do drzew (do dziś zachowane na Litwie), było związane z występowaniem baśniach pojawia się motywu gdzie drzewa proszą ludzi o pomoc, a potem dają im w nagrodę.
Misterium tremendum w baśniach słowian jest w dużej mierze totemistyczne i monistyczne. Wiele mitów kończy się też ślubem, gdyż założenie rodziny stanowiła u nich formę ostatecznego przeznaczenia. Ze ślubem związane było w Polsce ponad 80 różnych przesądów magicznych.
W baśnie wierzono tak samo jak legendy. Obejmowały zjawiska, w które wierzono do XIX wieku dość powszechnie. Wiele baśni zawiera wyjaśnienie skąd np. niedźwiedź ma krótki ogon, dlaczego wilk nie lubi psa itd. jak powstały owce itd. Informatorzy przekazujące np. Kolbergowi baśnie wielokrotnie wspominali, że "Historia ta naprawdę się wydarzyła", "Żałuje że mnie tam nie było", "Opowiedziałem ją od mojego pradziadka, więc musi być prawdziwa", albo "Jeśli nie umarli to żyją gdzieś do dziś", oraz "Gdyby nie była prawdziwa, to nie mógłbym jej opowiedzieć", „jak nie wiecie to zapytajcie mojego ojca sami!” przy czym są to wstępne albo końcowe komentarze "przesłuchiwanych" dorosłych chłopów czy mieszczanie. Część baśni została opisana przez informatorów, jako zeznanie rzekomo naocznego świadka jakim był informator.
Granica między baśnią, podaniem a zeznaniami o współczesnych informatorom demonach, jest bardzo niejasna, tyle że pewna część ma charakter mityczny, bowiem odwołuje się do wydarzeń z nieznanej przeszłości, często zabarwiona wyjaśnieniami budowy wszechświata i historii powstania świata czy zwierząt. Styl mitów aitologicznych i karmicznych, jest podobny. Baśnie opowiadają one o istotach, którym składano w Polsce ofiary, tak jak np. domowikom czy duchom opiekuńczym danych budynków czy lasów. Znacznie więcej występuje tam bóstw, które można było spotkać w domu czy lesie, niż bóstw słońca czy księżyca. Występują też bóstwa, które są smutne bo nikt ich nie zna i bohater musi im pomóc, gdyż sobie nie poradzą. Słowian bóstwa mogły przybierać formy przyrody, a także mogły być duszami dawnych ludzi.
Mity Słowian łączą się w mitologię rzadko diachronicznie, wskutek powiązania ich fabuł (łączniki w postaci Boruty z Twardowskim), lecz w zdecydowanej większości przypaków - synchronicznie – poprzez opowiadanie o tych samych postaciach lub wspólną tematykę, wątki czy motywy. Takich motywów jest dużo, zarówno w baśniach jak i legendach. Systemy takie jak PBL czy ATU, uznają na słowiańszczyźnie kilka tysięcy „fabuł, zbiorów motywów”, które swobodnie się przenikają i wszystko łączą w całość takie jak np. cyrograf, trzy suknie czy księżniczka jako kaczka, wyrzucona z zamku. Poszczególne korzenie rdzeni tych historii szacowane były przez badaczy (na podstawie ich odnalezienia w izolowanych wsiach różnych regionów oraz ich okolic) na okres neolityczny. Zwrócili uwagę, iż ogrom podobnych historii, wariantów i wątków odnajduje się w tak mocno izolowanych regionach wiejskich, że ich analogię można wyjaśnić tylko i wyłącznie poprzez pokrewieństwo ludności i faktu, iż pochodzą z tak odległych czasów, że Słowianie nie byli jeszcze mocno podzieleni na współczesne narody, w stanie takim jak w XIX wieku. Pogląd ten potwierdzają badania antropologa Jamiego Tehraniego i folklorystki Sary Graca Da Silva z wykorzystaniem analizy filogenetycznej, techniki opracowanej przez biologów ewolucyjnych w celu śledzenia pokrewieństwa gatunków żywych i kopalnych. Zadaniem ich szacunków, że zarówno baśnie o zamianie mężczyzny w bestię, jak i baśnie o dziecku oddanego skrzatowi powstały około 2 000 lat p.n.e. Mity o dealu z diabłem, który zabiera duszę wierzyciela na skutek cyrografu do piekła, wydają się pochodzić z około 3 000 lat p.n.e. Różne inne badania zbiegają się, sugerując, że niektóre mity, na przykład dziewczyna-łabędź, mogły pochodzić z górnego paleolitu.
Stworzenie świata[]
Jedną z podstaw wielu religii jest mit o stworzeniu świata, czyli tzw. mit kosmogoniczny, tłumaczący kto, w jakich okolicznościach, w jaki sposób i dlaczego stworzył świat. U Słowian kształtował się zdecentralizowany obraz kreacji świata – stworzenie świata było tworem zbiorowym, a poszczególne jego części były w tekstach ustnych opisywane odrębnie:
Najczęstszą historię słowiańską o samych początkach świata stanowi tzw. mit wyłowienia, który Słowianie dzielili z Bałtami, plemionami tureckimi, mongolskimi oraz Ugrofinami.
Rdzeń mitu stanowi wątek wedle którego świat początkowo był tylko morzem, na którym w łodzi dryfował Bóg. Spotkał on pływającego w wodzie diabła, którego wpuścił do łodzi. Następnie posłał go pod wodę, by wyłowił z dna nieco ziemi. Z wyciągniętego ziarnka piasku stworzył wyspę stanowiącą pierwszy element nadwodnego świata. W micie tym początkowo Bóg i diabeł współpracują ze sobą, dopiero z czasem popadając w konflikt. Bóg nie jest wszechwiedzący ani wszechmogący – w różnych wersjach mitu prosi o radę diabła lub musi korzystać z jego pomocy. Wyraźny jest podział kompetencji – do boga należy władza nad światem nadziemnym i niebem, natomiast do diabła nad podziemiami i co charakterystyczne dla słowiańskiej wersji mitu, światem wodnym. Tym samym bóg ma charakter uraniczny, natomiast diabeł chtoniczny i akwatyczny. Ten silnie dualistyczny mit odnajdywany jest w opowieściach ludowych z terenów Bułgarii, Prus Wschodnich, Litwy, Ukrainy, Polski czy Białorusi, a istoty często utożsamia się z połabskimi oraz pomorskimi bóstwami – Białobogiem oraz Czarnobogiem.
Część badaczy zastanawiała się czy mit ten (podobnie jak wiara w Białoboga i Czarnoboga) nie stanowi wpływów dualistycznej sekty bogomiłów, która uzyskała silną pozycję w Bułgarii, Serbii czy Bośni we wczesnym średniowieczu, bądź nawet jeszcze wcześniejszych wpływów Persji. Uznano jednak ostatecznie rdzenność motywu, gdyż tekst tej historii nie występuje w żadnym tekście bogomilskim, zaś sam mit nie występuje też na obszarach opanowanych przez bogomilizm, również na zachodzie Europy, gdzie katarzy wpływali na miejscowy folklor. Mit ten natomiast istniał na terenach Polski, Ukrainy i Białorusi, gdzie wiara bogomilska nigdy nie dotarła, oraz ma kilkadziesiąt wersji w krajach Bałtów i izolowanych Ugrofinów.
Powstanie gór[]
- Tatry miały powstać dzięki wysiłkom jednego z aniołów, który chcąc udowodnić, że jest równie potężny jak Bóg, wypiętrzył najwyższe góry w regionie, doprowadzając się do granic wytrzymałości. Deszcz jednak doprowadził do spłukania ziemi z masywów skalnych, co spowodowało powstanie ogromnych, gołych szczytów. By naprawić szkody, Bóg stworzył górali, niezależnie od innych ludzi i obdarzył ich dużą siłą i odwagą.
- Na wschód od Tatr znajdować się miało Królestwo Olbrzymów, które zdecydowały się na inwazję na Ziemię Krakowską, lecz na skutek niejasnej bariery, olbrzymy zostały poskromione i zmienione w góry, stając się Karpatami. Jedynie ich przywódca, który zmienił się w króla węży wdrapał się na szczyty gór, aby spojrzeć na swoje dawne królestwo, dlatego też na szczytach Karpat rośliny nie mogły wyrosnąć.
- Bieszczady rozumiano jako domenę Biesów i Czadów, demonów które blokowały osadnictwo w górach, lecz ostatecznie zjednoczone siły nawróconych Czadów, oraz górala zwanego Sanem (nazwa rzeki), pokonały Biesa, umożliwiając kolonizację Bieszczadów.
- Błędne Skały w Górach Stołowych tłumaczono zemstą demonicznego Rubezahla, który zdenerwowany na kapłanów doprowadził do zawalenia się ziemi.
- Góra Prutasz w Czarnogórze miała być zamieszkiwana przez wróżki, które zaprosiły Todora, ukochanego Róży do tańca, ale zabiły go gdy zobaczyły, że zachował on dla pewności broń. Górale w akcji odwetowej zdobyli górę i zabili, bądź wypędzili wszystkie wróżki, a ich wyrwane włosy zmieniły się w żółtą trawę na zboczu góry.
Powstanie zbiorników wodnych[]
Rzekom oddawano cześć i uważano je za byty osobowe. Czczono też jeziora i każdy zbiornik mógł mieć swoje bóstwo. Szczególnie rozwinięta była mitologia mówiąca o powstaniu akwenów w nadprzyrodzonych okolicznościach – istniały historie tłumaczące powstanie każdej rzeki z osobna bądź w związku z innymi.
Rzeki[]
- Dunaj miał powstać gdy Dunaj Iwanowicz popełnił samobójstwo przebijając się mieczem, a on i jego krew stała się rzeką. Samobójstwo popełnił gdy po zabiciu żony, dowiedział się, że była w ciąży.
- Dunajec powstał, gdy Bolesław Chrobry przeciął swoim własnym mieczem góry (władcom przypisywano boskie zdolności). Były też alternatywne wersji historii, bez obecności historycznej postaci.
- Powstanie rzeki Niemen tłumaczono, iż dwa dopływy stanowić miały brata oraz siostrę – Niemanieca i Łoszę. Na skutek ich kłótni Łosza uciekła od brata, ale zabłądziła. Gdy Niemaniec się obudził, odnalazł siostrę i zjednoczeni wyruszyli w dalszą drogę jako jedna rzeka.
- Inna wersja legendy podaje, iż Niemen i Losza stanowili parę małżeńską, która dobrała się mimo różnic w swoim charakterze (cichy i pracowity Niemen i głośna, ale leniwa Losza). Krewnymi Niemena, obecnymi na ślubie mieli być Sura, Ufa, Uzdianka i Szchara. Zdenerwowany zachowaniem Loszy, Niemen miał chować się po wszelkich miejscach, ostatecznie chowając się w morzu. Losza do znalezienia Niemena, poprosiła ptaka, brzozę i świstaka, ale pomoc otrzymała jedynie od Wyni, która utworzyła z piasku okolice miejscowości Piaskowe, by ujrzeć Niemena z daleka. Losza została rzucona w ręce Niemena, przez Fale Gorzkich Łez, gdyż ona uznała, iż bez niego uschnie z rozpaczy. Doprowadziło to do powstania miejscowości takich jak Łoszany, Mroczki, Przewóz, Sosnówka, Raczyca, Podjelniki i Piaskowe. Każdej wiosny i deszczowej jesieni, Niemen ma wracać do Loszy w postaci deszczu, do swojej matki – Krynicy.
- Dźwin miał mieć dwóch synów – Sóża i Dniepra, oraz tajemny amulet który umożliwiał szybką zamianę dnia w noc. Gdy został skradziony przez sąsiadów, Dniepr został wysłany przez Dźwina w pościg, lecz z powodu zmęczenia musiał zostać wsparty przez Soża, który jednak też nie był w stanie wykonać zadania. Dniepr reprezentuje rzekę pól i sad, Sóż rzeki bagien i mchy, a Dźwin regionów dokąd go oczy poniosą. Wszystkie trzy rzeki dać miały początek Białorusi.
Jeziora[]
- Wierzono, iż jeziora Mazur stanowiły kawałki naszyjnika olbrzymki, która uciekała przed olbrzymem, a odłamki stały się jeziorami Krainy Tysiąca Jezior.
- Jezioro Dadaj było kobietą Dadaj, która stanowiła narzeczoną Krystka, lecz została wciągnięta przez szczelinę przez złe siły i stała się wodą.
- Czarny Staw stanowił kobietę, która na skutek klątwy rzuconej przez ojca (za próbę małżeństwa z sąsiednim ludem) stała się jeziorem, a jej czarne ubranie zabarwiło go na czarny kolor – jej dzieci stanowić miały jeziora, które tworzą się ze strumieni, pochodzących z Czarnego Stawu, w tym Morskie Oko. Próba uczynienia z matki ludzkiej postaci, kończyć się miało pojawieniem się lawiny – w taki sposób w Tatrach tłumaczono te zjawiska. Ten sam mit wyjaśniał też wysokość Rys w porównaniu do innych szczytów Tatr.
- Wyspa na Jeziorze Serce, została opisana jako zamrożona krew z rany na sercu czystej dziewczyny – Gali, która to zginąć miała wraz ze swoim narzeczonym, który prowadził rozwiązły tryb życia, ostatecznie jednak postanowił się nawrócić. Jezioro stanowić miało hipostazę stanu ich relacji.
- Świteź było efektem incydentu w mieście, w którym jedna z kobiet nakarmiła bezdomnego, wbrew zwyczajowi miasta zabraniającego takich praktyk. Uciekając wraz dzieckiem, spojrzała (wbrew wytycznym żebraka) za siebie, a po zobaczenia miasta, które rozpadało się i zmieniało w wodę, zamieniła się w głaz. Dawniej do kamienia na Świtezi bezdzietne kobiety przychodziły aby modlić się o dziecko do ducha skamieniałej wdowy. Wierzono, iż zanurzenie ręki w wodzie i dotknięcie nim głazu, spowoduje możliwość ujrzenia łez i krwi kobiety.
- Istnienie Bagna Komarowskiego tłumaczono klątwa złodziej skarbów, który rzucił ją na mnicha przemieniając go w wodę.
- Jezioro Narocz – największy, stojący akwen Białorusi miał stanowić rozbite lustro kobiety, która ujrzała w nim śmierć swojego ukochanego. Sama zaś zamieniła się w mewę.
Mity o morzu[]
- Morze Bałtyckie było domem Juraty – Królowej Bałtyku, która zakochała się w rybaku, jednak Perkun (personyfikacja piorunów) zrzucając błyskawicę doprowadził do zatopienia łodzi rybaka i jego zwłoki spłynęły do Juraty. Piorun zniszczył bursztynowy pałac – w taki sposób wyjaśniało odnajdywanie bursztynu na plażach.
- Morze uważane było za słone dlatego, iż jeden z ludzi dzięki umowie z diabłem, uzyskał młynek do produkcji nieskończonej ilości soli, lecz ten został ukradziony. Złodziej próbując uciec przez morze nie wiedział jak go wyłączyć, więc musiał go wyrzucić, aby statek nie utonął przez ciężar soli.
- Inny mit mówi o Sadko Minsteri, muzykancie który grał w podwodnym pałacu, lecz przez złamanie umowy, która gwarantowała mu uzyskanie mitycznej córki, został wyrzucony na brzeg Czerniawy. Gdy wracał i grał, tańczące morze miało zatapiać statki, co wyjaśniało pochodzenie sztormów.
Powstanie zwierząt[]
- W czasie okresu dominacji dobrych sił na Ziemi, owce zostały stworzone przez Boga, który miał się nudzić po ukończeniu swojego zadania, więc stworzył nowy gatunek stworzeń w postaci owiec, kij i fajkę, a następnie został pasterzem. Zazdrosny diabeł stworzył dla siebie własne stado, które wypasało by się same – kozy. Z tego powodu kozy były nieposłuszne, a sam diabeł często przybierał ich postać.
- Inna historia mówi z kolei o oswojeniu kóz przez człowieka. Kozy pasące się same, stworzyły chatkę ze swojego sera, lecz człowiek przyłapany na jej kosztowaniu musiał za karę je paść, co doprowadziło do tego że kozy trafiły do ludzkich domów.
- Wilki, podobnie jak Kozy zostały stworzone przez diabła. W samej tylko Polsce zachowano wiele wersji mitu o stworzeniu wilka przez siły demoniczne. Zdolność zarządzania wilkami była cechą niektórych świętych (np. Świętego Mikołaja) lub Boga.
- Jedwabniki narodziły się z łez Maryi idącej na Golgotę, która zobaczyła żabę, której widok tak ją rozbawił, że zaczęła się śmiać. Zdając sobie sprawę z tego, że nie uśmiechanie się nie było odpowiednie, przeklęła się żeby jej łzy zmieniły się w owady.
- Kaczka stanowiła wytwór diabła, który potrzebował jej do wyławiania lądów z wody.
- Kogut stanowić miał twór Boga, który potrzebował go do zniesienia jaja, z którego wykluć miało się siedem pierwszych rzek, umożliwiających roślinom wzrost
Relacje między zwierzętami[]
- Niezgodę między wilkiem, a psem tłumaczono faktem iż jeden miał drugiemu szyć buty, lecz ostatecznie te okazały się nieskuteczne. Zdenerwowany Wilk uznał psa za oszusta.
- Niedźwiedź i lis początkowo stanowić mieli partnerów, lecz seria psot lisa doprowadziła niedźwiedzia do stanu, w którym przestał mu ufać. Jeden z nich miał polegać na zachęceniu niedźwiedzia przez lisa, do włożenia ogona w przerębel celem nałapania ryb, co skończyło się jego przymarznięciem do lodu. Podczas obławy myśliwskiej, niedźwiedź uwolnił się gdy myśliwy odciął mu ogon – w ten sposób tłumaczono krótki ogon u niedźwiedzia.
- Psy dawniej zamieszkiwać miały wodę, lecz chcąc dostać się na ziemię spotkały ludzkich myśliwych, którzy powiedzieli, iż psy mogą tylko przez rok być na lądzie. Po tym okresie myśliwy zdenerwował się na psy, iż przebywają już w ich świecie za długo, one zaś odpowiedziały, iż nie mogą wrócić do wody, gdyż zgubiły akt na papierze który umożliwił by im powrót do ich rodzinnego królestwa. Oddane pod opiekę kotu zostały utracone, gdyż zjeść je miały myszy. Mit miał wyjaśniać dlaczego człowiek ściga psy, pies – koty, a koty – myszy.
Demony[]
Współcześnie mianem "demonów słowiańskich", określa się ponad 2 800 gatunków bóstw i duchów poświadczonych w wierzeniach ludów słowiańskich i post-słowiańskich (Rumunia, Węgry) do XIX i pierwszej połowy XX wieku.
Oddzielenie ich od bóstw de nomine (Perun, Swarożyc) nie jest w pełni możliwe, gdyż wiele z demonów słowiańskich patronowało i władało przyrodą, oraz składano im ofiary. Zdaniem współczesnych (Łukasz Kozak) i dawniejszych (Henryk Łomiański) badaczy nie istniała granica między bogiem, a demonem, a postacie z kronik średniowiecznych miały formę podobną do demonów poświadczonych potem.
Demony mogły przybierać fizyczną formę zwierząt (za zwyczaj kota, ptaka lub węża), przedmiotów martwych lub człowieka, wtedy charakteryzowały się pojedynczym elementem ubioru lub ciała, który odróżniał ich od zwykłych ludzi. Z powodu chrześcijaństwa zaczęto część demonów łączyć z biblijnymi upadłymi aniołami (głównie diabły, wampiry i wilkołaki), a co za tym idzie złem i - rzeczywiście - niektóre duchy, zwłaszcza diabły, czarownice i demony zabite nagłą śmierciom bywały groźne, z drugiej jednak strony istniały też duszki opiekuńcze, nie wyrządzające szkód. Słowianie wierzyli, że są dwa główne rodzaje demonów: naturalne i zjawy. Pierwszy rodzaj reprezentował wrogie siły natury nad którymi ludzie nie mają żadnej kontroli np. demon Grad reprezentował gradobicie mogące zniszczyć uprawy i ludzkie konstrukcje. Drugi typ natomiast łączono z niespokojną duszą i zjawiskami, które w myśli dawnych ludów były dziełami nadprzyrodzonymi np. udarem słonecznym.
Nieco inaczej zachowywały się duchy związane z domostwem i z życiem ludzkim, owe stworzenia były przeważnie dobrymi duszami przodków, które powróciły do świata żywych, aby pomagać w codziennym życiu rodziny oczekując nie mniej za to nagrodę w postaci żywności. Mimo swego dobroczynego charakteru, niedoceniane mogły się zemścić, jednak same w sobie nie stanowiły niebezpieczeństwa. Istniały też złowrogie demony domowe, jak np. Kikimora lub Poroniec. W niektórych demonach dopatrywano się specyficznego rodowodu np. Baba Jaga w opinii Aleksandra Afanazjewa była boginią życia i śmierci.
Leonard Pełka podzielił demony natury, na istoty powietrza, podziemia, przybrzeży, wody i lasu. Dolę, Śmierć, Biedę czy diabła zaliczył do personifikacji losu, dobra bądź zła, zaś duchy zmarłych i wiedźmy jako zjawiska parademoniczne.
Przykładowe demony[]
- Diabły, czarty, biesy - chtoniczne personifikacje zła, najpopularniejsze demony w religii Słowian. Przeważni złośliwe wobec ludzi, ich królestwo znajduje się pod ziemią, gdzie płonie wieczny ogień rozpalany drewnem z lasów bagiennych. Są w ciągłym konflikcie ze sferą uraniczną. Złośliwe wobec ludzi, opętają im, kuszą do zła i powodują szkody. Posiadają własną armię do walki, oraz są zorganizowane na wzór królestw ludzkich. Porywają dusze złych ludzi, czasami by przemienić ich w inne diabły. Ich władca, został utożsamiony z bilibjnym szatanem. W Polsce dzielą się na ponad 200 gatunków.
- Rozwot - diabeł kuszący kochanków
- Ostrych - diabeł fosy na Zakrzewie, wciągający ludzi pod wodę
- Kurzyk - diabeł górski, kradnący skarby niewiastom
- Przegrzecha - diablica pożądania i zgorszenia
- Paskuda Zalotnik - namawiacz do nieczystości i stosunku pozamałżeńskiego
- Osynawiec - diabeł w postaci młodego mężczyzny, kuszący stare kobiety
- Moszk - bies deprawujący słabych duchowo ludzi
- Antykrysta - demon szeptający do uszu zaklęcia, namawiające do sprośności i bezeceństw
- Heretnik - namawiacz do nietolerancji religijnej i odstępstw
- Lelek - namawiacz do samobóstw
- Strojant - demon nieskromności, namawiający ludzi do wydawania pieniędzy na drogie ubrania
- Lińcusznik - demon namawiający do niedbalstwa i lenistwa
- Belzun - diabeł z Krakowa
- Belzebub - książę piekła. Nie należy go mylić z biblijnym belzebubem, od którego wziął nazwę.
- Lucyfer - król piekła i bóstwo wszelkiego zła. Nie należy go mylić z biblijnym Lucyferem, od którego wziął nazwę. Najpewniej oryginalnie nazywał się Czarnobogiem.
- Osmółka - diabeł poetów, namawiał kobiety do kłutni.
- Lewko - diabeł siejący wojny i zdrady.
- Gorzecel - zły duch złości i zemsty.
- Diabeł Tatarski - demoniczna reinkarnacja ludów wschodu
- Rokita - dowódca floty piekła, wynalazca gorzałki, namiestnik piekła na chłopów
- Rogaliński - diabeł, który dowodził piekielną kawalerią podczas pierwszej wojny między niebem, a piekłem
- Kuwas - demon zaganiający ludzi w topieliska.
- Taron - sprawca nieszczęśliwych wypadków w podróży.
- Belial - złośliwy tricter, wywołujący u ludzi przekleństwa "do diabła!" zwiększając tym samym wpływ piekła na człowieka
- Błotnik - demon sprowadzający pijaków do mokradeł
- Markot i Szczebiot - diabły namawiające do utarczek słownych i kłótni
- Remus - diabeł namawiający do rozboju, mordu i zbrodni.
- Kobel - diabeł chciwości, namawiał do oszustw.
- Iskrzycki - diabeł pomnażający fortunę, w zamian za duszę
- Chorzyc i Wesąd - diabły podstępnie wywołujące choroby, zmuszając ludzi by musieli leczyć za pomocą czarnej magii, która tylko zwiększała wpływ diabłów.
- Rokitek - diabeł, który został wykuty jako rzeźba, przez co opętał piec, który eksplodował
- Piwosznik - demon namawiający do pijaństwa, wszczynał bijatyki i kłótnie pod wpływem alkoholu. Nie należy go mylić z Piwoszkiem.
- Browarniak - pomniejsze duchy podlegające Piwosznikowi.
- Koffel - jeszcze groźniejszy diabeł pijacki, którego alkochol doprowadzał do przemocy, a nawet morderstw.
- Hała i Hejdaż - podjudzające pijaków do awantur.
- Llelu i Polelu - biesy namawiające do pijackich awantur w karczmach. Ich związek z Lelem i Polelem, rzekomymi dziećmi Łady pozostaje niewyjaśniony.
- Wietrny - diabeł wiatru
- Srala Bartek - diabeł wiatru i odoru.
- Liton - diabeł wichru i churaganów.
- Raroszek - sprytny diabeł
- Gwizdacz - diabeł ze Śląska.
- Kosma - diabeł kosmaty
- Koziopies - upiorny diabeł kozy i psa
- Fafuła - podmieniał dzieci na diablątka
- Botek - demon burzący pokój
- Waligóra - diabeł prześladujący myśliwych. Nie należy go mylić z Waligóra z mitu o Waligórze i Wyrwidębie.
- Harab - demon namawiający do nieszanowania dni wolnych od pracy
- Kuba-Kusy - diabeł opuszczonych stawów
- Retnik - diabeł muzyki, swoimi melodiami zachęcający do występków. Wiele muzyków jak Bartek z Piekła, Kierski spod Sieradza, Muzyk z Gocanowa, Błosi z WIelkeigo Sławska czy Szymek Kołpa miało korzystać z jego pomocy.
- Kudibeł - potężny diabeł, mający pod sobą siedem sług. Zagłuszał wyrzuty sumienia i namawiał do zdrady,
- Kozyra - diabeł hazardu.
- Szaliniec - ogromny diabeł wywołujący sztormy.
- Kacperek, Brani Łeb - diabeł mało skomplikowanych zadań, postrach dzieci
- Farel - diabeł czarnej magii
- Odmieniec - diabeł zamieniający się w wilkołaka.
- Grzeszk - powodował bóle reumatyczne
- Kuka - wywoływacz chorób umysłowych
- Obłud - bies mącący umysł, zatruwający wolę
- Kuba
- Marchel
- Michałk
- Wałek - diabeł powodujący padaczkę
- Czarny Jurk - diabeł chorób skóry
- Mikuła - diabeł atakujący organizmu niegrzecznych dzieci
- Klenicz - diabeł współpracujący ze złodziejami
- Kierdos - namawiacz do obżarstwa i nieczystości
- Fugas - obżartus wygnany na ziemię
- Hejdasz - naiwny diabeł polny.
- Wybrane znane osoby ludzkie (w tym historyczne), którym przypisywano odrodzenie się jako diabeł
- Boruta - wojewoda piekła na Polskę, za życia wojewoda Kujaw.
- Buczaccy - szaleni bracia, już za życia obwołani krewnymi czarta
- Borejsza - oficer armii Leszczyńskiego, diabeł miał pomagać mu w niesieniu głazów na szaniec
- Feliks Czarniecki - obżartuch i kolaborant. Po śmierci, diabeł obżarstwa
- Kacper Denhoff - doradca Zygmunta III-ego, ujawnia się w nocy na zamku
- Kurejko - dzieci z Łosic, diabeł rozwiązłości
- Kosiński - konfederata barski, potem maruder. Nawiedza okolice Jeziora Ślesińskiego.
- Kobylnicki - ostrołęcki starosta, ognisty diabeł borów
- Mikołaj Wenecki - łapówkarz, zabrany przez diabła z lochu
- Stanisław Warszycki - kasztelan krakowski, sadysta. Za życie zawierał cyrografy, a po śmierci zasilił grono diabłów.
- Siciński - kolaborant, najczęstszy użytkownik liberum veto . Po śmierci ziemia 7 razy wyrzucała jego zwłoki. Ostatecznie odrodził się jako diabeł.
- Stanisław Stadnicki - pan na Lesku, psychopata.
- Smoki/Żmije - należą zarówno do sfery uranicznej, piekielnej jak i ziemskiej, w zależności od przypadku. Węże z nogami i skrzydłami ziejące ogniem. Wiara w nie była popularna szczególnie w miastach.
- Duchy zmarłych, Widma - istoty parademoniczne, dusze błądzące po ziemi, z różnych powodów takich jak morderstwo czy niedokończone zadania na ziemi. Posiadają nadprzyrodzone zdolności, których nie minęli za życia. Różnią się wyglądem, umiejętnościami i powodem wystąpienia. W Polsce odnotowano ponad 800 unikalnych przykładów. Do przykładowych duchów należą
- Biała Dama z Kórnika - duch ujawniający się o północy, pilnujący majątku
- Czarny Pies z Ogrodzieńca - reinkarnacja kasztelana krakowskiego, pokutującego za okrucieństwo
- Duch Rycerza w Płomieniach - duch zakonnika, który jako pierwszy w zakonie wziął ślub
- Ankluz - demon i bóstwo muzyki, zabierający dusze ludzkie w zamian za talent muzyczny
- Baba Cmentarna - chtoniczne stworzenie, szkielet kobiety zaciągający ludzi do grobu żywcem
- Wiedźma, Czarownica, Baba Jaga - człowiek-staruszka parająca się czarną magią, stworzenie parademoniczne, bohaterka wielu legend i baśni.
- Czarnoksiężnik - istota parademoniczna, mężczyzna parający się magią, w przeciwieństwie do wiedźmy w sposób bardziej "naukowy".
- Bazyliszki - miejskie demony zamieniający w kamień spojrzeniem, pół kogut pół smok. Pilnują skarbów.
- Bełty - duchy pól, zamieniające kierunkami tablice wskazujące drogę
- Bezkost - rodzaj wampira, ujawniającego się w postaci skóry bez kości.
- Biali ludzie - duchy kałuż, wywołujące u ludzi malarię
- Białun - zbożowe bóstwo, ujawniające się w postaci brzydkiego staruszka. Osoba, która mu pomogła mimo brzydoty, została nagradzana bogactwem.
- Bizia - rodzaj zmory, usypiająca ludzi i wypijające ich krew
- Bieda - bóstwo i personifikacja biedy, powodująca wszelkie niedobrobyt. Można ją było pokonać, zamykając ją wewnątrz kości.
- Błędne ogniki - dusze ludzkie, objawiające się w postaci niebieskiego ognia na bagnach.
- Bobo, bebok, bobak, buka - straszące ludzi bóstwo sów, które dawało im spokój tylko gdy dostało ofiarę z jedzenia
- Botk - personifikacja rozkładu
- Chichitun - trickster, robiący ludziom psikusy i śmiejący się z nich
- Chabernica - niebieska opiekunka zboża, pilnująca go przed szkodliwymi ludźmi
- Cholera - bóstwo chorób, wywołujący cholerę
- Chorobnik - duch słabości, wywołujący przeziębienia i psujący pogodę
- Cicha - mała dziewczynka, duch morowego powietrza, zabijała dotykiem
- Ćmok - demon latający
- Dola - personifikacja losu, wpływająca na życie człowieka już od urodzenia
- Drak - wielogłowy smok, bardzo szybki, o wyjątkowo silnym ogniu
- Dziuk - strażnik zburz, opętywał ludzi podbierających zborze, egzorcyzmowany słoniną
- Fajerman - reinkarnacja człowieka, nie szanującego zwierząt, objawiał się w formie człowieka-ognia.
- Febra - demon powodujący gorączkę i dreszcze
- Gościec - demon opętujący człowieka, wywołujący ból kości, łamanie w krzyżu i paraliż. Po wyhodowaniu kołtuna, uciekał on przez tą część włosów.
- Graniczniki - świecące istoty objawiające się na granicach wsi
- Homen - orszak zjaw w postaci szkieletów, wywołujący zarazę
- Inkluz - duch pochodzący z jaja czarnej kury, opętujące monety. W ten sposób wydane monety, zawsze wracały do właściciela, w zamian demon czynił go chciwcem i sknerą.
- Jarchuk - magiczny, odporny na czarną magię pies, egzorcyzmujący siły zła
- Jaroszek - zajęczy duch polny, w zamian za ofiary z mleka, strzegł obejścia i dbał o dom
- Jędza - podobna do czarownicy istota staruszki, wabiąca do swoje chaty dzieci i zjadająca je
- Kaduk - demon mokradeł, mający pod sobą mniejsze, złośliwe istoty
- Kasny - demon wężowy, bardzo łakomy ludzkiej krwi
- Kastamacha - wstający z grobu szkielet złego człowieka, mylony poprzez zamienienie lewo i prawego koła w wozie, którym jedzie się na cmentarz
- Kikimora - pojawiała się w miejscach przeklętych przez wiedźmię, bądź w domach bliskich regionu czyjejś śmierci. Była demonem strychu, piwnicy i komórek, który doprowadzał ludzi do szaleństwa i szkodziła kurom. Egzorcyzmowana za pomocą grzechotki z przewierconych kamieni, kawałków włóczki i resztek dzbanków, dymem jałowca, solą lub wywarem z paproci.
- Klykanice - demony, atakujące ludzi na polach, zmuszający ich do leżenia na ziemi
- Kłobuk - ptasie bóstwo, któremu składano ofiarę z jajecznicy na maśle, w zamian zapewniające dobrobyt kosztem innych ludzi
- Krzyżacik - bóstwo cmentarzy, chroniące groby przed dewastacją
- Kuk - nadrzędne ptasie bóstwo, chroniące ptasi ród przed wilkami, lisami i wężami.
- Kuka - demon przywoływany przez czarownice, opętujący człowieka wywołujący u niego zaburzenia psychiczne
- Łapiduch - duch łapiące latające, ludzkie dusze
- Macica - demon opętujący brzuch, egzorcyzmowany dymem z bursztynu, piór i włosów z pośladków, oraz gorzałką z gęsiego łajna, smalcu lub pieprzu
- Gryf - stworzenie podobne do wielkiego orła, zarówno przychylne jak i wrogie wobec ludzi, w zależności od przypadku
- Lelek - bagienny, moczarny duch jaskółek, sprowadzający śmierć
- Libera - kościsto, ognisty demon, powodujący masowy głód, choroby i nieszczęścia
- Licho - psotliwy duch pól, puszczy i gościńców
- Łojma - istota przepowiadająca los, zamieszkiwała pola i pagórki
- Miedznik - bóstwo miedzy (pasa ziemi niczyjej), reinkarnacja ludzi kłótliwych.
- Miesiecznik - istota co miesiąc zmieniająca płeć
- Miernik - reinkarnacja geometrów, którzy fałszowali pomiary pól
- Mogilnik - duch opiekuńczy cmentarzy, ostrzegający ludzi przed złymi demonami ludzi potępionych
- Mlekowy Żmij - istota pijąca mleko, wchodząca przez komin
- Morowa Dziewica - powietrzny duch, wywołujący różne choroby, Egzorcyzmowany parą bliźniaczych wołów, prowadzonych przez bliźniaków.
- Motylica - demon powodujące choroby u owiec.
- Dziadek Mróz - bóg zimy, wywołujący siarczyste mrozy. Utożsamiany ze Św. Mikołajem.
- Król Wężów - istota często utożsamiana ze smokiem. Bóstwo korzeni leszczyny i jemioły..
- Majki, Newki - leśne i jaskinne psotliwe, żeńskie demony
- Mamon - bóstwo kryjówek zbójeckich, władający rodzajem błędnych ogników,
- Manek - demon zabierający ludzką duszę w zamian za majątek, pieniądze dane przez Maneka, wracały zawsze do właściciela.
- Mara - demon mokradeł i łęgów, nocnej, wieczornej mgły, płoszył zwierzęta, uciekał wraz z pianiem koguta.
- Martwiec, Perełesnyk - rodzaj żywego trupa, powstającego z grobu gdy rodzina zbyt długo opłakiwała zmarłego. Pił ludzką krew, egzorcyzmowany makiem, osikowyki kołkami i stelowymi bretnalami, oraz osią od wozu.
- Maruda, Płaczka - duch drażniący dzieci, powodujący ich płacz
- Matoha, Bobo, Bubak, Matolica, Kościej - istota związana z czarami, pilnowała by czarów nie użyto przeciw dobrym ludziom
- Merk - demon stóg siana, pożerający ludzi
- Mesza - neutralny duch zamieszkująca pustkowia i ruiny, a także zapiecek.
- Mężyk - porywacza dzieci, egzorcyzmowany żelazem
- Mrzelc - duch siarczystego mrozu, powodujący szkody
- Nauki - boginki połonin górskich i bukowych lasów
- Niedzielka - personifikacja niedzieli
- Nieśpiech - demon lenistwa
- Nocnice - duchy nocy
- Och - podziemny duch spełniający życzenia
- Omańc - demon zmieniający ścieżki i drogi
- Ognisty koń - reinkarnacja szlachciców, którzy oszukali chłopów
- Owsiany koń - bóstwo owsa, dający dobre plony
- Pikulik, Piekielnik - duch opiekuńczy puzderka i pazuchy, doradzał ludziom w interesach, w zamian za duszę nosiciela.
- Pieniężna chłopczyk - personifikacja pieniędzy
- Piwoszek - bóg piwa
- Płachtyka - demon wywołujący ciężką gorączkę
- Płaczki - demon wywołujący płacz u dzieci
- Płamęta - duchy miotły z gałęzi żarnowca, psocące ludziom
- Płonnik - reinkarnacja człowieka, który za pomocą cyrografu z czartem uzyskał zdolność magicznego kradnięcia zborza
- Polewik - duch zboża, unikający ludzi
- Polnica - żeński duch pól latem, dosiadający konia, wypędząjący szkodniki
- Połoz - zły wąż, duszący bydło, skamieniał wzrokiem, lecz w przeciwieństwie do bazyliszka, widział przez ściany
- Południca - zły demon, objawiający się w południe na polach
- Północnica - duch północy, w przeciwieństwie do południcy był nieszkodliwy
- Prowadnik - demon mylący drogi, działał tylko w konkretnych godzinach
- Przestęp - duch związany z rodziną dyniowatych
- Przypołudnica - duch upalnych lat, karający rolników za lenistwo podczas pracy
- Przyłożnik - męski duch, kuszący niewiasty
- Popławik - duch mgły, swoim światłem dający mylne wrażenie wybierania we mgle właściwej drogi
- Poroniec - reinkarnacja dziecka, które zginęło w okresie prenatalnym z powodu poronienia
- Rachmany - przymorskie demony wampiryczne, mieszkające w trupich kościach, egzorcyzmowane pisankami
- Raj - opiekun zboża
- Rodzanice - opiekunki porodu i losu dziecka
- Rusałki - dość niebezpieczne duchy lasów, jezior i polan. Przepędzane listkiem piołunu.
- Samojadek - reinkarnacja szczególnie okrutnego i żądliwego krwi człowieka
- Skuła - szkodliwy dla koni i krów demon podmokłych łąk
- Smędy - bóstwa polnej miedzy, strzegące pola przed obcymi
- Smętek - wyjątkowo inteligentny duch gościńców i rozstajów dróg, patron nierządu i obłąkania.
- Spory - duchy łanów zburz, opiekunowie dojrzewających kłosów, ziarna i dobrobytu, składano im ofiary z wina i chleba.
- Sradczę - duch dziecka, zjawiający się w domu siedem lat po śmierci, prosząc o możliwość dostania się do niebios
- Stolemy - olbrzymy związane z morenami pomorskimi
- Strzyga - ożywiony trup, ludzi o dwóch duszach, pijący ludzką krew
- Strzygonie - męska wersji Strzygi, przecinająca ludziom ubrania wzrokiem
- Strzyk - polny demon bezdróż, dosiadający ludzi jak konia
- Szątopierz - istota dająca bogactwo, w zamian za duszę
- Świstu-Deptu - duchy karające pijaków
- Świcorze - reinkarnacje oszustów, duchy wiosny, roztopów oraz późnej, deszczowej jesieni.
- Świetle - dobre duszki pomagające ludziom zagubionym w ciemnościach.
- Tęsknica - demon wywołujący smutek
- Trach - karłowaty smok, dający się udomowić, duch beczki zbożowej, dający dostatek.
- Trzęsawid - istota topiąca ludzi w nagnie, wcześniej kusząca je światłem. Działała tylko nocą.
- Wąpierz, Wampir, Upiór - człowiek wstający z grobu i wysysający krew. Sposobem na niego było krępowanie zwłok, dekaptiacja, wbijanie w czaszkę stalowy gwóźdź czy kremacja.
- Wargin - bóstwo kotów, zsyłający ludziom dostatek, kosztem doprowadzenia go to szaleństwa
- Wielkoludy - gigantyczni ludzie
- Wieszczy - człowiek, który urodził się z zębami, po śmierci wraca przepowiadając śmierć swoim zawodzeniem.
- Wieżtyca - upiur-ćma, wchodząca przez dziurkę od klucza, wywoływała ból u ludzi
- Wił - demon ujawniający się nocami, straszący ludzi, czasami ginęli oni ze strachu.
- Wilkołak - człowiek, który zmienia się w nocy w wilka na skutek samobójstwa, nieczystości seksualnej, bądź klątwy rzuconej przez wiedźmę.
- Wiły - nimfy leśne, zatańcowujące ludzi na śmierć, lecz bywały tez dobre patronując wsiom.
- Włosień - demon, nocami powodujący ból u ludzi poprzez drapanie
- Wisielec - trup wracający do życia po samobójczej śmierci.
- Wodziła, Trabunnik - bóg koni, zarówno tych w stajni jak i na wypasie.
- Wużalłki -żeńskie krzyżówki człowieka i wężą.
- Zagacz - duch łanów dojrzewającego zboża, chronił je przed ludźmi je depoczącymi
- Zazraki - bóstwa pól i miedzy, płonące kupki siana i chrustu.
- Zimnica - widmo zsyłające na ludzi gorączkę. Egzorcyzmowana miodem.
- Zjadarka - polan wersja Jędzy, demon zjadający dzieci
- Zmora, Mara - dusze żywych ludzi, które opuszczają ciała w trakcie snu
- Znich - bóstwo ognia i najgłębszych podziemnych korytarzy, topił śnieg na wiosnę, latem wywołując pożary
- Zwid - duch, który przybierał postać żyjącej jeszcze osoby
Domowe[]
- Domowiki - duchy opiekuńcze domu, składano im ofiary z jedzenia
- Mir Stodolny - bóg stodoły, zabierał ludzką duszę z zamian za dobrobyt
- Pasiecznik - bóg pszczół i miodu
- Gumiennik - bóstwo gumna i zboża
- Baj - bóstwo dobrego snu, składano mu ofiary z mleka i ryżu
- Baba Żytnia - demon zbożowy, łamiący ręce i nogi
- Bahan - bóg domu, ptactwa domowego i zwierząt domowych. Kradł ludziom i rozdawał je ludziom, którzy go czcili.
- Bożątka - dusze dzieci, składano im ofiary z jedzenia. Chronił przed złymi duchami.
- Boże Siedleczko - duch przepowiadający przyszłość
- Buc - duch strychów, często zabierające do worki niegrzeczne dzieci.
- Bzionek - bóstwo czarnego bzu i domowego obejścia
- Chobold - składano mu ofiary z jedzenia, w zamian odwdzięczał się dobrobytem gospodarstwa.
- Chochilk - koci duch komór, spiżarni i lamusów, robiący ludziom psikusy
- Chochołek - duch opuszczonych, na wpół zniszczonych domostw, przedrzeźniacz, patron kawalarzy
- Chowaniec - bóstwo komina i zapiecka, wykluwające się z jaja czarnej kury. Składano mu ofiary z kaszy i ziemniaków.
- Cychocha - strażniczka ludzki sadów, miażdżąca nieproszonych gości
- Diduch - bóstwo krzaków bzu, opiekun obejścia, składano mu ofiary ze strawy
- Długi Zmyk - wędrowne bóstwo, któremu należał stawiać ofiarę z kasza z okrasą i podpiwkiem. Brak ofiary powodował biedę w gospodzie.
- Dusioł - demon powodujący duszności podczas snu
- Dworowy - opiekun obejścia, bydła, prac polowych. Składano mu ofiary z chleba
- Chlewnik - bóstwo chlewa i trzody
- Dziady - określenie dusz przodków, przyzywanych z zaświatów umyślnie
- Dziewiątka - demon pastwisk i podmokłych łąk, powodujący u ludzi puchnięcie i kłopoty z oddychaniem. Skutki leczono za pomocą różnych praktyk magicznych.
- Gadzon - demon chat i obór, opętywał je na skutek klątwy rzuconej przez czarownika bądź owczarza
- Gnieciuch - demon powodujący niewyspanie u osób pijanych. Egzorcyzmowany pętlą z kredy obrysowaną wokół łóżka
- Gniotek - istota wchodząca do domów i powodująca niewyspanie. Po jego wyegzorcyzmowaniu, można była przejąć zostawione przez niego bogactwa.
- Grzenia - bóstwo dobrego zdrowego snu, ciepła i kołysanek. Jesienią pomagał zwierzętom
- Grzeszk - demon przyzywany jako klątwa przez wiedźmy, powodujący ból kręgosłupa. Egzorcyzmowany pokrzywami i jadem mrówczym.
- Isetki - duszki ciemnych, ciepłych nie zawsze czystych zakamarków domu, zapewniały szczęście w miłości i interesach
- Jablon - bóstwo jabłoni, chroniące je przed złodziejami
- Kauki, Kautki - domowe bóstwa bydła, prac domowych i gumna, składano im ofiary z mleka i owsa. Dawały dobrobyt, po danie im pod koniec czerwonych ubranek, odchodziły z gospody.
- Kocmołuch - demon stajni i obory, kradnący mleko krowom
- Koński Łeb - demon rozstajów dróg i cmentarzy, wywołujący zarazę.
- Krasnoludki - jedna z najpopularniejszych istot u Słowian. Noszące czerwone czapki, duchy domowe i kopalniane.
- Mrucek - bóstwo zapiecka
- Paskudnik - demon stajni, obór i wozowni, szkodzący zwierzętom. Egzorcyzmowany martwą sroką.
- Piecuch - bóg pieca
- Plonek - bóstwo stodoły, ściany szczytowej budynku, zapewniał dobrobyt w postaci ziarna i urodzaju na polach.
- Popielnik - bóstwo popiołu z paleniska, dusza przodków
- Popieluch - zły demon popiołu
- Punnik - bóg puni (miejsca suszenia siana)
- Purtk - duch dołów z gnojówką i dziur kloacznych
- Stukacz - psotny duszek domowy, poltergeist
- Szpechotka - duch zabijający ludzi nie przestrzegających postu
- Szpuk - reinkarnacja człowieka, zamieszkująca strychy miejskich kamienic, strasząca krewnych w świetle księżyca
- Złydynie - demony, przepędzające dobre duchy z domów, opętywały piece i szkodziły gospodarzom.
- Żądlica, Giltyne - upiór przenoszący energię śmierci z martwych, na żywych powodując ich śmierć
- Żelazny Człowiek - demon bogatych w żelazo bagien i torfowisk.
- Żyrownik - bóstwo dostatku, składano mu ofiary z mleka krowiego, odpędzał złe duchy
Wodne[]
- Wodnik, Wodjanoj - Władca rzek, jezior i innych akwenów wodnych, sprawujący władzę nad innymi demonami niższego stopnia. Do dziś w folklorze ludowym przetrwały liczne opowieści z jego udziałem. Z czasem jego postać połączyła się z Utopcem/Topielcem.
- Utopiec, Topielec, Topielica - Demon rodzący się z poronionych płodów oraz utopionych ludzi. Topi nieostrożnych oraz bydło.
- Rusałki - Urodziwe Boginki wody ukazujące się w bezksiężycowe noce w okolicach zbiorników wodnych. Wabią do siebie młodzieńców, aby ich potem utopić lub za pieścić na śmierć. Rodziły się z dusz utopionych dziewczyn lub rzadziej młodych panien, które nigdy nie były w nikim zakochane.
- Mamuny - Boginki wodne zamieszkujące bagna i inne wilgotne tereny. Przedstawiane, jako brzydkie, owłosione i dzikie kobiety, które przeszkadzały w porodzie i porywały noworodki, a w zamian podstawiały własne, brzydkie dzieci nazywane boginiakami. Od Dziwożon różniło je miejsce zamieszkania, czerwona czapka, z którą były szczególnie mocno związane i sposób na odzyskanie dziecka. W przypadku porwania go przez Mamunę, należało potwornie ubić podrzutka i aby ten płacząc przyzwał matkę, która go zabierała i oddawała porwane.
- Brodarice - Boginki wodne znane tylko na Słowiańszczyźnie Południowej. Zamieszkiwały rzeki i jeziora oraz chroniły znajdujących się tam skarbów przed człowiekiem.
- Ałbast - rybi duch jezior, składano mu ofiary z innych ryb
- Baba Wodna - odpowiednik nimfy, w postaci staruszki
- Bałamutnik - wodny duch, porywający kobiety na dno jeziora.
- Bannik - bóg łaźni
- Bogunki - wodne rusałki z dorzecza Bugu
- Brzeginie - bóstwa przybrzeżne, zamieszkująca górskie strumyki
- Czetlice - boginki morskich głębin bałtyku
- Ćmuch - duch jezior, stawów i bagien
- Dziwsmits - bóstwo rybaków, chroniące łodzie przed wywróceniem. Składano mu ofiary z pożywienia.
- Haiłki-Gaiłki - duchy rzek i jezior, objawiające się tuż przed załamaniem się pogody
- Jadzierki, Morskie Królewny, Morzeczki - przybrzeżne, żeńskie duchy wody, nienawidzące mężczyzn
- Jeziornice - bóstwa większych akwenów słodkowodnych, wrogie wobec ludzi
- Kotszur - demon wodny, niebezpieczny dla ludzi, ryb i żab
- Klabaternik - bóstwo marynarzy, strzegł statku i karał złych ludzi jeśli znaleźli się na pokładzie.
- Kozytka, Łaskotucha - demon wabiący i łaskoczący na śmierć w akwenach wodnych
- Morski Mnich - istota żyjąca na Bałtyki
- Morski Biskup - podobna do człowieka, nadprzyrodzona istota morska
- Morzkulec - morska odmiana topielca, wywołująca potężne fale
- Mumacz - zły duch żab, wielkich jezior i rwących rzek
- Oparnice - rusałki rwących, górskich potoków/rzek i mgły
- Podlodnik - duch zimnej, zamarzniętej od wierzchu wody, zamieszkiwał podwodny pałac
- Potopłenyk - zamieszkiwał podwodny pałac z ciosanych głazów, nocami księżycowymi zmieniał dzieci w wodne duchy
- Redunice - duchy głębokich jezior
- Rybi Król - bóg mazurkich jezior, połączony życiem ze wszystkimi swoimi poddanymi
- Syreny - dobre boginki wody, zamieszkujące rzeki, najbardziej znaną jest syrena warszawska. Nie należy jej mylić z syreną grecką.
- Szalińc, Purtk, Morski Diabeł - duch najciemniejszego dna morza, powodujący wiry wodne.
- Wirniki, Wirusy - wodne, duchy dna rzek, porywające w wiry stworzenia
- Wodnice - żeńskie boginki jezior i rzek, głównie Wisły.
Leśne[]
- Leszy, Laskowiec, Leśny dziad - potężny demon personifikujący las i jego mieszkańców, których chronił przed złem. Jego potęga była zależna od wielkości drzewostanu. Nastawienie do człowieka miał różne. Mógł go wydać na pastwe dzikich zwierząt lub bezpiecznie wyprowadzić z lasu lub ochronić przed atakiem zbójów. Zależało to od kaprysu demona oraz nastawienia osoby do natury.
- Turosik - bóstwo turów, karzące ludzi polujące na owe zwierzęta
- Skrzaty - bóstwa leśne, zarówno wrogie jak i przychylne wobec ludzi
- Baba Jagodowa - opiekunka jagód i grzybów, wroga wobec ludzi
- Baba Grochowa - opiekunka grochu, wroga wobec ludzi
- Baba Leśna - demon lasu, kuszący mężczyzn iluzją pięknego wyglądu, po którym przybierała demoniczną postać
- Bandurki - duchy lasu, prowadzące na oślep pijanych ludzi
- Barastuki - bóstwa strażnicze gospodarstw. Składano im ofiary z chleba, mięsa, sera i masła.
- Błędnica - rusałka zwodząca ludzi na złe szlaki
- Błotnik - duch błota, wodzący ludzi w moczary
- Bohynie - istoty zabierające ludzkie dzieci do lasu
- Czuchajster - bóg buków i bieszczadzkcih lasów, składano mu ofiary z drewna na opał i strawy
- Didki - bóstwa korzeni starych drzew, składano im w ofierze kosztowności
- Dobrochoczy - bóg, gęstych, niedostępnych lasów, karała złoczyńców i pomagał dobrym ludziom
- Drzewce - boginie wnętrz pustych pni, przychylne wszystkim ludziom
- Dzicy Ludzie - szczególnie niebezpieczne, demony leśne zamieszkujące najmniej dostępne części lasu
- Dziewonie - leśne boginki, chroniące bydło, owce i leśne zwierzęta od chorób
- Dziki Myśliwy - ludzka dusza przemierzająca lasy, ujawniał się w bezksiężycową, wietrzną noc
- Dziw - demon najciemniejszych lasów, zabijający przechodniów
- Hermus - bóstwo żmij, szerszeni, os, istot żądlących, dający im siłą zdolną do szkodzenia ludziom
- Lasowik - bóstwo cmentarzyska leśnych zwierząt, zamieszkujące ten kawałek lasu wraz z żeńską towarzyszką. Opiekował się ludźmi, którzy składali mu ofiary z jajek i chleba.
- Lejiń - bóg jeleni, przepędzający ludzi z puszczy
- Łysowyki - bóstwo granic puszczy i terenów zagospodarowanych, strażnicy młodych drzew i boru.
- Łauma - duch bagien i trzęsawisk, najniedostępniejszych części lasu, ruin i cmentarzy, wodzący ludzi.
- Łełęki - bóstwa korzeni starych drzew, gromadzące skarby podziemne dając je ludziom o czystym sercu.
- Łozownik - bóg wierzbowych zarośli, patron smolarzy.
- Puszczawik - zwany też "Starszym bratem Leszego", bóg kilkusetletnich dębów i strzelistych jodeł, strzegł lasu przed wycinką.
- Ragany - opiekunki drzew, zarówno dzikich, przydrożnych jak i sadów
- Subela - duch nadbrzeżnych drzew, wykradająca niemowlęta
- Topich - szkodliwy demon wodny wielkich jezior mazurskich, któremu składano ofiary by nie szkodził ludziom
- Topielica - reinkarnacja, utopionej dziewczyny w dorzeczu Bugu i Narwi, zabierająca ludzi pod wodę. Egzorcyzmowany gałęzią jarzębiny.
- Topielnik - demon rzeki San, porywający złych ludzi
- Zwodzijos - leśny demon ptasi, zwodzący ludzi na łąki i moczary.
Powietrzne[]
- Płanetnicy - dusze ludzkie, kontrolujące pogodę, prowadzące chmury, bijące grzmotami i gradem
- Latawce - latające po niebie duchy zmarłych
- Lotowiec i Lotawica, Nalegacze - latające po niebie duchy, mogące kusić kobiety
- Aitwar - bóstwo spadających gwiazd, dające ludziom dobrobyt
- Kanie, chmurnice - uraniczne istoty, kobiety ze skrzydłami, latające na chmurach, zabierające ludzi do niebios. Utożsamiane z biblijnymi aniołami.
- Hapun - latający porywacz niegrzecznych dzieci, czasami zmieniał dzieci w inne hapuny
- Jeździec Wietrzny - duch wirów i trąb powietrznych, wywracających siano i niszczące dachy. Egzorcyzmowany żelaznym nożem.
- Pochwiściel - jeden z bogów wiatru, odpędzający złe chmury
- Podwiej - złośliwy duch wiatru, podwiewający spódnice kobiet
- Pogwizd -
- Propanstyk - złe bóstwo piorunów, wiatru i gradów.
- Poterczuk - potężny demon, latający koło burzowych chmur, wyjątkowo agresywny wobec ludzi
- Srala, Kręcik - demon wiru powietrznego
- Świstun - porywczy bóg wiatru, opętywał kominy
- Świst - demon wiatru, wyobrażany w postaci nietoperza
- Wietrzyca - demon gwałtownych podmuchów wiatru, sprowadzająca kalectwo.
- Wiatroduj - duch wiatru, dowodzi czterem demonom wiatru niższego rzędu
- Chuczach
- Ledewik
- Śniechawy
Podziemne i górskie[]
- Krośnięta - patroni górników i kowali, mieszkają pod ziemią i noszą czerwone czapki. Składano im ofiary z jedzenia, podobnie jak skrzatom.
- Skarbnik - bóg kopali, w jego krainie odradzali się górnicy. Utożsamiany z Św. Barbarą.
- Błudnik - istota wodząca ludzi, tak by wpadali w dziury
- Dziwożony - szkodliwe, górskie demony jaskinne
- Harciuki - górskie demony powietrze, wywołujące silne wiatry, gradobicie i huragany
- Julki - bóstwa kurhanów i pagórków, w czasach kryzysu dające ludziom dobrobyt
- Miawki - majowe boginki górskich łąk
- Panek - bóg niedźwiedzi, strzegący gór
- Paskudy - górskie, jaskiniowe upiory
- Podziomki - bóstwa ziemi pod chatą, dające dobrobyt. Źle traktowane opętywały ludzi, egzorcyzmowano je zaś za pomocą świętego popiołu.
- Powitrula - duch hal i najwyższych partii gór, wroga wobec ludzi
- Pustecki - bóstwo podziemi i kopalni, sztolni i pokładów, karające złych bądź leniwych górników
- Rzepiór, Liczyrzepa, Rubezahl, Diabeł Ryfejski - potężny bóg Karkonoszy
- Strziczek - duch karający kobiety za zbytnią pychę i próżność
- Szarlej - władca kopalni kruszców, szkodzący górników schodzących zbyt głęboko
- Trusia - rodzaj demona wężowego z gór
- Wełety, Wełekyny - bieszczadzkie olbrzymy. Najbardziej znany z nich to Warliwoka.
Wiara w smoki[]
W mitologii słowiańskiej, smoki są stworzeniami które należą zarówno do świata ziemskiego, piekielnego jak i niebiańskiego. Te pierwsze mieszkają w jaskiniach, lasach, bądź innych miejscach. Te niebiańskie, są prowadzone przez płanetników i którzy muszą uważać by smok nie spadł na ziemię, bo inaczej nadejdzie za duży grad. Piekielne smoki to z kolei słudzy złego bóstwa z piekła, przechrzczonego na lucyfera, bądź szatana tak jak pojawia się smok lucyfera w zbiorze legend „Żywoty diabłów polskich”. Wiąże się to z ogniem, który jest domeną i diabłów i smoków.
Wiara w istnienie smoków, zawierała kilka dróg ich genezy. Najstarsza wersja pochodzi już z XI wieku i głosi, że poganie tworzą stworzenia zwane bazyliszkami, poprzez hodowanie jaj kogucich w słabo oświetlonych, ciasnych piwnicach. Opis głosi też że w taki sam sposób hoduje się też smoki. Inna wersja podaje, że smok może też powstać gdy żaba za długo nie słyszało dźwięku dzwonów kościoła, bądź gdy wąż będzie za długo zakopany pod ziemią. Jeszcze inna wersja mówi, o tym że człowiek może odrodzić się w postaci smoka, potem zaś trzeba go zabić i odesłać duszę na tamten świat.
W Polsce poświadczono kilkadziesiąt specyficznych smoków związanych z miastami. Najbardziej znany z nich to Smok Wawelski o którym to pisał już Wincenty Kadłubek. Istnieje wiele wersji podania, w niektórych bestię pokonuje Książę Krak, w innych – Szewczyk Dratewka. Tak samo jest w przypadku śmierci smoka – w jednych smok pęka po wypiciu wody z Wisły, w innym umiera od razu po zjedzeniu barana. W niektórych wersjach smok zjada ludziom owce, a w innych – ludzkie kobiety. Ze smokiem walczą wcześniej rycerze, a w jednym z wersji podania – Wisła, Ziemia i Piorun. Wisła walcząca ze smokiem występuje też w legendzie o Wyszle, w której to też pada zdanie o walce Wisły ze Smokiem (legenda o dwóch córkach). Legenda podobna występuje też w Czechach (Książę Krok walczący ze smokiem) oraz na Rusi.
Wrocław może poszczycić się aż dwoma smokami, z czego oba są jednak w pewien sposób specyficzne. Jeden to bowiem Strachota, czyli smok ze Lasu Strachocińskiego który dopiero potem został włączony w granice Wrocławia. Bohater jednak go nie zabija, a jedynie odstrasza go, zmuszając do ucieczki. Kolejny to smok z Placu Solnego, co reprezentują smoki na fontannie, na tym placu. Smok Toruński, to z kolei kolejny specyficzny przypadek bowiem, zamiast legendy zachowały się relacje bodajże nauczonych świadków. Smok Kijowski, a konkretnie żmij to przypadek z poza Polski, ale mocno dotyczący archetypu. To z kolei bestia, która to miała zostać pokonana sprytem, kiedy to jej język został uwięziony w kowadle. Wielogłowy, zionący ogniem smok został potem poskromiony i zaprzęgnięty do budowy wałów kijowskich.
Smoki spotykały inne stworzenia z mitologii Słowian nie rzadko, w postaci chociażby Rubezahla. Postać ta jest zwana też jako Karkonosz (po czesku Krakonosz, bo Karkonosze to u nich Krakonosze), Liczerzypa, Rzepiór, Diabeł Ryfejski (Sudety to inaczej Góry Ryfejskie) wyobrażany jako szkielet jelenia na dwóch nogach, bądź rzadziej jako staruszek z tiarą i laską. Pojawia się w ponad 250 mitach gdzie między innymi tworzy błędne skały, zawalając ziemie mocą swej laski, jest czczony jako bóstwo, bądź podpisuje testament na samego siebie, dzięki temu, gdy umiera to potem jednak żyje dalej. Spotyka on też Smoka z Łysego Garbu, kiedy to próbując uratować dziewicę, doprowadza do powstania Wodospadu Szklarki, kiedy to rzuca w smoka wielkim kamieniem.
Wśród Słowian istniała też wiara w bazyliszki. Kronikarze średniowieczni opisują go jako wykluwającego się raz na 100 lat z jajka kury wysiadywanego przez węża i zamieniającego w kamień spojrzeniem, bądź zabijającym. Potwór najważniejsze pojawienie się ma w legendzie o Bazyliszku Warszawskim, gdy to skazaniec Jan Ślązak w XVI wieku idzie do piwnicy, by go pokonać za pomocą lustra. Bazyliszek Wileński jest podobny, z tym wyjątkiem że bohater idzie do piwnicy by uratować Jagnę – swoją ukochaną. Bazyliszek Krakowski zwany jest Piekielnym Kogutem i strzeże skarbów w krakowskiej piwnicy. Istnieją też dwie południowe wersje – Bazyliszka Świdnickiego, który to mieszka w studni, zabijając wszystkich, a gdy bohater pokazuje mu lustro, ten zastyga w bezruchu, przy czym bohater pokonuje go wówczas mieczem. Bazyliszek Wiedeński, też mieszkał w studni gdzie zabijał ludzi oparami swego jadu. Ostatecznie śmiałem pokonuje go lustrem, wówczas to bazyliszek skamieniał, gdy to „zobaczył jaki jest brzydki”.
Wierzono też w gryfa. Na Kaszubach pojawia się on jako wybawca, pomagający walczyć ze smokiem o czterech, siedmiu bądź dziewięciu głowach, zaś na Śląsku jest złą bestią, która terroryzuje kraj, podobnie jak smok.
Wiara w diabły i czarownice[]
“ | - Bić diabła! - krzyknął jeden.
- A po co bić, złapiemy go i będziemy pokazywać za pieniądze na targu. I wioska będzie Bogata - powiedziała stara Paulina. - Albo darujemy mu życie i się nam odwdzięczy - dorzucił parobek młynarza. Mężczyźni, kobiety, nawet dzieci — wszyscy Złapali kosy, widły do gnoju, pomodlili się i ruszyli do lasu. Worek jeszcze leżał na małej polance. | ” |
— Podanie o diable pod Boguchwałem, Polska |
“ | A kiedy się już skończyła ich godzina, kiedy kur zapiał, wykręcił się jeden, urwał dziewczynie głowę i zatknął ją okno, a drugi kadłub do potoku wrzucił. Wszystkie dary zabrali, a duszę porwał i z wielką uciechą lecieli do piekła, aż bory i lasy trzeszczały. | ” |
— fragment polskiego podania o Diablich Tanecznikach |
Diabeł zwany też czartem bądź biesem stanowił jedną z najbardziej znanych postaci mitologii słowiańskiej. W przeciwieństwie do enigmatycznego biblijnego szatana, stanowił postać posiadającą własny wygląd, własną krainę oraz cechy materialne, co upodobniało go do ludzi. Diabeł i piekło ma w mitologii Słowian, setki wystąpień. Wiara ludowa obejmowała dziesiątki sposobów na pozbycie się diabłów, liczne zwierzęta i niezliczone kamienie, które stworzył diabeł, udział diabła w tworzeniu świata i człowieka.
W mitologii występował motyw strącenia złych duchów kijem, oraz ograniczenie możliwości głównego diabła łańcuchem, motyw pochodzenia i diabłów, wystąpienie diabła w setkach mitów, opisy jego wyglądu z każdym szczegółem, wyjaśnienie dlaczego koza czy wilk, albo paw są jego tworem, szczegółowe opisy wojen złego boga z dobrym bogiem i jego wpływ na świat, jego hierarchia poddanych, bardzo szczegółowe opisy piekła, wraz z miejscami, gdzie istnieje do niego wejście.
Dane te przed zapisem, przekazywano ustnie, a ich zbieżność w izolowanych regionach całej Słowiańszczyzny (i w Niemczech/Austrii), są zbieżne i liczne. Badacze zajmujący się baśniami szacowali genezę wątku „cyrografu” w mitach Europy Środkowo-Wschodniej na kilka tysięcy lat p.n.e. Dualizm w tym przypadku nie opiera się tutaj na podziale na sakrum i profanum, lecz na podziale na sferę wiązaną ze sferą łagodną i często dobrą, oraz agresywną i często złą. Ma to potwierdzenie w wiarze w coś w rodzaju prawa karmy, gdyż w większości historii opowiada o złu czy dobru, które wraca do człowieka, także wiara w duchy mówi o duchach, które nagradzają człowieka bądź karzą, na podstawie tego jak np. traktuje on przyrodę. Nie zawsze podział jest jasny. O ile piekło jest negatywne, to o tyle jednocześnie wierzono w możliwość przekupienia diabła kiełbasą, jak zachowało się w podaniach polskich. Świat rywalizacji istot nadprzyrodzonych u Słowian, opierał się na walce królestwa uranicznego z królestwem podziemno-ognistym, z czasami neutralnymi duchami przyrodniczymi po środku. One były przedstawiane jako królestwa typowe dla średniowiecznych i plemiennych państw, z władcą ministrami i armią.
Szczególnie rozwinięta była struktura piekła. Diabłem teoretycznie mógł stać się też człowiek jak to stało się z Borutą po jego cyrografie, śmierci i wypiciu diabelskiego alkoholu. Potwierdza to nie tylko mit o Borucie, znany z kompilacji legend, ale także opisy XX-wiecznych rolników, potwierdzających że diabeł może być też "z chłopa lub z baby". Diabły występują w formie żeńskiej, często kusząc mężczyzn ludzkich, w przeciwieństwie do szatana bilbijnego, będącego mężczyzną. Niektóre teksty mówią też że diabeł może też się wykluć z jajka odpowiedniej kury. To samo dotyczy wiedźm, których wiara była w Polsce popularna i podobna do wierzeń z Czech i Niemiec. Wczesnośredniowieczne źródła pisane na temat Czech wspominają też o istnieniu wiedźm, zaś Bolesław Krzywousty miał nadworną czarownicę, która rzekomo rzucała klątwy na wrogów podczas wojen.
Istniało kilka sekretnych wejść do piekła, między innymi na bagnach, w piwnicy Krakowa czy na Mazurach. Istniała teoretyczna możliwość zablokowania diabłom wejść do piekła, lecz wiązało się to z ryzykiem, iż dusze złych ludzi będą błąkać się po ziemi, szkodząc ludziom. Wydostanie duszy z piekła przez inną osobę trzecią też było możliwe, wymagało jednak szczególnej odwagi, użycia białej magii (np. kredowego kręgu) i walki z diabłami.
Motyw piekła jako pochodzący z kultury pogańskiej Europy Środkowo-Wschodniej głosił Tom Holland, analizując kroniki Bonifacego-Winfrida, który przeszedł do historii jako apostoł Słowian i Tyrolczyków. Otrzymawszy błogosławieństwo papieża Grzegorza II ruszył na misję, podczas której założył biskupstwa. W książce „Dominion: The Making of the Western Mind” poświęcił mu znany owy historyk, który opisując chrystianizację, zwrócił uwagę m.in. na uderzające podobieństwo między i wierzeniami pogan Europy Środkowo-Wschodniej, a późniejszą doktryną katolicką o piekle i diable.
Sfera uraniczna[]
Dobrą z krain stanowiła boska kraina osadzona bezpośrednio na chmurach, reprezentująca sferę uraniczną. Zamieszkiwał ją dobry, najwyższy bóg, który posiadał tam swój tron i ogród, a także Perun (po chrystianizacji pod postacią Eliasza) - bóstwo grzmotów, dusze zmarłych, które zasłużyły na wejście do niebios, Kanie/Chmurnice (kobiety ze skrzydłami) oraz płanetnicy - ludzie odrodzeni jako duchy chmur i pogody. Płanetnicy i Eliasz prowadzili chmury podobnie jak statki, decydując o ich kierunku czy o tym kiedy ma spaść deszcz, bądź grad. Królestwu niebios, mieszkańcy ziemi mogli się przeciwstawić, jeśli pogoda przez nich wywołana nie pasowała ludziom, między innymi poprzez dym ze świętego ziela, bądź przy pomocy innej osoby odrodzonej jako płanetnik. Inny był los latawców - dusz osób, które były rozwiązłe bądź zginęło wyniku poronienia, które poruszały się pod chmurami, unikając grzmotów.
Personifikacje[]
U Słowian wiele elementów było personifikowanych, w postaci bóstw czy demonów. Personifikacją żywą był czas podzielony na osobne bóstwa przyrodnicze lub czasowe - 12 miesięcy (baśń o 12 miesiącach), 4 pory roku, 7 dni tygodnia (Legenda o Alchemiku), rok (Koliada). Wrzesień władał wrzosami, spadanie liści przypisywano działaniom Listopada, kwiaty tworzył Kwiecień itd. a każdy z nich wypełniał swoją egzystencją rzeczywistość, będąc abstractum animistycznym. Podobny status miała personifikacja Śmierci, Doli czy Biedy. Był to animizm, gdzie to personifikowano nie tylko przyrodę, lecz też zjawiska społeczne, czas i los. Do dziś zachowało przede wszystkim bogate dziedzictwo lingwistyczne (Idzie Luty, szykuj buty, Kwiecień plecień bo przeplata, trochę Zimy trochę Lata, Chichot historii, Śmierć się o mnie upomina , Matka Natura itd.).
Wierzenia związane z rodziną[]
W religii Słowian rodzina stanowiła centralny punkt. Objawiało się w wielu aspektach. W wielu opowieściach wierzeniowych zachował się szacunek dla rodziców i dziadków. Opowiadają o tym liczne opowieści o najmłodszym synu, często „durniu”, który przez szacunek dla rodziców awansuje na człowieka bogatego i wpływowego, zaś nagrodę nadają mu siły nadprzyrodzone.
Ślub[]
Ze ślubem związane było ponad 80 praktyk i wierzeń magicznych. Największą moc magiczną miał ślub we wrześniu i grudniu, zaś ślub w maju mógł doprowadzić nawet do śmierci. Świadek i świadkowa nie mogli być parą, gdyż powodowało to rozpad małżeństwa, za które zawsze odpowiadał Rozwot – demon kłócący kochanków, wpływający na ich umysły. Aby zapewnić małżeństwu stabilność, należało zaszyć w sukni kawałek cukru i chleba. Unikać należało żółtych kwiatów, których klątwa doprowadzać mogła do zdrady małżeńskiej.
Narodziny[]
Z narodzinami wiązane było wiele wierzeń i praktyk. Kobieta w ciąży, aby uchronić dziecko, musiała przestrzegać kilkudziesięciu sztywnych zasad. Patrzenie przez kobietę na ogień, miało wywołać u dziecka choroby po urodzeniu, zaś patrzenie na gołębie tak samo było szkodliwe dla dziecka. Pójście z dzieckiem na cmentarza, kończyć się miało opętaniem dziecka przez czarta. Złapanie myszy przez ciężarną, miało spowodować u dziecka dziwne znamiona, zaś skrócenie przez kobietę włosów, sprawiło że dziecko rodziło się z niską inteligencją. Tak samo rozbudowane były rytuały dokonywane już po urodzeniu. Aby dziecko miało dobrobyt, trzeba było do miski wrzucić monetę, zaś pierwsza kąpiel miała właściwości magiczne. Śmierć łóżeczkową, przypisywano Świętemu Kasjanowi (tzw. Przybyszowi), opisywanym jako zły władca wiatru. Wierzono, że demon Mamuna, może porwać dziecko stąd wiązano mu dla ochrony czerwone wstążeczki. Jeśli zaś dziecko urodziło się w „czepku”, oznaczało to że wróci na ziemię, po swojej śmierci. Spojrzenie małego dziecka w lustro, sprawiało że dziecko mogło ujrzeć demona. Wierzono też w możliwość oddania dziecka skrzatowi, bądź nawet diabłu w zamian za korzyść. Jeśli skrzat porwał dziecko należało wygrać z nim zakład, zaś gdy dziecko zostało przypisane diabłu, jedynym ratunkiem było wyruszenie do piekła z świętą kredą by go odbić, bądź wygrać z diabłem w karty o duszę dziecka.
Śmierć i pogrzeb[]
Również odejście członków rodziny miało ważne znaczenie. Te i wiele innych wierzeń, wiązane były z wiarę że błądzący po cmentarzu duch, mógł zabrać krewnego ze sobą, bądź rzucić klątwę na żywego.
- W przypadku umierającej gospodyni separowano ją od sprzętów gospodarczych i izby, w której dotychczas urzędowała. W ten sposób miała skupić się na godnym odchodzeniu z tego świata, a nie na myślach, że nikt nie zdoła zastąpić jej miejsca. Skąpcom ukrywano skrzynię z pieniędzmi, a gdy umierało dziecko, wyprowadzano jego matkę z pokoju, aby „pragnieniem zatrzymania go nie przedłużała jego cierpień”. Z tych samych pobudek wyprowadzano dzieci, gdy umierała w cierpieniach matka.
- Dzwonek ułatwiaj odejście
- Agonię łagodziło wyjmowanie spod głowy poduszki z pierzem. Kurze pióra w powszechnej ludowej świadomości uchodziły za przeszkodę, która utrudniała odejście z tego świata i przedłużała agonię.
- W chwili śmierci dusza umierającego człowieka była poddawana próbie psychomachii, czyli sądowi, który przybierał formę batalii między siłami dobra i zła
- Usta zamykano wraz z ostatnim tchnieniem, gdyż inaczej nieboszczyk zawołałby do siebie kolejnych członków rodziny.Obmywano ciało zmarłego i ubierano go przez współmałżonka, dzieci lub inne bliskie osoby. Następnie palono przy nim świece. Gdy jedna ze świec samoistnie zgasła (np. bez udziału wiatru) oznaczało to iż jedna z najbliżej stojących osób przy świecy w niedługim czasie umrze.
- Organizowano również czuwania i modlitwy w domu zmarłego.
- Otwierano okna i drzwi, aby dusza opuszczająca ciało zmarłego mogła swobodnie wylecieć z domostwa.
- Zasłaniano lustra, aby nie przyglądała się ona swojemu odbiciu i nie pozostała w domu. Zatrzymywano też zegary.
- Gdy ktoś umierał należało przy nim czuwać w ciszy. Nie można było go co chwila „wybudzać” głośnym zachowaniem.
- Gdy kondukt żałobny niósł zmarłego robił się cięższy gdyż dusza ludzka siadała i spoglądała kto przyszedł.
- Należało spełnić ostatnie zachcianki umierającego, gdyby tego nie zrobiono, dusza nieboszczyka nawiedzałaby domowników w snach i domagała się wypełnienia ostatniej woli.
- Zmarłego powinno się ubrać do trumny w nową odzież – specjalnie uszytą na tę okoliczność. Jej szwy nie powinny być zakończone supłami, by nie spowodować zapętlenia duszy.
- Nie można było również wynosić żywych kwiatów z cmentarza, a szczególnie sadzić ich w przydomowym ogródku, ponieważ wróci się z nimi na cmentarz na swój własny pogrzeb.
- Nie wolno było przez 6 tygodni nie dotykać rzeczy zmarłego od jego śmierci. Przez ten czas zmarły mógł powrócić w celu skorzystania z należących do siebie rzeczy. Ta sama zasada tyczy się kwiatów złożonych na grobie.
- Do trumny dodawano ważne dla niego przedmioty, z którymi się nie rozstawał.
- Zmarły wychodził z niego nogami do przodu. Wynoszący powinni także stuknąć nią trzykrotnie w próg domu, by odgonić z niego śmierć.
- Wierzono również, że pogrzeb powinien koniecznie odbyć się przed niedzielą, ponieważ w przeciwnym przypadku zmarły może zabrać ze sobą kolejną osobę
- Kobiety ciężarne nie powinny one uczestniczyć w ceremonii, a jeżeli już muszą, nie powinny patrzeć na zmarłego.
- Zmarłego posypywano solą
- Wierzono, że jeśli nieboszczyk leżał przez niedziele, to zmarły ściągnie kogoś do siebie.
- Gubienie kwiatków z wiązanki w drodze na miejsce pochówku miało zwiastować kłopoty lub rychły pochówek w rodzinie.
- Sen o własnym pogrzebie, zwiastował dostatek i długie życie. Sen o pogrzebie przyjaciela, oznaczał że pokłócimy się z nim.
- Wierzono, że w momencie, gdy ktoś umiera, może pociągnąć za sobą dusze śpiących w tym czasie osób. Z tego powodu, kiedy umierał jeden z mieszkańców, budzono wszystkich sąsiadów, a nawet ich zwierzęta.
- Tuż przed śmiercią w ręce umierającego wkładano gromnicę. Jej światło miało oświetlić umierającemu duchowi drogę.
- Zachowanie ciszy na cmentarzu wynika z wiary, który mówi, iż wszelkie hałasy w tym miejscu mogą obudzić dusze zmarłych. Chodząc po cmentarzu, starano się zachowywać cicho, ponieważ bano się, iż dusze będą prześladować i udadzą się do domów ludzi chałasujących.
- Stawanie na grobie w dniu pogrzebu, przynosiła to nieszczęście rodzinie zmarłego.
- Zabroniony był gorzki lament, gdyż dusza nie mogła spokojnie opuścić ciała i przywoływana rozpaczą powracała, co było dla niej wyczerpujące.
- Odbicie trupa w lustrze oznaczało także drugą śmierć – wśród domowników.
- Zegar miał wybijać godziny życia, więc w czasie zgonu należało go zatrzymać. Niewykonanie tej czynności zagrażało życiu całej rodziny
- W przypadku śmierci gospodarza otwierano także furtki do wszystkich zabudowań gospodarczych, aby mógł on raz jeszcze przejść po obejściu i pożegnać się ze swym dobytkiem.
- Popularnym zabiegiem było wyciąganie deski z pułapu lub zrywanie kawałka strzechy z dachu. Przesąd ten wiązał się z magiczną mocą zamykania i otwierania.
- Wodą do mycia trupa trzeba było ją wylać na rozstaju dróg lub pod krzakiem czarnego bzu.
- W trakcie obmywania ciała nie należało się zbytnio przyglądać zwłokom, aby nie wzbudzić wstydu duchowi.
- W przypadku, gdy następowało stężenie pośmiertne wołało się zmarłego po imieniu, aby ustąpił i pozwolił się przyodziać.
- Gdy zmarły pozostawił wśród żyjących małżonka, supeł na koszuli mógł związać ich już na wieczność i nie pozwolić drugiej połówce na powtórny ożenek
- Obecność ciała zmarłego niekorzystnie oddziałuje na płodność zwierząt i zabijała rozwój w przyrodzie. Do wyniesienia ciała każda czynność i tak zakończyłaby się niepowodzeniem
- Wygaszano ogień, ponieważ trup plamił świętość płomienia ogniska domowego
- Należało wylać całą wodę, która znajdowała się w domu, gdyż dusza mogła w niej się zanurzyć i ją zanieczyścić.
- nie mielono zboża w obawie, że duch znajduje się w żarnie, nie zmiatano izby, aby z kurzem nie wynieść duszy przodka.
- Nie gotowano posiłków w domu, w którym znajdował się trup. pożywienie mogło zostać przez niego przeklęte.
- W trakcie czuwania obserwowano płomień. Kiedy unosił się prosto, oznaczało to, że dusza spokojnie odchodzi, jeżeli jednak płomień skakał był to sygnał, że duch ma kłopot z opuszczeniem ciała. Być może potrzebowała więcej światła, zatem stawiano więcej świec, aby ułatwić mu drogę do nieba.
- Wywracano stołki, na których chwilę wcześniej zalegało ciało. Czasami dla prewencji przewracano także inne sprzęty w domu lub całkowicie zmieniano ułożenie przedmiotów w izbie, wierząc, że ten zabieg zniechęci do powrotów zdezorientowaną duszę
Kult rodziny wiązał się z kultem przodków. Wierzono bowiem, że jedną z dróg zmarłego jest stanie się po śmierci bóstwem, obdarzonym nadprzyrodzonymi zdolnościami. Zmarły mógł odrodzić się jako demon, zwierzę, rzeka, góra, trafić do nieba, piekła, krainy skarbnika bądź też błąkać się jako duch. W Polsce odnotowano ponad 1 000 legend o miejskich bóstw-duchów przodków, które rzekomo miały ujawniać się po śmierci. Takie istoty stawały się obiektem kultu, należało je adorować i liczyć na pomoc dla żywych, jak i też wystrzegać się ich mocy. Przed śmiercią robiono Strawę czyli uroczysty obiad dla odchodzącego członka rodziny, aby „zjeść jego grzechy” co miało go oczyścić.
Mit o niejednorakich dzieciach[]
Ważnym elementem łączącym religię i rodzinę był mit o dzieciach owej pierwszej pary ludzi. Według mitologii Europy Środkowo-Wschodniej, pierwsza para ludzi posiadała, aż kilkanaście dzieci, których część została ukryta przed najwyższym, mieszkającym na chmurach bogiem, zaś reszta pokazana. Ci którzy zostali pokazani dali początek rodom arystokracji, zaś ci którzy zostali ukryci dali początek rodom klasy średniej. Np. ten ukryty za piecem – piekarzem itd. ukryty w zbożu – rolnikiem itd. Mit kończy się puentom, że choć ta druga grupa jest mniej zamożna, to razem stanowi grupę mającą przewagę nad pierwszą i to ona ją utrzymuje, więc de facto prowadzi rządy zza kurtyny. Ten wariant powstania ludzkości, jest sprzeczny z biblią, jednocześnie legitymujący i wyjaśniający religijnie pochodzenie dziedziczenia zawodów i stanów, czyniąc rodzinę korzeniem, z którego wyrastają poszczególne rody grup społecznych, przy okazji zwiększa prestiż klasy średniej i niższej, podkreślając ich miażdżącą przewagę liczebną.
Dusza i kult przodków[]
Duszę przynosił ze sobą ptak, zwykle bocian – przeświadczenie to w zmodyfikowanej formie przetrwało w folklorze do dzisiaj. Dusza za życia mieszkała według najpowszechniejszego wierzenia w sercu i była utożsamiana z oddechem. Według części relacji po śmierci ponownie w formie ptaka odlatywała ona do nieba/wyraju, co miałoby się wiązać z powszechnym obyczajem ciałopalenia.
Jawne jest istnienie wśród Słowian kultu przodków, często utożsamianego z kultem demonów domowych. W. Szafrański za przedstawienia przodków uznał opisane niżej figurki odnalezione w Wolinie. Kosmas w swojej Kronice wspomniał o zwyczaju stawiania przodkom budek – domów dusz. Podobne praktyki aż do XIX wieku występowały u Słowian wschodnich. Śladem kultu przodków są wspomniane już uprzednio obrządki mające na celu kontakt ze zmarłymi lub uczczenie ich pamięci. Oprócz modlitw i ofiar powszechne było urządzanie uczt pogrzebowych i zadusznych. Znane były one pod różnymi nazwami: jako chorwacka karmina, ruska tryzna czy polska strawa. O zwyczaju tym wspomniał polski kronikarz Wincenty Kadłubek. Do dziś przetrwał on w bałkańskiej kulturze ludowej. Istniały także obrządki mające na celu bezpośredni kontakt ze zmarłymi, znane m.in. pod nazwą Dziadów.
Idea obcowania duchów zmarłych z światem doczesnym była też elementem utożsamiania świętych ze bogami Słowian i stanowiła pretekst do wprowadzenia doktryny "obcowania świętych".
Dusza i życie pośmiertne[]
Słowianie mieli bardzo rozbudowaną i niejednolitą wizję sfery post mortem. Istniała zarówno reinkarnacja, jak i przejście do innego wymiaru. Dusza istniała dość odrębnie od ciała i nie stanowiła odpowiednika greckiego "psyche" (można było ją np. zamknąć w butelce jak podają legendy o polskich alchemikach). Śmierć zadawał zazwyczaj demon o tej samej nazwie (Śmierć) wyobrażany jako szkielet z kosą. Był on postacią odwieczną, wrogą zarówno wobec sfery piekielnej, jak i niebiańskiej, stanowił trzecią stronę w mitologicznym konflikcie sił wyższych. Innymi istotami związanymi ze śmiercią był polski Nyja (istota pełniąca rolę psychopompa), czy Flins - łużycka istota ożywiająca szkielety.
Dusza nie tylko oddzielała się od ciała po śmierci, ale czasami także w trakcie snu. U Serbów takie dusze zbierały się nocą na wierzchołkach wzgórz i walczyły ze sobą podczas sabatu. Zwycięstwo dawało pomyślność śpiącemu właścicielowi, a jeśli dusza została pokonana, jej posiadacz mógł już się nie obudzić. Na ziemiach Słowian na wschodzie (Rosja, Białoruś, Ukraina) dusza mogła przyjąć formę Kikimory, malutkiej, długowłosej staruszki, która mogła swym zawodzeniem zapowiadać śmierć. W niektórych mitach, w drzewach i roślinach zamieszkują dusze zmarłych, w ten sposób personifikując je i obdarzając ludzkimi cechami. Między innymi owa wiara doprowadziła do tego, że pewne drzewa uważano z święte, w legendach pojawiały się jako gadające lub krwawiące drzewa, sadzono je jako symbole życia. Jeśli bohater umierał, drzewo usychało, ponieważ mieszkała w nim jego dusza. Takie przekonani są luźno powiązane ze współczesnym poglądem o zbitym lustrze oraz wiarą, że osoba wzywają za diabła ma przepowiadać śmierć i nieszczęście. Dzisiejsze talizmany przynoszące szczęście można przyrównać do magicznych mieczy, samo nakrywających się stolików i czarodziejskich worków w legendach słowiańskich. Owa forma spirytyzmu była popularna w epoce romantyzmu i ma duży wpływ na współczesny horror europejski i światowy. Lalki jako drewniane wizerunki ludzi, miały mieć magiczną moc posiadania dusz osób zmarłych. Lalka mogła opiekować się ludźmi jeśli była dobrze traktowana, jednak w przypadku zaniedbania mogła się brutalnie mścić, stąd też lalki traktowano były wyjątkowo ostrożnie i z szacunkiem. Prócz zamieszkania duszy w przedmiotach, człowiek mógł przejść reinkarnację w postaci bóstwa lub demona.
Niektóre osoby mogły odrodzić się jako Płanetnik czyli bóstwo kontrolujące pogodę, zaś osoby nieczyste seksualnie mogły odrodzić się jako Latawiec – duch latający pod chmurami, który mógł też kusić niewiasty. Osoby, które dokonały podpaleń przemieniały się po śmierci w Spaleńca, zaś ofiary poronień – jako Poroniec. Istniała też nawet możliwość odrodzenia się w postaci człowieka-diabła, wówczas człowiek mógł zostać sojusznikiem piekła tak jak stało się to z Borutą, Kurejko
Inną formą reinkarnacji było odrodzenie się jako zwierzę. Osoby nieczyste seksualnie, mogły odrodzić się jako Jeż, zaś osoby bardzo pracowity, odradzały się jako pszczoła, by to pomagać swojej rodzinie w pracy, tworząc miód. Częste były też odrodzenie jako ptak, tutaj każdy miał inne znaczenie mitologiczne. Równie popularna była wiara w odrodzenie się w postaci drzewa, tak jak to stało się w polskiej wersji „Kopciuszka” gdzie to zmarła matka reinkarnuje się w postaci magicznego drzewa. Według badań Fishera, wierzono że młode kobiety, po śmierci mogły odrodzić się jako brzoza, zaś osoby będące ofiarą morderstwa – jako dąb. Podobniej jak w przypadku rosyjskiego podania o Strumieniu i Topoli, gdzie to Iwan reinkarnuje się w postaci Topoli, zaś Natasza w postaci rzeki. Reinkarnacja w postaci rzeki też była popularna, tak jak to się stało z Łyną i Kirsną w podaniach Mazurskich, podobnie jak w przypadku odrodzenia się jako góra czy jezioro, tak jak to opisano w legendzie o Morskim Oku. Śmierć i przemiana jest tutaj jednym, zaś bóstwo, dusza i zjawisko przyrody – też jednym.
Prócz reinkarnacji istniała też możliwość wędrówki duszy do nieba (nebo) i piekła (peklo). Nieba strzegł boski klucznik (potem przedstawiany w postaci Św. Piotra w Europie Środkowej bądź Św. Mikołaja na Rusi). Było one na chmurach, konie miały skrzydła, ludzie współmieszkali z duchami i bóstwami. Nie było to jednak wieczne, bowiem z niebios można było zostać wygnanym. Za złe uczynki trafiało się z kolei do piekła, krainy czartów. Mity o słowiańskim piekle są jeszcze bardziej rozbudowane niż mity o słowiańskim niebie, zaś wejście do piekła znajdowało się między innymi w krakowskiej piwnicy, moście na Mazurach czy pod warszawskim drzewem. Prócz tego – w wielu innych miejscach, jak za rzeką, na dalekiej polanie czy w borze. Z piekła można było się jednak wydostać. Między Ziemią, a Piekłem znajdywała się kraina krasnoludków, wśród których najważniejszy był Skarbnik, w którego krainie odradzali się górnicy, którzy zginęli pod ziemią. Teoretycznie istniała możliwość dokopania się z krainy krasnoludków do piekła, kiedy to górnicy szli za głęboko, jak zachowało się to w jednej legendzie. Mityczny obraz piekła i nieba został potem przyjęty w sztuce sakralnej w trakcie średniowiecza, zastępując jego enigmatyczny, biblijny odpowiednik.
Jeszcze inny był los dusz zabranych przez dane demony. Mir Stodolny zabierał duszę człowieka w zmian za dobrobyt, podobnie jak niektóre rodzaje Skrzatów (skrzat mieszkał w lesie, a krasnoludek – pod ziemią). Również Ankluz brał ludzką duszę, w zmian za talent muzyczny, zaś Łapiduch był demonem, łapiący latające dusze i dręczący je. Demon wodny Topielec, również brał ludzkie dusze, do tego sam mógł być ludzką duszą.
Dusza mogła powrócić na ziemię w swojej czystej postaci, tak jak stało się to chociażby z Białą Damą. Setki rodzajów powracających na ziemię dusz ludzi jest dobrze udokumentowane w legendach (ponad 800 duchów miast w samej Polsce), a ich wiara utrzymywała się bardzo długo nie tylko na wsiach, ale też w miastach i zamkach (podobnie jak wiara w smoki). Jako duch można było powrócić będąc ofiarą morderstwa, samobójcą, sprawcą morderstwa czy kimś kto był zły, bądź ma na ziemi jeszcze jakieś zadanie do wykonania, zanim odleci dalej, czy po prostu z jakiegoś powodu musi zostać. Oprócz istniała duża ilość ogniw pośrednich i np. Złota Kaczka to reinkarnacja w postaci zwierzęcia, bóstwo dającego bogactwo jak i powrót jako duch, zaś niektóre demony miały postać zwierząt.
Prócz tego możliwe było zmartwychwstanie, tak jak to zachowało się w podaniu z okolic Głubczyc, o Diable ze Stryczkiem.
Owe drogi to los tylko jednej duszy. Można było mieć dwie dusze, dobrą i złą. Chrzest chrzcił pierwszą duszę, zaś bierzmowanie – drugą. Druga dusza mogła pozostać w ciele, gdy to pierwsza uleciała. Wówczas to mogła sprawić, że trup powstanie stając się upiorem, strzygą, strzygoniem, wąpieżem/wampirem albo też wilkołakiem. Sposobem był kołek osikowy, rytuały czy też odcięcie głowy. Demon mógł jednak również chodzić bez głowy. Wówczas jedyną opcją była kremacja. Często wiedźmy odradzały się jako upiory. Zdaniem Łukasza Kozaka, dawny zwyczaj palenia czarownic, który przeniknął do kościoła, był związane z wiarą, że mogą one się odrodzić jako upiór. Oczywiście możliwe też było, że i po kremacji z wiedźmą będzie problem, bo pierwsza dusza zacznie wracać na ziemię jako „duch czyścowy” i straszyć. Wówczas pozostawały już tylko egzorcyzmy, bądź odprawianie dziadów. W XIX wieku istniały całe zakony czy parafie, zajmujące się wypędzaniem drugiej duszy z martwych ciał, a rozkopywanie z tego powodu grobów było silne jeszcze w dwudziestoleciu międzywojennym. Kler wywodzący się z miejscowej ludności często podzielał ich wierzenia, a przemieszanie doktryn sprawiało że dla księża nie wiedzieli co wywodziło się z Biblii, a co z religii rdzennej.
Kult Solarny[]
“ | Słońce wszystko widzi z górki, pewnie zna kryjówkę Kurki | ” |
— Ruskie podanie Jak Oleg szedł do Słońca |
Słońce było w Polsce czczone co najmniej tak mocno jak w Japonii. Na wsi, w czasach z brakiem oświetlenia i nowoczesnego ogrzewania, słońce stanowiło istotę zbawicielską, a jego wschód zwiastowało pienie koguta – symbolu krajów słowiańskich. Już w czasach scytyjskich Grecy opisali bóstwo słońca – Godiosuros, które etymologicznie powiązane jest z indyjskim Surją, litewskim bóstwem Saule i polskim Słońce.
Słońce rozpoczyna dzień, rozpraszając mroki nocy i nadając kształty rzeczom. Całodobowe symboliczne odtwarzanie kosmogonii – wyłanianie się z ciemności nocy białego dnia, jako znaku porządku kosmicznego i moralnego, możliwe stało się dzięki zwycięskiej walce światła nad ciemnością.
W religii etnicznej funkcjonują liczne mity dotyczą słońca. Sięgają one nawet kosmogonii. Według jednego z przekazów, Bóg stoczył ciężki bój z diabłem o to kiedy będzie jasność, a kiedy ciemno. Po ciężkiej, nieprzesądzonej walce dzień i noc zostały podzielone na pół. Według innego podania, zanotowanego przez Dorotę Simonides, diabeł zabrał słońce i schował je za chmury i z tego powodu ludzie na ziemi płakali. Bóg rozkazał mu oddanie władzy, ale on odmówił. Miał się rozegrać bój, gdy wszyscy na niego przybyli okazało się, że niegodziwy diabeł schował słońce i księżyc i wszędzie było ciemno. Bóg strącił diabła. A ludziom postanowił dać słońce, żeby było jasno w dzień i miesiąc, żeby było jasno w nocy. Inna legenda mówi, że Bóg postanowił stworzyć słońce, aby ludziom nie było im ciemno, ale przestrzegł ich, że ono będzie nie tylko ich ogrzewało i dawało światło, ale także będzie okiem, które będzie widziało wszystko, co będzie się działo. Słońce obejdzie cały świat od wschodu do zachodu i zajrzy w każdy zakątek. Zachowały się liczne mity, w którym protoganista wędruje po świecie mierząc się z niebezpieczeństwami by dotrzeć do słońca i zapytać go o jakąś zgubioną rzecz, bądź tajemnicę wszechświata.
Bóstwo słońca przedstawiano jako świetlistą kulę, która ma oczy, buzię, patrzy na świat z wysoka, ma rodziców, braci i siostry, oraz własny dom i gospodarstwo. W niektóre dni roku słońce zachowuje się w szczególny sposób: gra o wschodzie na Wielkanoc oraz w dzień św. Piotra i Pawła. W Boże Narodzenie kuca z radości ciesząc się, w Wielkanoc tańczy, , w dniu świętej Trójcy chowa się za góry. Słońce wykazuje ludzkie uczucia – raduje się i weseli w dzień Zwiastowania, płacze w Dzień Zaduszny, dziwuje się. Wierzono, że w razie przesileń, słońce dwa razy wstaje, skacze, tańczy, mieni się, jaśnieje niezwykłym blaskiem, a człowiek bez winy, jeśli zobaczy te cuda będzie bogaty, szczęśliwy i spłynie na niego łaska. Według innych przekazów w wigilię św. Jana trzykrotnie zachodzi, jeśli ktoś zobaczyłby tę anomalię mógłby umrzeć.
Słońce występuje w przeróżnych opowieściach.
“ | Jeden król kazał swemu nadwornemu malarzowi słońce namalować, a gdy obraz nie miał odpowiedniego blasku, zapytał monarcha:
– Dlaczego słońce twoje ani tak nie grzeje, jak prawdziwe, ani tak nie świeci? Na to malarz: – Miłościwy królu, umaczaj pendzel w słońcu, a wtedy ja tym pendzlem namaluję takie, któreby i blaskiem i ciepłem prawdziwemu dorównało | ” |
— Attribution |
W mitach typu „Słońce i Wiatr” ciepło słońca jest przedstawiane jako tak ogromne, że potrafi być dokuczliwe dla ludzi. Jedynym zjawiskiem atmosferycznym, jakie może nieco złagodzić śmiercionośne działanie skwaru, okazuje się wiatr. Słońce w tekstach mitów umiejscawiane jest na niebie – to lokalizacja prototypowa dla ludowej wizji świata. Dlatego, gdy zostaje uwięzione, siłacz je uwalnia, by znów trafiło na swoje miejsce i świeciło ludziom, jak w mitach typu „Księżniczka i Smok”. Według jednej z legend upersonifikowane słońce mieszka na niebie w złotym pałacu. Złoto w tradycyjnym światopoglądzie przypisane jest zjawiskom najbardziej drogocennym i istotom najwyżej waloryzowanym, jak władcy nieba, piekła, ziemi czy istoty nadprzyrodzone.
“ | Słońce ma pałac ze złota. Stąd Chrystus wyjeżdża codziennie, trzy srebrne konie ciągną złoty i diamentowy powóz, objeżdża nimi po niebiosach świat cały i z góry spogląda na ziemię, nocą kąpie się z Aniołami w księżycu | ” |
— Attribution |
W ludowych przekazach Chrystus porusza się solarnych drogocennym rydwanem zaprzężonym w trzy rumaki. Ruch związany jest ze wschodzeniem i zachodzeniem słońca, obserwowanego codziennie przez człowieka. Jest ono niepojętą kosmiczną tajemnicą dla nosiciela światopoglądu ludowego, co utrwala → bajka magiczna opowiadająca o wyprawie → bohatera w poszukiwaniu odpowiedzi na nurtujące ludzi pytanie, dlaczego słońce wschodzi i zachodzi. Wątpliwości, np. syna wysłanego przez wdowę, rozwiewa księżyc, mówiąc: „Dyć na to wschodzi słonecko, coby ludziska wstajali do roboty, a na to zachodzi, coby miarkowali, kiej ligać na spocynek”. Odpowiedź oznacza, że bajki przechowały również wyobrażenie słońca jako regulatora codziennego życia człowieka. Zachwianie z kolei tego słonecznego rytmu stanowi powód do niepokoju, tak jak jest to w Kolbergowym wariancie mitu „Wyprawa po Żywą wodę”. W bajkach rytm solarny jest warunkiem sine qua non harmonijnego życia człowieka i kosmosu. Zarazem słońce ukazane jest jako istota ludzka posiadająca → dom i rodzinę (siostrę), ale jednocześnie odznaczająca się cechami demonicznymi, np. wyczuwa po zapachu obecność ludzi, co zbliża tę postać do podobnie reagujących innych bóstw i demonów, jak wiatr, księżyc czy Baba Jaga. Żywi się zaś miodem, co wynika z podobieństwa kolorów.
W mitach typu „Dwie siostry i miesiące”, harmonijność kosmiczna opiera się także na innym kompleksie zjawisk meteorologicznych oraz świateł niebieskich: mróz, wicher, deszcz, księżyc i słońce. Wygnana z domu przez macochę dobra pasierbica spotyka w chatce bóstwa natury. Poproszona o wskazanie najładniejszego, chwali je wszystkie i otrzymuje za to nagrodę. Zachęcona tym macocha wysyła do chaty swoją złą córkę, która na to samo pytanie odpowiada w taki sposób, że nic nie dostaje. Jej odpowiedź pokazuje, że słońce zasługuje na dobre → słowo i zajmuje ważne miejsce wśród najcenniejszych zjawisk kosmicznych, o których nie można mówić źle, jak nie powinno pokazywać się palcem, przeklinać w jego obecności pod groźbą ślepoty lub innej choroby i nieszczęścia (Moszyński 1934, s. 446). Potwierdza to wprost fragment innego wariantu wątku T 480, włączającego kumulatywnie elementy legendowe do bajki magicznej. Bohater wybiera się na poszukiwanie ognia. Przy ognisku spotyka Boga, św. Piotra oraz św. Pawła, których prosi o odrobinę żaru. Wówczas oni pytają o jego stosunek do kolejnych zjawisk atmosferycznych i żywiołów, a on, wszystkie chwaląc, o słońcu – w ujętym finale tej sekwencji dla podkreślenia jego wagi – powie: „Ha, słonecko wszystko naju daje, wszystko dojrzewa, ciesy się”. Zwraca uwagę skojarzenie słońca z ogniem, po który wyrusza bohater, ale też przy którym odbywa się jego rozmowa z Bogiem i świętymi. W tradycji odwieczny kult słońca był łączony z kultem ognia.
Bajka magiczna ukazuje słońce także jako wyjątkowy, niemożliwy do zdobycia przez człowieka i nadzwyczajny materiał, z którego → królewna życzy sobie zrobić m.in. ubranie, konie, powóz („Mysi kożuszek”). Życzenie to ma znamiona znanej w polskim folklorze tzw. formuły niemożliwości, np. „Zrobię coś, jak wszystkie igły z sosny opadną” czyli „nigdy”. Panna, pragnąc zyskać na czasie, stawia starającemu się o jej względy ojczymowi lub innemu zalotnikowi niewykonalne zadania. W wariancie zapisanym na Śląsku Cieszyńskim pasierbica, za namową czarownicy, prosi zalecającego się ojczyma kolejno o szatę jak „gwiazdy na niebie”, następnie – „jako miesionc”, a na końcu – „take, jako swojńce”. W finale opowieści po nałożeniu tych niezwykłych sukien dziewczyna zostaje rozpoznana jako panna nadzwyczajnej wartości, co jest potwierdzeniem najwyższej waloryzacji słońca („Mysi kożuszek”).
W mitologii słońce pełni również niejednokrotnie funkcję donatora, co pokazują warianty opowieści o biednym i bogatym bracie. Mowa w nich o biedaku oszukiwanym oraz okradanym przez przebiegłego i nieuczciwego krewnego z kolejnych przedmiotów magicznych, zapewniających dostatek („coś co daje jeść i pić”, „koza złotodójka”). W końcu pokrzywdzony prosi słońce (wariantywnie wiatr) o pomoc i otrzymuje torbę z dwoma kijami, na jego rozkaz wymierzającymi sprawiedliwość:
Słońce w bajkach jawi się jako ostatnia instancja, do której biedny, uczciwy, a skrzywdzony człowiek udaje się po sprawiedliwość i po pomoc. Tę funkcję słońca utrwala bajka typu „Kara za zbrodnię”, opowiadająca o tym, że zbrodniarz zabija podróżnego, który przed śmiercią zapowiada mordercy, że słońce (wariantywnie księżyc czy drzewo) kiedyś go pomści jako jedyny świadek zbrodni. Po latach dochodzi do ukarania zbrodniarza, bowiem przestępca sam się demaskuje na widok promieni słonecznych, przypominających mu zbrodnię sprzed lat. Morderca, przekonany o swej bezkarności, śmieje się głośno z bezzasadności sądu o słońcu jako świadku zbrodni, co wywołuje zainteresowanie jego żony. Pragnąc zaspokoić jej ciekawość, mąż opowiada o zdarzeniach z przeszłości, a kobieta informuje o tym przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości, którzy przykładnie każą bandytę. Słońce zatem pośrednio włącza się w wymierzanie → kary, a zarazem wszystko widzi, wszystko wie, jest bowiem symbolem prawdy, co przekazują ludowe przysłowia, np. „Słońca workiem nie zasłonisz” lub „Nie mów przeciw słońcu”.
Przekonanie, że słońce wszystko widzi i wszystko wie, przyświeca także działaniom bohatera mitu typu „Mąż szuka utraconej żony” (wariantywnie: poszukiwanie Złotej Doliny, miejsca znoszenia jaj przez kurę). Protagonista, pragnąc odnaleźć zaginioną żonę, pyta o nią słońce i księżyc, niemniej dopiero wiatr wskazuje mu drogę do ukochanej. Słońce nie daje odpowiedzi, jednak fakt, że to najpierw do niego zwraca się bohater, wzmacnia tradycyjne przekonania o jego wszechwiedzy.
Nieco inaczej przedstawiane jest słońce, a w zasadzie jego promienie, w mitach ajtiologicznych, np. w realizacjach wątku „Wszyscy święci”.
Słońce okazuje się najbliższym współpracownikiem Boga. Na jego rozkaz swymi promieniami służy świętym, duszom I zmarłych do przemieszczania się w pionie między niebem a ziemią. Promienie wyznaczające szlak wędrówki dusz i świętych w przekazie mitycznym stają się jednym z elementów modelu pośmiertnej sceny przejścia, wariantywnie np. z drzewem, górą, dymem, drabiną, rzemieniami czy Mleczną Drogą. Służą pokonaniu ostatniej drogi z ziemskiego padołu ku Bogu, ponieważ – jak słońce umiejscowione na nieboskłonie, a oświetlające ziemię – łączą te dwie sfery i mają charakter mediacyjny, uczestnicząc w tradycyjnych mitycznych wędrówkach między sferami kosmosu: niebem i ziemią.
W ścisłym związku z mitami solarnymi oraz sakralnością przypisywanej słońcu jest szacunek, którym członkowie kultury ludowej, okazują temu ciału niebieskiemu. Przejawia się on w postaci licznych zakazów:
Pokazywać palcem to na pewno nie, bo jednak do słońca był wielki szacunek [Eugenia Wójtowicz, Wólka Kątna, 2010];
Patrzeć się prosto w słońce nie można.. [Stefan Smolak, Wólka Kątna, 2010].
Uważano, że tylko czarownica patrzy prosto w słońce i nic się z nią nie dzieje. W obecności słońca nie należy przeklinać, stawać do niego tyłem, oddawać moczu czy wyrzucać śmieci w jego stronę. Zakazane były także inne czynności, poprzez które manifestowała się biologiczność – nie wolno jeść na słońcu, ani zarzynać zwierząt. Surowy zakaz kontaktu ze słońcem obowiązywał kobiety w czasie menstruacji.
O szacunku dla słońca, i traktowanie go jako bóstwa świadczy fakt, że świątynie w Polsce budowane były frontem w stosunku do słońca, a także układ grobów – zmarli byli chowani przodem do wschodzącego słońca.
Znana rymowanka Biedroneczko leć do nieba jest jednocześnie modlitwą. Wiąże się to z szacunkiem okazywanej biedronce: nie wolno było jej zabijać, ani zrzucać z palca, lecz łagodnie strzasnąć, aby poleciała do nieba.
Ludwik Stomma w książce Słońce rodzi się 13 grudnia pokazuje, że kalendarz świąt liturgicznych pokrywa się z pogańskim kalendarzem solarnym, który polegał na obserwowaniu ruchu słońca i związanej z nim zmiennej długości dnia i nocy. Największe święta katolickie pokrywają się z zmianami astronomicznymi, na przykład Boże Narodzenie z przesileniem zimowym, Wielkanoc z wiosennym zrównaniem dnia z nocą, podobnie inne święta wiązały się ze zmianami w przyrodzie. Swoje badania etnolog oparł na metodzie obserwacji miejsc wschodów i zachodów słońca. Metoda ta nie wymagała specjalistycznych narzędzi z tego względu była dostępna potocznemu doświadczeniu i mogła być wykorzystywana już w paleolicie. Wyniki poczynionych przez niego obserwacji przedstawiają się następująco: punkt zachodu słońca przemieszcza się szybko i wyraźnie w stronę południa do 5-7 grudnia, następnie zwalnia, omal zamiera (tak się wydaje przeciętnemu obserwatorowi). Około 12-13 grudnia rusza w drogę powrotną na północ. W tym czasie, aż do około 20-24 grudnia punkt wschodu podąża wciąż konsekwentnie na południe, 24-26 grudnia hamuje, i dopiero od 31 grudnia - 1 stycznia zaczyna zawracać na północ od 6 stycznia dzieje się to już bardzo szybko. Dla pierwotnej wyobraźni ta obserwacja przedstawiał nie tylko prawa przyrody, był to symboliczny dramat walki nocy z dniem, śmierci z życiem.
Dnia corocznie ubywa, potem zaczyna go przybywać. Dzień 25 grudnia jest dniem wspólnego spędzania czasu w najmroczniejsze dni. Pozostałe daty zmagania nocy z dniem są jednocześnie datami ludowych obrzędów: 6 grudnia – św. Mikołaja, 13 grudnia – św. Łucji, 31 grudnia/1stycznia – Sylwestra, 6 stycznia – Epifanii. Inne święta liturgiczne na przestrzeni całego roku są wyznaczone przez charakterystyczne punkty oparte na obserwacji wschodów i zachodów słońca na horyzoncie. Na przykład 15 czerwca – św. Wita, 24 czerwca – św. Jana, dzień przesilenia letniego, 25 marca – dzień Zwiastowania i 29 września – św. Michała Archanioła pokrywają się wyznaczonymi techniką azymutowi terminami zrównania dnia z nocą.
Nieco więcej wątpliwości powstaje w trakcie ustalania terminu Wielkanocy, a w związku z tym także Popielca i Zapustów. Data Wielkanocy wypadała dość swobodnie, Sobór Nicejski w 325 r. wydał rozporządzenie, iż niezależnie od kalendarza żydowskiego (lunarnego) święto ma przypadać w niedzielę po pierwszej pełni księżyca zaraz po zrównaniu wiosennym, jednakże na soborze zapomniano podać uznanej daty przesilenia i powstały spory między zwolennikami dat 18, 21 i 25 marca, które przeciągnęły się aż do przełomu VII i VIII wieku, kiedy za ten dzień uznano oficjalnie 21 marca.
Innie uroczystości cyklu wielkanocnego także nie naruszają drastycznie solarnej periodyzacji roku, choć Ludwik Stomma nie przyjmuje tak łatwo tłumaczenia o ich włączeniu i wpasowaniu w ramy chronometrii ludowej. Potwierdzeniem tych tez szuka w próbach ujednolicenia daty ruchomych świąt, potwierdzone w licznych tekstach i w czasie badań terenowych. Niektóre święta kościelne zaakceptowane zostały przez kulturę ludową na skutek ich zbieżności ze zjawiskami astronomicznymi, jednak ta zbieżność była przez długi czas zakłócana. Wynikało to z niedokładności juliańskiego porządku kalendarzowego.
W konsekwencji dopasowanie liturgicznego kalendarza świat kościelnych i ludowego cyklu obrzędów przejścia nastąpiło w Polsce dopiero po wprowadzeniu porządku gregoriańskiego. Wskutek tego dni danych obrzędów jak i magiczne właściwości owych dni, zależały od pozycji słońca.
Anna Brzozowska-Krajka pisze, że cykl roczny słońca jest strukturalną odpowiedniością cyklu dobowego, dołączając jeszcze obecne w kulturze aspekty antropologiczne, badaczka w następujący sposób przedstawia ten izomorfizm: zorza – wiosna – narodziny; zenit – lato – dojrzałość; zachód słońca – jesień – starość; noc – zima – śmierć. Ruch słońca po niebie organizował codzienny rozkład zajęć, wyznaczał czas prac polowych i ich zakończenie, oraz czas na odpoczynek i sen.
W ludowej wyobraźni każdej doby rozgrywała się walka mroku ze światłem i każdorazowo zwyciężało słońce, bowiem codziennie pojawiało się na niebie, podobnie jak w cyklu rocznym po każdej zimie następowała wiosna i odrodzenie. Idąc dalej należy stwierdzić, że opozycja noc-dzień w wielu kulturach była odnoszona do fundamentalnego dualizmu przyrody: światłość – ciemność, która w wielu religiach łączy dualizm moralny dobro-zło. Dalej autorka książki Symbolika dobowego cyklu powszedniego w polskim folklorze tradycyjnym pisze, że w polskiej tradycji ludowej dużą frekwencje posiada formuła biały/jasny dzień i czarna/ciemna noc, który nawiązuje do ludowego mitu kosmogenicznego, w którym nastąpiła walka dwóch demiurgów: Boga i diabła, jasności i ciemności. Ta symboliczna kosmogonia powtarzana jest każdej doby. W cyklu dobowym pojawia się noc i dzień, które podzielone są liniami demarkacyjnymi – świtem i zmierzchem. Oprócz faz granicznych świtu i zmierzchu w obrębie doby pojawiają się fazy centralne skorelowane z dwoma ludowymi demiurgami – bogiem i diabłem.
U podstaw rannej aktywności leżało założenie, aby był to czas dobry, bowiem od niego zależał cały dzień, magia dobrego początku najlepiej wyraża się w niekanonicznych modlitewkach, na przykład:
Dziękuję Panu Bogu, słoneczku błyszczącemu, miesiączkowi jasnemu, gwizdkom świecącym […] że ja tę nockę przespał. Daj Boże ten dzionek spędzić w szczęściu, w korzyści, w przybytku, w wesołości i dobrym zdrowiu. Imię Ojca i Syna i Ducha Św. Amen. Z nocy jak spał i wychodził, to sio przeżegnoł. [A w którym miejscu?] Na dwór wychodził na schody. [A gdzieś na progu?] Tak, rano żeby to było na cały dzień. [Eugenia Wójtowicz, Wólka Kątna, 2009]
Jeszcze mój dziadek łopowiadali Boże, dziękujo ci. Nie… Ofiarujo dzień dzisiejszy na chwało tobie i tu przespanu nocke, noc. [Stanisław Wójtowicz, Wólka Kątna, 2009].
Wraz ze wschodem słońca należało wstać i rozpocząć dzienną aktywność:
Odmawiano modlitwy, bo tam kiedyś wstawano, wschód słońca czy zachód słońca to był bardzo ważny, bo na przykład było wyznaczone, że się wstaje przed wschodem słońca, ludzie wstawali. Nieraz nawet babcia len przędła przed wschodem słońca. [Eugenia Wójtowicz, Wólka Kątna, 2010].
Przed władcą spuszcza się głowę w pokłonie, tak również należy czynić przed słońcem, władcą nieba i dnia. Gdy tylko wzeszło słońce gospodarz zdejmował nabożnie okrycie głowy, po czym żegnał się kłaniając mu się nisko.
Oj babcie nasze to sie modliły, to była o wschodzie była modlitwa ranna, w południe. [Jaka ranna?] Oj Ojcze nasz i Kiedy ranne wstają zorze. Jeszcze za mojej babci to Kiedy ranne wstają zorze, modlitwa wspólna przy stole odmówiły dzieci i rodzice i to tak było. Teraz tam nie ma tego zwyczaju, ale kiedyś to było. [Czyli zawsze jak słońce zaczynało wschodzić, to…] Modlitwa ranna była i Kiedy ranne wstają zorze. [Janina Woch, Wólka Kątna, 2009].
Niedaleko mnie weźmy może Janek Jontaka Wocha to powiedzić może jeszcze, jego ojce mówiły godzinki. Co dzień. Przecież blisko przez jedno mieszkanie przez dwa, to tom godzinki codzionnie. Tak jak ło tu w radiu słysze, tak te godzinki mówiły. [Stanisław Wójtowicz, Wólka Kątna, 2009].
Przed wschodem słońca należało wykonywać pewne czynności uzdrowicielskie, czy działania magiczne, należy wtedy zbierać zioła czy czerpać wodę do celów leczniczych.
Po rannym zwycięstwie światła rośnie jego intensywność, aby osiągnąć swój zenit – kiedy to objawia się największa emanacja siły słońca. Punkty centralne czasu są nacechowane epifanicznie. Świąteczny charakter południa wymusza pewne nakazy. Należy je traktować jak każdy czas świąteczny i z tego względu na tę chwilę zawieszano prace, stawano w kierunku do słońca i odmawiano modlitwę.
Nacechowane obecnością sacrum południe jest także porą pojawiania się demonów. Aż jedna trzecia postaci z polskiej demonologii jest aktywna w południe. Kazimierz Moszyński opisuje różne demony tego typu. Na Słowiańszczyźnie popularne było wyobrażenie południcy, kobiety ubranej na biało, która latem w okresie żniw, przechadza się po miedzach, wśród pól i napastuje ludzi, którzy łamią zakaz i pracują w południe. Za karę skręca głowy i powoduje nieznośny ból szyi. Etnograf krajów słowiańskich pisze także o zakazie spania w południe. Jeśli ktoś zaśnie mogą pastwić się nad nim demony i sprowadzić cierpienia. Jeśli po obudzeniu taki człowiek nie mógł poruszyć rękami i nogami, to był to znak, że we śnie męczył go demon. Konsekwencją południowego spotkania z demonami było szaleństwo, zabroniona była także kąpiel w środku dnia, bo duchy wody mogły wciągnąć i utopić człowieka. W południe wykorzystywano także białą magię w celu przysporzenia sobie szczęścia i pomyślności, z tego względu istniał nakaz, aby wodę po pierwszej kąpieli dziecka wylać w samo południe, na najbardziej uczęszczane drogi, co zapewnia przyszłość przychylność ludzi dla noworodka. Wykorzystywano także czarną magię: kobieta mająca żal do sąsiadki robi na polu tejże zawitkę, tj. idzie tam w południe, rozbiera się do naga, rozplata włosy i wśród żyta wybiera siedem kłosów, które zawiązuje czerwoną nitką i przegina w dół wymawiając jednocześnie klątwę.
Postępujący mrok to powolne konanie słonecznego światła. Zgodnie z kosmicznymi wzorcami człowiek kończy swą dzienną aktywność. Dominuje tu magiczna funkcja należytego zamknięcia i ochrony przed negatywnie waloryzowanym zmierzchem. Antycypowanie dobrej przyszłości poprzez tabuizację zmierzchu pojawia się w zakazach pożyczania czegoś z domu, sprzedawania, wylewania, czy naruszania. W tym momencie wszelkie otwieranie groziło negatywnymi konsekwencjami. Słońce w opozycjach binarnych znajduję się po prawej, a więc pozytywnej stronie, wiąże się z nim jasność, dzień, radość. Gdy zachodzi słońce zwiększa się ryzyko kontaktu z zaświatami i mocami demonicznymi. Możliwe jest zapoczątkowanie negatywnych zdarzeń, należących do porządku nocy, czyli będących pod władzą diabła:
Takie były każdy się uwijał, żeby do zachoda zrobić, a po zachodzie diabeł niszczy. [Wacława Wiczołek, Bobowiska, 2010].
Wszelkie prace należało kończyć przed zachodem słońca, podobnie było w przypadku kłótni:
Tylko do zachodu słuńca musi być gniew. Przeprosić się, bo to wielki grzech! A jakbyś w nocy umarła, gdzie by cie Pan Bóg powołał, bo to nie wolno, bo to grzech! [Janina Woch, Wólka Kątna, 2009].
Po zachodzie słońca nie należało zostawiać dziecięcych pieluszek na dworze. Pojawia się też nakaz siania gryki:
[…] na początku maja to przed wschodem słońca, jak niebo było pogodne, niebieskie było niebo, to reczka była do siania, bo później, nie urodziła się. [[Janina Woch, Wólka Kątna, 2009].
Po zachodzie słońca nie można było niczego z domu pożyczać: pieniędzy, chleba, mleka, ani innych przedmiotów, nie można było też czerpać wody na kąpiel dziecka, ani zostawiać pieluszek dziecięcych na sznurze. Kobieta po urodzeniu dziecka nie mogła wychodzić po zachodzie słońca bez chustki na głowie.
Wieczorami (nie tylko maju) mieszkańcy wsi schodzili się pod figurę i odmawiali modlitwy:
Przeważnie po wschodzie słuńca, tak na wieczór tośmy sio modlili. Nieraz tak takeśmy byli, no młode śmy byli, tośmy sio schodzili do figury i tamśmy sio modliwali. Modlitwy tośmy mieli. Tu u Sytów i tu u Mańków tośmy mieli te modlitwy, ale wieczorom, wieczorom. [Wacława Wiczołek, Bobowiska, 2010].
Jasność dnia jest warunkiem istnienia uporządkowanego świata. Według wyobrażeń charakterystycznych dla myślenia magicznego, kiedy słońce zachodzi, świat pogrąża się w chaosie.
Fazy kulminacyjne cyklu dobowego są czułymi miejscami w strukturze czasu, kiedy doświadczenia racjonalne mieszają się z irracjonalnymi. Nocna faza środkowa, czyli północ stanowi moment dominacji diabła i największa aktywność istot innych, złych istot demonicznych. O dwunastej przychodzą duszę, swe działania rozpoczynają zmory, z grobów wstają strzygi. W Zaduszki wszystkie dusze z cmentarza szły o godzinie dwunastej. Zobaczyła je matka, która bardzo opłakiwała swoją zmarłą niedawno córkę. Dziewczyna szła z tyłu i dźwigała wielki dzban:
I ta matka mówi: A ty co tutaj tak dźwigasz przy sobie? A ona mówi: Ten dzban dźwigam twoich łez, żebyś nie płakała, bo mnie jest bardzo dobrze! Żebyś więcej nie płakała od tej pory! [Stefan Smolak, Wólka Kątna, 2010].
W drugiej opowieści tego samego informatora pojawia się motyw straszenia w dniu zadusznym. W czasie drogi powrotnej do domu usłyszał:
[…] świst i cudowne te głosy rozmaite i, jak mnie przejął strach, nie wtedy, kiedy to się działo. Ja jak poszedłem, to kuniem trzeba by mnie gunić. Ja do dumu wpadłem, a tu siedem po dwunasty! [Stefan Smolak, Wólka Kątna, 2010].
Wspólnym motywem łączącym obie opowieści jest fakt, że dzieje się to w Zaduszki o godzinie dwunastej, zostaje tu włączona symbolika dobowego cyklu czasowego, według którego północ, to moment przejściowy, a więc mediacyjny. Anna Brzozowska-Krajka pisze, że osiągająca o północy swe apogeum desakralizacja czasu – największego chaosu, sprzyja wszelkim działaniom ten chaos utrwalającym, kreującym anty-ład. Kobieta która chciała stać się czarownicą musiała o północy na krzyżowych drogach zapisać swoją duszę diabłu.
Istotnym elementem obserwacji słońca było naśladowanie kierunku jego poruszania się po niebie. Kierunek prawoskrętny był właściwy, zgodny z odwieczną normą, dlatego zachowywano go w momencie wykonywania niektórych, niezwykle ważnych z punku widzenia społeczności rolniczych czynności, jak pierwszy siew i orka:
Wydaje mi się, że jak się pierwsze orki rozpoczynało, czy jak się zaczynało siew to się przestrzegano, żeby zgodnie z ruchem, jak jeszcze rękami z płachty siano. [Eugenia Wójtowicz, Wólka Kątna, 2010].
Zgodnie z ruchem słońca wykonywano też niektóre czynności obrzędowe, na przykład wesele idzie lub jedzie ze słońcem, aby młodym się dobrze wiodło. Kierunek odwrotny uznaje się za niewłaściwy w stosunku do takich czynności, natomiast powszechnie wykorzystywano go w trakcie odczyniania uroków, w których ujawnia się jego opaczny charakter, chodzi bowiem o to aby cofnąć, odwrócić, odpędzić złe moce czy chorobę:
Jak gdzieś było jakieś urzeknionte coś, czy dziecko czy co, to obchodziły jakoś, na odwrót słunka. [Eugenia Wójtowicz, Wólka Kątna, 2009];
Aaa! No to jak kogoś uroki złapały. To ja pamiętum, tu sąsiadka, to ja przechodziłam z lewej strony na prawu trzy razy. [Marianna Gajda, Zabłocie, 2009];
No to na opak to dotyczy tych wszystkich odczynieniach uroków, to już wszystko było na opak czynione. [Eugenia Wójtowicz, Wólka Kąta, 2010].
Ze słońca było z niego czytać przyszłe losy, na przykład jeśli chodzi o pogodę, niezwykle istotną sprawę w życiu ludności rolniczej.
Obserwowano głównie wygląd słońca, zmieniające się kolory – blade było zapowiedzią złej pogody na dany dzień, zaciemnione – zmiana pogody w ciągu następnych dni, podobnie zamglone i czerwone wróżyło burze i grzmoty:
No jo to no można było, jak słuńce zachodziło za chmaro, to mówiło się: „Jutro pogody nie będzie, bo słońce za chmaro!” Jak ładnie zachodziło: „Jutro pogoda.” Jak nieroz wiecorom się zachmurzyło, to już mówili: „Jutro pogody nie będzie, bo słońce zaszło za chmare.” [Wacława Wiczołek, Bobowiska, 2010].
Kiedy w trakcie zachodzenia chowało się za chmurę lub wyglądało, jak w wodzie, oznaczało to również zmianę pogody. Czerwone słońce odbierano jako zapowiedź wojny, śmierci lub głodu, a w dniu ślubu oznacza smutne życie małżonków. Pomyślność w gospodarstwie określano na podstawie wyglądu słońca i jego obecności na niebie w niektóre dni. Urodzaj dopisze jeśli słońce świeci w Boże Narodzenie, mówiono nawet, że Jak jasne to stodoły ciasne, a jak ciemne to stodoły przestrzenne. Podobnie wnioskowano o przyszłym dobrobycie w Nowy Rok i Palmową Niedzielę, natomiast jeśli słońce świeci w dniu Matki Boskiej Gromnicznej boją się owczarze, bo zapowiada to zarazę wśród owiec.
Niezwykle groźnie interpretowano wszelkie anomalie w funkcjonowaniu kosmosu. Spotkanie dwóch ciał niebieskich należących do różnych porządków – słońca i księżyca odbierano jako zły omen, jako „bójka” słońca z księżycem. Zaćmienie słońca albo księżyca był negatywnie interpretowane, w tym czasie bowiem następowało pogrążenie ziemi w ciemnościach i chaosie. Tłumaczono to też jako efekt pożerania słońca lub księżyca przez potwora, czarownice lub inne złe moce, aby je odstraszyć czyniono hałas – zanotował Kazimierz Moszyński. Zaćmienie słońca mogła spowodować czarownica przebijając je diamentową szpilką, a ono wpadło w morze z którego musi się wydobyć. Zaćmienie powodowało choroby i śmierć. W jego trakcie należało zamknąć studnie, aby negatywny wpływ nie udzielił się wodzie, po której wypiciu można było umrzeć. Według mitów po zaćmieniu rośliny rosły dalej, ale nie dawały owoców, zwierzęta nie rozmnażały się, a niemowlęta umierały.
Kult lunarny[]
W religii Słowian księżyc to bóstwo i hipostaza księżyca, wraz ze słońcem i wiatrem tworzące główne byty nieba. Zna osobiście Pana Twardowskiego, który dla niego pracuje. Imię Chors pojawia się kronikach od XII wieku. Znaczenie teonimu jest nieznane. Jego obecność powodowało obudzenie się Wilkołaków. Do XIX wieku modlono się do niego, żegnając się na widok księżyca.
Mieszka na niebie ponad chmurami, gdzie przebywa w nocy, gdy to czyni pracę rozświetlania mroków. Często pomaga ludziom, którzy nie wiedzą, gdzie znajdują się zaginione przedmioty, bowiem widzi niemal wszystko dzięki swojej pozycji. W jednym z mitów twierdzi, iż "śmierci mi tu ludzka dusza", a w innym czuje "zapach ludzkiego mięsa" co odzwierciedla jego zimniejszy stosunek do ludzi, niż w przypadku Słońca, choć nie tak zimny jak u Wiatru, który jest często przedstawiany jako demon.
W micie o szaliku dla księżyca, księżyc dostaje szalik od człowieka, który go kocha, by ten nie marzł w zimę. Dzięki temu zimą, łuna Chorsa jest jeszcze większa. W micie o Miedzianej Lampie, używa swojej mocy by przemienić wygląd lampy dziadka, by on mógł przypomnieć sobie swoją historię o Skarbniku. W jednym z mitów o Łysej Górze, pracuje dla niego Pan Twardowski, zaś księżyc podejmuje decyzję czy zwolnić Twardowskiego na urlop, aby ten mógł dołączyć do sabatu.
Popularny w różnych krajach Europy mit o księżycu ukradzionym opowiada o wyprawie króla z krainy, w której noc jest pozbawiona księżyca do krainy w której ludzie wchodzą na wielkie drzewo i częstują księżyc swoją oliwą. Podbijają kraj i dostają się na drzewo, które sięga księżyca by go uprowadzić. Po śmierci władców, Chors przemienia się na kilka części (faz) i zostaje uwieziony w grobie, gdy jednak wszystkie fazy się zrastają, moc księżyca ożywia trupy, które wyłażą z ziemi wywołując armaggedon i szerząc rozpustnictwo, pijaństwo i przemoc. Interwencja najwyższej istoty, który wysyła Św. Piotra na koniu przez niebo, ratuje sytuację - upiory zostają poskromione, wsadzone do grobu, a księżyc uwolniony przez co jego moc jest poza zasięgiem truposzy.
Księżyc jest przedstawiany jako postać mimowolnie bajroniczna żyjąca w mroku i samotności, co wpływa na jego charakter i pozycję do życia, jednocześnie czuła dla innych istot, gdy te dotrzymają mu towarzystwa, w jego smętnym losie. Mimo, iż jest bogiem nieśmiertelnym i hardym, to jednak docenia wsparcie ludzi.
Księżyc był postrzegany jako uniwersalny wzór przekształceń realizowany przez wszystko co żyje – pisze Piotr Kowalski. Każdy element świata podlega narodzinom i śmierci, rozwojowi i rozpadowi, włącznie z przyrodą, która rodzi się wiosną, by umrzeć zimą. Księżyc pojawia się, narasta, jest w pełni, by potem zniknąć. Comiesięczne narodziny i zgony księżyca obrazują ideę wiecznego powrotu, ujawniają istotę rytmu życia. Jest to rytm totalny, obowiązujący cały świat, wszystkie formy żywe. Symbolika księżyca dotyczy nie tylko rodzenia, płodności i wzrostu, ale także śmierci, ponieważ on wzrasta, ale i zamiera, maleje i znika. Jego śmierć jest jednak krótkotrwała. Wierzono, że analogicznie dzieje się ze zmarłym człowiekiem. Z tej wiary wynikało przekonanie, że ludzie po śmierci udają się na księżyc lub pod ziemię, by tam się odrodzić i nabrać sił do nowej egzystencji, z tego powodu w wielu religiach bóstwa księżycowe występują jednocześnie jako bóstwa chtoniczne i funeralne. Joanna i Ryszard Tomiccy w książce Drzewo życia. Ludowa wizja świata i człowieka piszą, że interesujące i znaczące są potoczne określenia faz księżyca. Kiedy pojawia się na niebie, używa się określenia, że rodzi się, młody miesiąc rośnie, kiedy zaczyna go ubywać jest to określane, jako starzenie się, ostatnie dni jego widoczności na niebie są nazywane, upadkiem, schyłkiem.
Według wierzeń ludowych, gdy stary miesiąc ginie, gdy nie jest w ogóle widoczny na niebie, jest to czas jego przemiany. Terminologia na oznaczenie faz księżyca została zaczerpnięta z życiowego cyklu człowieka – księżyc rodzi się, rośnie, staje się pełny, dojrzały by potem starzeć się w końcu zniknąć, umrzeć. Tu pojawia się zasadniczy moment interpretacji symboliki księżyca – jego śmierć nie jest nigdy końcem ostatecznym. Jego ciągłe narodziny i zgony obrazują są nieskończone. Ten izomorfizm potwierdzają opisywane niżej liczne praktyki , magiczne, które w przekonaniu nosicieli tradycyjnej kultury są uzależnione od księżyca i jego faz. Zdolność regeneracji stworzyła dla człowieka nadzieję, skoro bowiem księżyc odradza się w nieskończoność, to prawo dotyczyć musi również całego kosmosu, a więc także i człowieka, jako zsolidaryzowanego z kosmicznym rytmem życia. Człowiek jak cały kosmos - musiał odrodzić się po śmierci. Dalej Tomiccy piszą, że periodyczne odradzanie się księżyca jest możliwe dzięki posiadaniu przez niego pierwiastka męskiego i żeńskiego. Z tego względu ma siłę zapładniającą i płodzenia, jest niebieskim hermafrodytą. Fakt ten potwierdza niepewność ludności wiejskiej, co do jego płci, niektórzy mówią, że to mężczyzna inni, że kobieta. Ta dwupłciowość księżyca konotuje także powiązanie go z symboliką wody i ognia.
Powiązanie księżyca z ogniem zasadza się na podaniu ajtiologicznym. Według bardzo popularnej legendy, funkcjonującej w wielu regionach Polski, czart chciał zrobić słońce, ale nie mógł, dlatego skradł od Pana Boga kawałek słońca, z którego utworzył księżyc.
Zmienne fazy księżyca wyjaśnia legenda: Św. Michał przebywał na ziemi, w czasie drogi powrotnej do nieba rozbił sobie kolano, ponieważ panowały ciemności. Powiedział Bogu, że nocą jest zbyt ciemno. Bóg postanowił stworzyć księżyc, który rozjaśniałby mroki nocy, ale aby światło się zbyt szybko nie wyczerpało, skonstruował go tak, że przez parę nocy świeci, a potem jest gaszony.
Inne podanie również mówi o braciach. Pewien chłop miał dwóch synów, między których rozdzielił majątek. Lecz młodszy brat zapragnął posiadać całe gospodarstwo. Zabił starszego widłami w polu w czasie zbierania snopków. Bóg ukarał zbrodniarza, zniszczył gospodarstwo i wtrącił go do piekła, a na przestrogę ludziom widok tej ciężkiej zbrodni własną ręką nakreślił na księżycu.
Według innej legendy wzory na księżycu powstały z ukarania pewnego chłopca, który w niedzielę zbierał drewno w lesie. Za karę zamiast do domu znalazł się z tym drzewem na księżycu i pozostanie tam, aż do końca świata.
Powszechnie uważa się, że na księżycu oprócz wyżej wymienionych, przebywają Twardowski i jego synowie, mogą też tam palić ogniska stare panny po śmierci. Tęcza chwyta dziewczynę, która zmarnowała kilkanaście wiosen i zanosi na księżyc. Na tym ciele niebieskim bajki ludowe umieszczają kowala, skrzypka, św. Jerzego grającego na lutni lub skrzypcach, prządkę, która przędzie nitki babiego lata.
Księżyc, podobnie jak inne ciała niebieskie był sacrum, co prowadziło z kolei do tabuizacji, przejawiającej się szeregiem zakazów. Nie wolno było obrażać księżyca przez pokazywanie na niego palcem, bo wierzono, że później ta część ciała zesztywnieje, a pokazujący stłucze garnek, miskę, skaleczy się.
Grzechem było oddawać mocz, spluwać w kierunku księżyca. O przypisywanej mu sakralności świadczą także archaiczne formuły stanowiące powitanie nowego księżyca:
“ | Witaj księżycu, Niebieski dziedzicu
W ziemie korona, Na ziemi fortuna Witam cię, miesiączku nowy, Od bolenia zębów, ócz i głowy, Od bolenia kolan i kości Zachowaj nas w Bożej miłości. | ” |
— Pieśń lubelska |
Księżyc mógł być wykorzystany także w celach matrymonialnych. Dziewczyny kłaniały się nisko temu ciału niebieskiemu, wymawiając jednocześnie imię chłopca, którego chciały poślubić.
Najstarszy kalendarz jakim posługiwali się ludzie były oparte na obserwacji księżyca. Fazowość lunarna narzucała obraz zmienności polegającej na pojawianiu się, wzrastaniu, zanikaniu i nieobecności. Pełny cykl księżycowy był traktowany jako miara w podziale roku na miesiące i tygodnie, które stanowią czwartą część miesiąca.
Cykl fizjologiczny, w jakim funkcjonuje organizm kobiety, jest izomorficzny wobec miesiąca księżycowego. Czas krwawienia zdaje się odpowiadać momentowi braku księżyca na niebie. Opis podobieństwa i kobiety i księżyca pojawia się w relacji informatora:
[…] śmiały sie, że kobieta jak księżyc jest – dopiero pełnia, już jest pół, już nie ma, już zachodzi. I kobita się zmienia, że kobiety, mężczyźni nie, sie zmieniają jak księżyc. [Stefan Smolak, Wólka Kątna, 2010].
Rok księżycowy liczy 354 dni i dzielony jest na 12 miesięcy (po 29 lub 31 dni). Różnica około 11,25 dni w stosunku do roku słonecznego powodowała przesuwanie się pór roku w stosunku do miesięcy roku kalendarzowego.
Konsekwencją stosowania tego kalendarza była pogłębiającą się różnica między czasem mierzonym ruchem księżyca a czasem mierzonym ruchem słońca. Dlatego próbowano udoskonalać i przekształcać ten kalendarz.
Jan Kajfosz pisze, że wszystkie zjawiska zachodzące w przyrodzie są w ramach magicznego systemu widzenia i interpretowania rzeczywistości jawnymi znakami czegoś ukrytego, czegoś, do czego owe zjawiska są podobne, z czym sąsiadują (stykają się) i z czym są z tego względu tożsame. Na takiej zasadzie opierały się liczne wróżby dotyczące pogody. W światopoglądzie ludowym istniało przekonanie, że przyroda jest transcendentna, stanowi znak, czegoś co stoi poza nią. Nieustannie należało czytać znaki, którymi przemawia świat. Dlatego nosiciele tradycyjnej kultury ludowej bacznie obserwowali wszelkie zjawiska zachodzące na niebie, ziemi, i na tej podstawie przepowiadali przyszłość. Najpowszechniejsze wróżby dotyczyły pogody, także księżyc mógł ją przepowiadać, o czym opowiadał informator:[…] mój dziadek to łuni się poznawali na tych rogach, a to takie rogi do dołu, do góry to w tych, to będzie mróz, to bedzie to. [Stanisław Wójtowicz, Wólka Kątna, 2009].
Gdy w czasie nowiu księżyc miał rogi zagięte w górę oznaczało to słoneczną pogodę w najbliższe dni, natomiast jeśli było one skierowane do dołu zapowiadało to deszcz.
Księżyc dobrze widoczny i jasno świecący zapowiadał długotrwałą pogodę, księżyc zamglony, otoczony białym, czasem tęczowym kręgiem, który nazywano lisią czapką, wróżył opady i mgły.
Jeśli pełnia przypadła w Boże Narodzenie to zima miała być łagodna, a nadchodzący rok szczęśliwy i urodzajny, przeciwnie działo się jeśli w tym czasie wypadł nów.
Czerwona lub przezroczysta tarcza księżyca w pełni była zapowiedzią klęsk żywiołowych, wojen, zarazy. Był to jeden z powodów, którym tłumaczono wycie wilków i psów do księżyca – czuły bowiem zbliżające się nieszczęście.
Tomiccy pisali, że księżyc w czasie największego wzrostu jest pełen sił zapładniających, na wzór dojrzałego mężczyzny, dlatego włada wówczas wodą, której w kulturze ludowej przypisywano gotowość do zapłodnienia, trwanie w stanie potencjalności.
Według ludowych podań, znikający z nieboskłonu księżyc zanurza się w wodzie, aby się z niej po trzech dniach wynurzyć. Przemiana księżyca dokonuje się więc w wodzie. Dusze ludzi zmarłych przedwcześnie pokonują połowę drogi, ich wędrówka pośmiertna, zatrzymuje się na wodzie, której nie mogą pokonać, ich dusze muszą trwać w stanie wiecznej potencjalności, z tego względu stają się widmami. Ich łączność z wodą sprawia, że tak jak ona podlegały wpływowi księżyca.
Światło księżyca budzi demony wodne. Topielce i rusałki pod jego wpływem wychodzą i tańczą nad brzegiem rzek i jezior. Podniecenie demonów w czasie nowiu wynika zapewne z charakteryzującego je pociągu do ujawniającego się życia, które nowonarodzony księżyc symbolizuje. Księżyc aktywizuje także inne duchy. Podczas księżycowych nocy można zobaczyć dusze snujące się w pobliżu cmentarzy i na rozstajnych drogach. Przy świetle księżyca czarownice zbierają zioła. Uaktywniają się także diabły, które tańczą z czarownicami. Księżyc wywiera wpływ na demony domowe, które podczas pełni okazują podniecenie, krzątają się nerwowo, usilnie pracują. Szczególnie w czasie pełni wzrastała aktywność wampirów, upiorów, które wychodzą z grobów i wilkołaków, które wyją do księżyca.
Przez trzy dni księżyc chowa się w cieniu ziemi, więc przez ten czas nie widać go na niebie. Symbolicznie oznacza to wejście w stan śmierci, po której następują ponowne narodziny. Na ziemi panują całkowite ciemności, jest to wiec czas uaktywniania się demonów, czarownic, diabłów.
Identyczność losu człowieka i księżyca – według Tomickich – potwierdza trzydniowe czuwanie przy zmarłym nazywane pustymi nocami, podobnie jak czas nowiu nazywany był pustymi dniami. Mimo, że czas ten był interpretowany negatywnie, istniały nakazy wykonywania lub rozpoczynania pewnych czynności. Należało wtedy urządzać wesele, szczepić drzewka, zbierać plony i podejmować walkę z chorobą.
Księżyc w pierwszej fazie jest młody, rozpoczyna swój wzrost, wpływa na kondycję roślin, zwierząt i ludzi i z tego względu cieszył się sympatią. Ogólnopolskim zwyczajem ludowym było witanie nowiu, kiedy na początku pierwszej kwadry pojawiał się na niebie w postaci wąskiego sierpa. Było to traktowane jako powrót aktywności, wzrostu, rozwoju i odmładzanie świata. Uznawano to za święto i łaskę. W wielu kościołach wiejskich w pierwszą niedzielę po nowiu modlono się o szczęście, zdrowie, dostatek, powodzenie. Witano go specjalnymi formułami przypisując mu królewskie atrybuty.
Wierzono, że w czasie nowiu dobrze jest wykonywać niektóre czynności gospodarskie, polowe, magiczne i lecznicze. Należało więc: siać rośliny rosnące na powierzchni ziemi - jęczmień, bo wyrośnie czysty i duży, zacząć siew prosa, sadzić kapustę, bo nie popsuje się w beczce, sadzić drzewka, bo przyjmują się i idą w górę. Należało bydło wganiać do nowych obór, wtedy dobrze będzie wiodło się w gospodarstwie, strzyc owce, bo wełna mocniej i szybciej rośnie. Przy nowiu należało trzykrotnie potrząsnąć sakiewką i wypowiedzieć zdanie: Aby zawsze była pełna. Gospodarze wiedzieli, że rozpoczynać budowę, powinno się zawsze w okresie nowiu, najlepiej w marcu, w czasie przybywania księżyca.
W zakresie medycyny ludowej ten czas jest odpowiedni dla zbierania ziół leczniczych, leczenia chorób skórnych, sporządzania maści przeciw liszajom.W zakresie białej magii należy zrywać majeranek, aby po odpowiednim zastosowaniu pozyskać wzajemność ukochanego, innym sposobem na wywołanie miłości jest wołanie przez trzy dni imienia tej osoby.
Czas nowiu można także zastosować czarną magię, w czwartek po nowiu dziewczyny mogą znaleźć ziele, które szkodzi płci męskiej. W tym czasie można sprowadzić na kogoś chorobę, na przykład sprawić, że straci wzrok.
Guślarze w czasie nowiu leczą kołtuna, natomiast czarownica suszy liście dębu, zatyka w dom danego gospodarza i życzy mu, aby on i jego rodzina uschli, tak jak ten liść. Na nowiu dobrze jest także urządzać wesele, odstawiać dziecko do piersi, bo wtedy będzie ładne, liczyć pieniądze, potrząsać kiełbasą, bo spowoduje to pomnożenie zasobów i szczęścia. Woda była szczególnie uzależniona od księżyca z tego względu studnie budowano w czasie nowiu, aby w niej wody nigdy nie brakowało.
Znane są także czynności których należy zaniechać w tym czasie: nie należy siać, bo zboże zarośnie chabrami. Według innej relacji nów wstrzymuje dojrzewanie, dlatego należy zaniechać siania zboża i roślin ogrodowych. Nie należy w tym czasie ścinać słomy i siana, bo bydło i tak nie będzie tego jadło. Należało także zaniechać wyrzucania obornika, bo na takim nawozie plon nie urodzi się zbyt obfity. W zakresie medycyny ludowej niewłaściwe jest stosowanie w tym czasie różnych kuracji, bowiem na wzór księżyca choroba będzie się odnawiać, na tej samej zasadzie opiera się przekonanie, że choroba, która pojawiła się w czasie nowiu, będzie się powiększać, na przykład rana będzie się jątrzyć i zagoi się dopiero podczas pełni.
Wierzy się także, że nów jest porą działania czarownic, które mają wtedy większą władzę i mogą sprowadzać różne choroby i nieszczęścia, robić psoty, odbierać krowom mleko. W celu nabrania mocy w czasie nowiu o północy chodzą one na rozstajne drogi i zrzucają szaty za siebie. Jeśli ktoś chce sprawdzić, która z kobiet jest czarownicą, musi podczas nowiu patrzeć przez otwór po sęku z deski trumiennej lub ze środkowego okna nowej kaplicy. Na Łysej Górze zbierają się czarownice i odbywają się biesiady lub diabelskie gody.
Zakazy i nakazy dotyczące nowi różnicują się regionalnie – zdarza się że czynność w jednym regionie zabroniona, jest zalecana w innym. Jednak przede wszystkim na tej podstawie widać, że nosiciele kultury ludowej swoje działanie uzależniali od księżyca.
Księżyc w fazie najlepszej widoczności postrzegany jest jako miara doskonałej okrągłości, ciągłości, osiągnięcia stanu szczytowego, założonego celu, co także miało przekładać się na działania człowieka. Czas pełni nie był obojętny, miał określony wpływ na ludzi i przyrodę. Głównie było to pozytywne działanie, bowiem opierając się na polisemii znaczeniowej, informatorzy pełnie utożsamiali z tym, że wszystkiego jest pełno:
A jak pełnia to mówiły znów, że wszystko się tak jakoś wypełniało, pełnia wszystkiego sio robiło, grzyby, że rosły w pełni, to juz wszystko tak przysło w pełni księżyca. [Eugenia Wójtowicz., Wólka Kątna, 2009].
Szczególnie odnoszono to do grzybów, związek ich wysypu w czasie pełni księżyca został podkreślony przez większość informatorów:
Jak była pełnia księżyca, to wszystkie się cieszyły grzybiarze, bo wysyp grzybów był. [Dlaczego?] Na nowiu i na pełni to wysyp grzybów był w lesie, to to już teraz nawet mówił te starodawne przypowieści. O Kret ten, co pogode zapowiada, mówi: Będzie wysyp, bo pełnia będzie jutro. Tak tłumaczył. To już dawno jeszcze w jesieni Grzybiarze uwaga, bo będzie wysyp grzybów! [Skąd tak się działo, że jak pełnia to wysyp grzybów?] To już powietrza, to przyroda ta tak tworzyła. Że wysyp był grzybów w lesie. Jo się tylko Darka pytałam wciunż, jak koło krzyża bukiety stawiałam, jak krowy gnał: Darek, kiedy będzie pełnia albo nów? Albo nów księżyca abo pełnia. E wujenka się pyta, bo pewnie na grzyby się szykuje? No pewnie, że się szykuje! [Janina Woch, Wólka Kątna, 2009].
Pełni księżyca przypisuje się także negatywny wpływ:
Nie bede spała dwie, trzy noce i już! Nie mogę spać i tego. Nieraz położe sie w pół do dziesiunty, przebudze sie i czuje, że jestem wyspano. Se myśle pewnie, to już która, a tu gaśnie światło, która to godzina, a tu światło sie świci, to pewnie piunta, bo w pół do piunty tego. Jo sie patrze za pietnaście jedenasta – a niech cie licho weźnie! Drzymie i znów sie nie śpi. Jak jest pełnia to u mnie już. [Marianna Gajda, Zabłocie, 2009].
Księżyc w pełni mógł być szkodliwy dla ludzi. Gdy śpią, wysysa z nich krew, odbiera siły i zdrowie. Pojawiają się także inne opisy zależności snu od księżyca. Jego szkodliwe działanie udzielało się małym dzieciom, kiedy w nocy kołyska stała przy oknie światło miesiąca mogło wywołać: złe objawy na ciele na tym, po tym księżycu [Janina Woch, Wólka Kątna, 2009]; lub son odbierze. [Eugenia Wójtowicz, Wólka Kątna, 2009]
Dziecko mogło też dostać choroby, której zależność od księżyca jest podkreślana już w samej nazwie:
A to już następne jest polecenie, żeby matka właśnie nie stawiała kolibki, kolebki nie stawiała broń Boże w oknie, żeby księżyc, miesiąc mówiło się, żeby miesiąc nie spojrzał na dziecko, bo dziecko dostanie miesięcznika. Ja właśnie dopytywałam się co to był miesięcznik, co to za choroba, to jednak biegunka. Czyli jak księżyc spojrzał na dziecko, to dostawało biegunki czyli miesięcznika. [Elzbieta Wójtowicz, Wólka Kątna, 2010].
Aby chronić się przed negatywnym działaniem księżyca należy zasłonić okno, łóżko, zwinąć dziecko w chustę, nie spać w miejscu wystawionym na promienie i nie stawiać kołyski koło okna, bo księżyc może wyciągnąć ją przez okno. Dobrą ochroną jest także postawienie na oknie naczynia z wodą lub skórki chleba.
Kobieta ciężarna nie powinna wystawiać się na światło księżyca, czyli nie powinna chodzić z odkrytą głową, gdyż może to sprowadzić ciężki poród. Wskazane jest także przykrywanie wody, na którą pada światło luny, gdyż picie takiej oświetlonej wody grozi lunatyzmem.
Wierzono też, że podczas pełni potęgują się choroby nerwowe i psychiczne: epilepsje, obłędy, napady szału. Nie należało spać tak, aby światło księżyca padało na twarz, gdyż groziło to zniekształceniem twarzy śpiącego, a nawet szaleństwem. Zbyt długie wpatrywanie się w księżyc mogło grozić utratą wzroku lub inną ciężką chorobą. Choroba rozpoczęta w pełni kończy się śmiercią, a jeśli przetrwa nów, to wtedy nastąpi ozdrowienie.
Pełnia księżyca wyznaczała daty sabatów czarownic na Łysych Górach. W tym czasie wiły zbierają się i decydują o spuszczeniu na ziemię deszczu lub rozpędzeniu chmur. Przekonanie o negatywnym oddziaływaniu pełni księżyca funkcjonujące w kulturze ludowej, potwierdzone przez relacje informatorów koresponduje z licznymi motywami popularnymi w kulturze, gdzie pełnia wpływa na uaktywnianie się wszelkich sił nieczystych, wampirów, wilkołaków.
W czasie pełni następuje pomnażanie i wzrost, ale może to dotyczyć także negatywnych zjawisk, dlatego istniej bogaty indeks zakazów i nakazów.
Przed pełnią i w czasie pełni dobrze jest zaczynać pracę, orać pole, siać zboże, siać groch i bób, żeby w pączkach było pełno, siać lub przesadzać rośliny, bo wtedy dobrze rosną, sadzić ziemniaki, rozpoczynać sianokosy, ścinać drzewa do budowy, bo wtedy są zdrowe, wprowadzać się do nowego domu, dokonywać zakupu inwentarza, bo wtedy będzie wszystko dobrze się chować. Pełnia to także dobry czas na pozbywanie się niektórych chorób, na przykład brodawek. Jest to także dobry czas na zawieranie małżeństw, bo oznacza to obfitość szczęścia, natomiast jeśli dziecko urodzi się w czasie pełni to będzie pełne rozumu, sprytne, bystre, a jeśli w tym czasie przestanie się karmić piersią to dzieci będą tłuste, pełne na twarzy, ale według innych przekazów będą miały uroczne oczy.
Natomiast zakazy w tym czasie to: sianie pszenicy, bo będzie pełna chwastów, koniczyny, szczepienie drzewek owocowych, bo będą tylko kwitły a nie będą miały owoców, nasadzanie drobiu, bo kurczęta poduszą się w skorupkach.
Przy podejmowaniu prac polowych lub wykonywaniu ważnych czynności kierowano się fazami księżyca.Na przykład wykę na nasienie należało siać podczas ubywającego księżyca, natomiast kapustę sadzić od pierwszej jego kwadry, aż do pełni. Drzewa liściaste ścinano podczas ostatniej fazy księżycowej, owoce, które miały zostać przechowane przez zimę, zbierano wyłącznie w czasie pełni, natomiast wodę pobierano w czasie ubywania księżyca. Księżyc sprawiał także, że włosy pięknie odrastały, jeśli ścinało się je przy pełni księżyca.
W czasie ubywania księżyca podejmowano czynności, które wykonywane w tym czasie będą podobnie ukierunkowanie, czyli pranie, bo brud ustępuje, wymiatanie nieczystości, bielenie chaty. Z podobnego powodu był to czas na podejmowanie leczenia, na przykład chory na wrzód powinien zwrócić się do księżyca, uczynić nad chorym miejscem znak krzyża i wypowiedzieć odpowiednią formułę.
Kult ognia[]
Pierwsze źródła na temat kultu ognia można odnaleźć już w czasach przedsłowiańskich, wśród plemion scytyjskich obejmujących Rosję, Białoruś, Ukrainę i wschodnią ścianę Polski, czyli bezpośrednich przodków narodów wschodniosłowiańskich. Greccy autorzy opisywali, że Scytowie czcili animistyczne, żeńskie bóstwo ognia zwane Tabiti, którego nazwa tłumaczona jest jako „Płonący”, „Ogrzewający”, „Palący”. Tabiti występowała w religii Scytów jako element wszechobecny jako koncepcja istoty, którą można było znaleźć w całym świecie i które przeniknęło cały wszechświat, łącznie ze światem ludzi i bóstw. Król scytyjski Idanthyrsos , nazwał ją „Królową Scytów”. Ze względu na to, że jest bóstwem reprezentującym pojęcie ognia, Tabiti nie była przedstawiana w sztuce scytyjskiej, lecz zamiast tego była reprezentowana przez piec, który stanowił sakralne centrum każdej społeczności, od rodziny po plemię. Scytyjski mit genealogiczny opisany przez Greków mówi o tym, że ogień był głównym bóstwem. Jednak pod koniec starożytności Orygenes z Alexandrii opisywał że ich głównym bogiem był jednak Papajos, boga nieba, a etymologia potwierdza jego związek z nazwą „Ojciec”. Prymat obu się nie wyklucza, gdyż Scytowie stanowili wiele plemion i prymat ognia lub nieba, mógł być zależny od plemienia.
Kult ognia pojawia się w źródłach regionu naddnieprza w Ruskich zabytku z XII wieku - Słowo Chrystolubca: do ognia modlą się, zowiąc go Swarożyczem, oraz w Słowie św. Jana Chrystosoma: „a inni w Swarożyca wierzą i w Artemidę, którym głupi modlą się i koguty im rżną”.
O kulcie ognia wspomina praca arabskiego podróżnika - Ibn Rosteha, który po podróży na tereny wisłoodrza napisał w Księdze Drogocennych klejnotów: „Wszyscy są czcicielami ognia, uprawiają najwięcej prosa, przy zbiorach wyrzucają z naczynia proso na łyżkę, wznoszą ją ku niebu; o Panie, tyś jest, co nam dał pożywienie, daj nam i teraz w obfitości”.
Źródła podają, że litewscy księża czcili „święty ogień” zwany Ugnis, który starali się utrzymać w życiu wiecznym, podczas gdy Uguns (māte) był czczony przez Łotyszy jako „Matka Ognia”.
Ciekawą hipostazą bogini ognia jest czczona na Ukrainie, Serbii, Bośni, Rosji i Białorusi Ognista Maria, która miała chronić przed pożarami, a za razem zsyłać pożary na ludzi, którzy nie przestrzegali jej przykazań.
Należy również zaznaczyć, że w Indiach, powiązanych genetycznie i językowo ze Słowiańszczyzną, „Agni” oznacza boga ognia. Łączy się to z litewskim bogiem ognia Ugnis i łotewskim Uguns, a także polskim „Ogień’. Łącząc to z kultami ognia w Polsce, wiemy już że słowo „Ogień” jest animistycznym teonimem.
Kler opisywał że ogień zwano też „swarożycem”. W słoweńskiej Styrii znano ducha o imieniu Szwarżycz
W 1952 roku chorwacki etnomuzykolog i spisał ludową pieśń, którą przedstawiła Kate Kuntin. Pieśń ta była śpiewana podczas świąt Bożego Narodzenia w jej rodzinie do 1980 r. tylko w domu, nigdy w kościele:
Moj božiću Svarožiću, lunaj le, lunaj le!
Ti pohodi naše dvore, lunaj le, lunaj le! Naše dvore i obore, lunaj le, lunaj le! |
Mój bożycu Swarożyczu, lunaj le, lunaj le!
Odwiedź nasz dwór, lunaj le, lunaj le! Nasz dwór i oborę, lunaj le, lunaj le! |
Pieśń znała także Ivana Brlić-Mažuranić, która już w 1916 r. umieściła ją (Moj božiću Svarožiću, zlatno sunce, bijeli svijet! „Mój bożycu Swarożycu, złote słońce, biały świat!”), w swoim tworze Kako je Potjeh tražio istinu.
Dowodem wiary w Swarożyca są także liczne nazwy miejscowe, jak wielkopolski Swarzędz, pomorski Swarożyn (dawniej Swarzyszewo), czeski Svařeň, Svárov, Svaryšov, połabski Swarzyn (obecnie Schwerin), czy ruski Swaryż, a także tabuizowane formy imienia bóstwa obecne w takich nazwach miejscowych jak Twarożna Góra w Polsce, Tvarožná w Czechach, Twarożna w Słowacji, czy Tvarog – ruiny zamku w Styrii. Dodać należy także dwa zapisy w ziemi nowogrodzkiej z XV wieku: Svaruzovo i Svaryz. W Słowenii zachowało się kilka nazw z rdzeniem Svar-, np. Svarje, Svarošek, hydronim Svarina, czy toponim zapisany jako Zwarocz na północny zachód od Celje.Wieś Verače w archiwalnych źródłach nazywana była także Tbaraschitzberg lub Wzgórze Swarożyca, ale dopiero od 1480 roku. Torek niedaleko Senova w 1309 r. nazywany był Twarochem
Sakralny charakter przypisywany ogniowi znajduje odzwierciedlenie w kulcie ogniska domowego. Kiedy rozpalano w piecu wykonywano znak krzyża, aby w ten sposób uniknąć wszelkiego niebezpieczeństwa. Płonący ogień odstraszał złe moce, a komin mógł pośredniczyć między różnymi sferami. Wywiady zrobione przez etnografów potwierdzają to:
No chyba tak. Nieraz mówili, że tam coś może przez komin wejść, jakieś złe duchy mogą przez komin wejść, ale chyba jak się palił ogień, ten dom był ochroniony, że nie mógł nic wejść wtedy. .
Przez ogień modlono się, aby odstraszyć złe siły:
Jak to dawni te strachy róźne były, przepowieście jak straszyło, jak chodziły takie róźne zielarze, to wszystko to. Przez ton ogień jakoś sie modliły, żeby to nie przyszło do tego mieszkania. .
No właśnie tak było, ze róźne odstraszało, jak to dawni te strachy róźne były, przepowieście jak straszyło, jak chodziły takie róźne zielarze, to wszystko to. Przez ton ogień jakoś sie modliły, żeby to nie przyszło do tego mieszkania. To wszystko jak łopowiadały, to wszystko przez ten łogień zaprosiły, żeby to się nie zdarzyło. I takie już ludzie były, co nie przyjoły takiego głupstwa.
Nieraz mówili, że tam coś może przez komin wejść, jakieś złe duchy mogą przez komin wejść, ale chyba jak się palił ogień, ten dom był ochroniony, że nie mógł nic wejść wtedy. Ogień jakby chronił.
Szacunek i cześć oddawana ogniowi wynikały z przypisywanej mu świętości, ale także z realnego pożytku, jaki dawał. Ogień zaspokajał elementarne potrzeby człowieka; służył do przygotowania posiłków, dawał ciepło, kiedy jednak nie obchodzono się z nim we właściwy sposób, stawał się zagrożeniem, wielkim żywiołem.
No pewnie, że się należał. Należał się, bo ogień przeć i ciepło, ogrzewa człowieka, każdy szanował ogień, ale i bronił, żeby się nie zapaliło gdzieś, bo ogień jest pożyteczny, ale i może być nieszczęście od ognia, bo jakby się zapaliło coś, to wszystko ogień zabiera. […] Tak. Trzeba go dopilnować, trzeba szanować go, żeby go gdzieś nie zapuścić, żeby szkody nie zrobił, bo przecież nie daj Boże nie pilnować, wypadnie z kuchni i tam jakiś chodnik, czy coś wszystko spłonie abo się dziecko poparzy. Przecież to trzeba pilnować. Ogień trzeba szanować. Tyle można powiedzieć, że trzeba go szanować, żeby nie rozpaliło się ognisko w mieszaniu, czy żeby się do osiedla nie dostało, bo przecież szkody. Ogień to wszystko zabierze, tak jak i woda.
Łogień to jest pielęgnowony, to naprowde był szacowony. Do wszystkiego był potrzebny. I że chrunił od jakiegoś… Żeby coś jakiegoś nieszcząścia nie przyniósł. Ludzie sio modliły.
No chyba był szacunek. Ogień zawsze budzi jakiś respekt. Mógł być wielkim żywiołem, a jednocześnie potrzebny był rozpalano zawsze w kominie, także myślę, że na pewno wieli szacunek.
Respekt w podchodzeniu do ognia oraz traktowanie go, jak istoty żywej, wyraża się w formule słownej wypowiadanej w trakcie rozpalania w pieu:
Nie, tylko jak mama rozpalała, jak miała ten ogień rozpalać, to wzięła i pobłogosławiła, znak krzyża zrobiła, tylko tyle powiedziała, że Boże niech każda iskierka będzie na chwałę twoją! Ile tych iskierek, tyle bądź pozdrowiony Jezu, ty Matko Święta i wszyscy Święci! Tak u mnie w domu było, tak był ten ogień szanowany, że był błogosławiony, zanim ogień się rozpalił to mama moja tak mówiła. Żeby była każda iskierka na chwałę Bożą. Tak było powiedziane.
Babcia rozpalali, mówis, to sie przeżegnali, żeby ton łogień był jakoś scęśliwie, żeby sie nic nie stało. [Eugenia Wójtowicz, Wólka Kątna, 2009]
Formuła skierowana jest nominalnie do Boga, jednakże w przekonaniu informatorki jest to modlitwa do ognia. Kazimierz Moszyński pisze, że czynności wykonywane w czasie rozpalania ognia, a także kierowane do niego formuły słowne, wskazują na szacunek równy istocie boskiej. Szacunek przejawiał się w postaci zakazów plucia i sikania do ogniska, ich złamanie traktowane było jak ciężki grzech, za który spotyka kara:
Pluć nie to broń Boże! Bo to już było - to był grzech. W dawnych naszych czasach, w dawnych czasach, to był grzech, żeby napluć w ogień. W ogień to już broń Boże, to już była święta rzecz, żeby szanować ten ogień i nie pluć, nie nie!
Nie, bo mówiono, że sparszeje język, jak się pluje do ognia. No i nie można było sikać, bo też mówiono, że coś tam sparszeje. To o tym mówił Błaszczak.
Chyba nie. A ogniowi to bruń Boże, bo bedu krosty, wyrzuty na twarz. Jak nieraz pluły na ogień, to nie dawały. Jak nieraz się zapałkę, to pluliśmy. „Nie pluj, bo sparszejesz!” Nie dały pluć. Krosty. Teraz to tom wiący, bo to sparszejesz mówiły, krosty bedzie miały, nie dały pluć.
Inną karą za plucie w ogień było pojawienie się krost na twarzy: Jak nieraz pluły na ogień, to nie dawały. Jak nieraz się zapałkę, to pluliśmy. Nie pluj, bo sparszejesz! Nie dały pluć. Krosty. Teraz to tom wiący, bo to sparszejesz mówiły, krosty bedzie miały, nie dały pluć. [
Natomiast po śmierci za to przewinienie groziła kara lizania kamienia rozpalonego do czerwoności.
Nie wolno było także zalewać ognia brudną wodą, pomyjami, nieczystościami, stawać tyłem do ognia, przeklinać przy nim, igrać, bo grozi to moczeniem posłania w nocy. Nie można było wkładać do niego ostrych przedmiotów jak nóż, bo lepiej nie łączyć dwóch ostrych rzeczy, ale z również z tego względu, że ogień traktowano antropomorficznie, dlatego unikano zadawania mu bólu. Wierzono także, że ognie z różnych gospodarstw rozmawiają ze sobą i żalą się jeśli są źle traktowane. Informatorzy twierdzili, że pożyczano sobie ogień z wielką życzliwością, niekiedy zapałkę dzielono na kilka części. Odmienne zdanie miała jedna z informatorek, która twierdziła:
E nie. Ognia to się nie pożyczało, bo by nieszczęście było. Nie. Oj ogień to był zakazony, ostrożnie, żeby nie pożyczać, bo by nieszczęście, ognia nie!
Zakazy pożyczania ognia obowiązywały w związku z określonym czasem, na przykład po zachodzie słońca. Wynoszenie go z domu traktowano jako wynoszenie szczęścia, konsekwencją tego czynu mogła być śmierć któregoś z domowników, bądź utrata pomyślności w gospodarstwie. Pożyczany ogień, który był traktowany przez mieszkańców wsi jak żywa istota, mógł pogniewać się na gospodarza, że pozwala mu opuścić domostwo.
Wierzono także, że kto za życia ogień pożycza, ten w piekle oddawać musi. Pożyczanie ognia było zabronione w Boże Narodzenie, Wielki Poniedziałek i Wielki Piątek, Dzień Wniebowstąpienia, Przemienienie Pańskie, we wszystkie dni Matki Boskiej, mogło to źle wpłynąć na urodzaj, spowodować nieustanne kłótnie i konieczność pożyczania go w późniejszym okresie. Aby zatrzymać szczęście przy nowonarodzonym dziecku nie pożyczano ognia w dzień porodu, a nawet w niektórych regionach przez cały okres ciąży. W momentach rozpoczynania prac gospodarskich, na przykład podczas pierwszego wyjścia bydła na łąkę, gdyż to mogłoby zaszkodzić ich wymionom.
Piotr Kowalski pisze, że sakralność i zmianotwórczy charakter przypisywany ogniowi znajduje usankcjonowanie w porządku mitycznym. Jako operator zmian stanowił przypisywany był do krainy śmierci, a konkretnie kremacji, współcześnie mającej związek ze zniczami. Wynika to z faktu, że wszelkie przekształcenia mogą dokonywać się dopiero po zniszczeniu aktualnej formy przedmiotu, postaci, a nawet świata. Ogień doprowadza formy do stanu amorficzności. Skutkiem zetknięcia z ogniem jest rozpad wszelkich kształtów, co odpowiada chaosowi, stanowi prakosmicznemu.. Z jednej strony więc przypisywano ogniowi negatywne znaczenie, z drugiej jednak uznawano go za niezbędny element wszelkiej przemiany – aby coś się odrodziło, wcześniej musi doznać symbolicznej śmierci, którą ogień wyrażał. Mieszkańcy Lubelszczyzny przypisywali mu siłę oczyszczająco-odnawiająca i destrukcyjną.
Ze względu na moc ognia gromadzono drewno i palono je w miejscu, w którym ktoś został zamordowany. Ogień wykorzystywano w celu wyzbycia się wszelkich nieczystości. Efekt oczyszczenia można było osiągnąć poprzez włożenie przedmiotów do ognia, osmaganie ogniem, przeskoczenie ponad ogniskiem, czy przekraczanie ognia. Za pomocą ognia likwidowano niebezpieczne skutki kontaktu ze sferą śmierci poprzez spalenie łóżka naznaczonego śmiercią:
Wyniesły na dwór to łóżko. Tam nikt nie spał na nim. [Dlaczego?] Bo jak chory był, na tym łóżku długo leżał. To ze to ludzie wierzyły w takie roźne zabobony, że przejdzie się choroba, że to człowiek zarazi sie. A spaliły, porąbały i to.
Ogień był używany w medycynie – chodziło o rytualne oczyszczanie, które polegało na spalaniu substytutów choroby lub tego co pozostało w kontakcie z chorym. Z tego względu stosowano przypalanie w przypadku ran, krost, ukąszeń i wysypek.
Popularnym zabiegiem leczniczym było spalanie róży. Kobieta chora na nogi po tyfusie przechodziła boso przez ogień z gałązek tarniny, sosny tak długo aż święty ogień zabierze niemoc z nóg. Leczenie odbywało się także poprzez obnoszenie ciała pacjenta dookoła ogniska wierzono, że ogień zabierze wszelkie złe moce.
Ogień jest jednym z najsilniejszych apotropeionów. Przypisywana mu funkcja ochrony przed złymi mocami, ogień rozjaśnia dany obszar i czyni go domeną człowieka, grzeje, parzy przez co staje się bronią przed wszelkim złem czyhającym na człowieka, nie tylko realnym, ale i powstałym w ludowej wyobraźni.
Zapalenie ognia podczas wyruszania w podróż zabezpieczało przed złymi przygodami. Podobne zabezpieczające działanie miało przejście przez matkę idąca do chrztu z dzieckiem po rozżarzonych węglach położonych na siekierze. Funkcję ochroną pełniły także gałązki wyjęte z ogniska palącego się w Wielką Sobotę i umieszczone na rogach pola. Obejście z poświęconym ogniem dookoła izby zapewniało zdrowie.
Wierzono, że ogień niszczy złe moce, z tego względu jeśli chciało się ich pozbyć należało napisać imiona ducha na karteczce po czym ją spalić. Palono ropuchy, które uznawano za wcielenie złych duchów lub przynajmniej pochodzenie od nich, złapaną w butelkę zmorę wrzucano do pieca, wierzono, że przypalana uchodzi kominem. Uważano, że należy palić zwłoki samobójców, aby uniknąć ich chodzenia po śmierci.
Świszczenie i bulgotanie podczas gotowania wody uznawano za jęk dusz, uwięzionych w wodzie, a gdy trzeszczało palące się drzewo mówiono, że uwięziona w nim, pokutująca dusza piszczy i błaga o litość. Dorzucone do ognia zioła były sposobem odpędzania burzy.
Ogień sobótkowy kojarzony jest głównie z nocą świętojańską, związaną z letnim przesileniem słońca, jednakże już sama nazwa wskazuje, że jest to pojęcie szersze. Zwyczaj ten wiązał się z rozpalaniem ognia w momentach zimowego i letniego przesilenia, podczas równonocy jesiennej i wiosennej, a także wiąże się ze zwyczajem rozpalania ognisk w kolejne soboty od Wielkanocy do Zielonych Świątek. W wieczór sobótkowy młodzież z żagwiami w ręku obiegała pola, aby zabezpieczyć je od robaków i nieurodzaju. W obrzędzie nocy świętojańskiej, występującym na terenie Słowiańszczyzny doszło do zespolenia kultu ognia i wody. Rozpalenie ognia w noc świętojańską miało na celu wzmocnienie siły słońca w czasie letniego przesilenia, zapewnienie sobie zdrowia na cały rok, zapewnienie płodności zwierząt gospodarskich.
Ogień taki rozpalano w pobliżu ważnych miejsc – w pobliżu wód, strumieni, na wzgórzach. Rozpalano go w rytualny sposób – z czterech stron na cztery strony. Do rozpalenia używano słomy zdartej ze strzechy bez wiedzy gospodarzy. Wrzucano zioła jak bylica, ruta, łopuch, przestęp, dziurawiec, które pełniły funkcje magiczne. Ogniowi sobótkowemu przypisywano właściwości oczyszczające i ochronne, stąd rytualne skakanie przez młodych chłopców przez ogniska. Miało to także charakter wróżebny o zamążpójściu dla dziewczyn. Jeśli jakaś dziewczyna wpadła do ognia w czasie przeskakiwania wierzono, że jest czarownicą. Przez i obok rozpalonego ognia przepędzano bydło, co sprawiało że czary nie miały do nich dostępu. Wierzono, że w noc letniego przesilenia przypada apogeum mocy czarownic, rozpalane ogniska miały chronić przed ich negatywnym wpływem.
Ogień piorunowy wywołany przez uderzenie pioruna był uznawany za narzędzie kary lub łaski wymierzonej. Wiążą się z nim wierzenia, że nie należy go gasić, gdyż traktowano to jako sprzeciwianie się woli istoty wyższej i w związku z tym ciężki grzech. Taki ogień mógłby zabić gaszących. Poskromienie go było możliwe przy zastosowaniu pewnych zabiegów: należało gasić go mlekiem kozim, owczym, słodkim, przed przystąpieniem do tej czynności ktoś nagi przebiegł dokoła palącego się budynku. Ponadto moc gaszenia takiego ognia miała sól, chleb i zioła.
W religii ludowej pojawiają się także inne kategorie ognia, jest więc ogień niebieski, pojmowany jako praogień, pierwszy z ogni zaświatowych, w ludowych mitach jest utożsamiany z Bogiem. Pozostaje w ścisłym związku ze swoimi odpowiednikami, za pomocą których przejawia się na ziemi, czyli ogniem ziemskim, piorunem, błyskawicą, deszczem ognistym. Wierzono, że to on daje moc do palenia się słońcu, księżycowi i gwiazdom. Popularne były oczywiście wyobrażenia o ogniu piekielnym. Charakterystyczną cechą pierwszego z nich, jest fakt, że nie spala i trwa przez jakiś czas. Jest gorejący, surowy i bardzo ostry.
Najstraszniejszym ogniem w ludowych wierzeniach jest ten, który płonie w piekle. Znajduje się gdzieś pod ziemią i czasem można go zobaczyć przez szpary w drodze. Jest narzędziem i atrybutem męki, rozporządza nim diabeł. Według wierzenia z Chełmskiego spadające gwiazdy są porywane przez szatana na podsycenie ognia piekielnego, a jeszcze inne źródła mówią że ogień piekielny jest rozpalany z lasów bagiennych, stąd liczne źródła łącza diabła z lasem i bagnami. Ogień ten nie spala i nie daje światła, a tylko parzy, pali, goreje. Płonie pod kotłami, w których gotują się dusze, bądź pali ludzi przywiązanych do słupów za tę część ciała, którą grzeszyli. W ogóle piekło wyobrażano sobie jako wypełnione ogniem, na przykład w postaci ognistego jeziora.
Idzie przez pola, góry, lasy, pustynie, – aź zaraz, prędzej aniżeli się spodziewał, ujrzał się przed bramami piekła. Opalone czeluście, z których niekiedy grube kłęby dymu wybuchały, zapowiadały główną kwaterę djablej-mości. Szum płomienistych bałwanów, przeraźliwy świst wiatrów, okropne jak gdyby obracających się kół młyńskich łoskoty, trzask płomieni, syk wężów, przeraźliwy ryk, wszystko to czyniło straszliwe, prawdziwie piekielne chaos okropności i zgrozy - Kolberg 1962b s. 207
Ogień demoniczny jest przypisywany istotom demonicznym. Leonard Pełka wśród demonów negatywnych, które stanowią syntezę wierzeń w dawne demony domowe z wyobrażeniami chrześcijańskiego diabła, wymienia latawca. Był to demon, który w zamian za duszę oddawał człowiekowi pewne przysługi. Ukazywał się w różnych postaciach, ale zawsze ognistych – wrzeciono, wąż, łańcuch, iskrzący się ptak. Widywane były, kiedy latały nisko ponad lasem, doleciawszy do swojej chałupy właziły do komina. Taki ognisty stwór mógł mieć różne kolory w zależności od tego, co w danym momencie niósł ze sobą. Jeśli były to ukradzione pieniądze miał kolor czerwony, jeśli zboże był żółty lub niebieski, biały gdy mąkę lub wełnę. Jego żywiołem był pożar, którym karał za doznaną krzywdę. Ogień bucha z nozdrzy zwierząt, pod postaciami których kryje się diabeł, na przykład czarnego psa, który miał ogień także w oczach i gardle. Niekiedy też barwa ognia zależy od demona bądź zjawiska, któremu towarzyszy. Ogień demoniczny, w którym przepala się pieniądze, jest niebieski, ogień towarzyszący diabłu jest zazwyczaj czerwony, a ten którym zieje smok ma zielonkawą barwę.
Ciekawą postacią mitologiczną jest Ognisty Ptak, który różni się tym od Feniksa, że nie odradza się poprzez płonięcie, lecz ciągle płonie. Typową rolą Ognistego Ptaka jest bycie obiektem trudnych poszukiwań. Wyprawa zwykle rozpoczyna się od znalezienia zagubionego pióra z ogona, po czym bohater wyrusza na poszukiwanie i schwytanie żywego ptaka, czasami z własnej woli, ale zwykle na polecenie ojca lub króla. Ognisty Ptak to cud, bardzo pożądany, ale bohater, początkowo oczarowany cudem pióra, ostatecznie obwinia je za swoje kłopoty.
Opowieści Ognistego Ptaka utrzymane są w klasycznym schemacie, gdzie pióro jest zapowiedzią trudnej podróży, a napotkani po drodze magiczni pomocnicy pomagają w podróży i schwytaniu Ptaka oraz powrocie z odległej krainy z nagrodą. Istnieje wiele wersji historii. W Polsce jest jej kilkadziesiąt.
W małej wiosce mieszka skromna i łagodna sierota o imieniu Maryushka. Ludzie z całego świata przyjeżdżali, żeby kupić jej hafty, a wielu kupców prosiło ją, aby przyjechała i pracowała dla nich. Powiedziała im wszystkim, że sprzedałaby każdemu, kto uzna jej prace za piękne, ale nigdy nie opuściła wioski, w której się urodziła. Pewnego dnia zły czarnoksiężnik Kościej Nieśmiertelny usłyszał o pięknych robótkach ręcznych Maryuszki, przemienił się w pięknego młodzieńca i odwiedził ją. Widząc jej zdolności, wpadł we wściekłość, że zwykły śmiertelnik może stworzyć lepsze dzieło, niż on sam. Próbował ją skusić, proponując, że zostanie jej królową, jeśli sama będzie dla niego haftować, ale ona odmówiła, twierdząc, że nigdy nie chce opuszczać swojej wioski. Przez tę ostatnią obrazę swego ego zamienił Maryuszkę w Ognistego Ptaka, a siebie w wielkiego czarnego Sokoła, wziął ją w szpony i ukradł z jej wioski. Aby na zawsze pozostawić wspomnienie o sobie w swojej wiosce, zrzuciła swoje pióra na ziemię poniżej. Gdy opadło ostatnie piórko, Maryushka zginęła w szponach sokoła. Świecące tęczowe pióra były magiczne i pozostają nieprzyćmione, ale swoje kolory pokazują tylko ci, którzy kochają piękno i chcą czynić piękno dla innych
W innej wersji wersji łucznik królewski wyrusza na polowanie i natrafia na pióro ognistego ptaka. Koń łucznika ostrzega łucznika, aby go nie dotykał, bo wydarzy się coś złego. Łucznik ignoruje tę radę i przynosi ją królowi, aby został pochwalony i nagrodzony. Kiedy król otrzymuje pióro, żąda całego ognistego ptaka lub śmierci łucznika. Łucznik płacze swojemu koniowi, który instruuje go, aby położył kukurydzę na polach, aby schwytać ognistego ptaka. Ognisty ptak schodzi, żeby zjeść, pozwalając łucznikowi schwytać ptaka. Kiedy królowi zostaje przedstawiony ognisty ptak, żąda, aby łucznik sprowadził księżniczkę Wasylissę, aby król mógł ją poślubić; w przeciwnym razie łucznik zostanie zabity. Łucznik udaje się na ziemie księżniczki i odurza ją winem, aby sprowadzić ją z powrotem do króla. Król jest zadowolony i nagradza łucznika; jednak gdy księżniczka budzi się i zdaje sobie sprawę, że nie ma jej w domu, zaczyna płakać. Jeśli ma wyjść za mąż, chce suknię ślubną, która znajduje się pod skałą pośrodku Błękitnego Morza. Po raz kolejny łucznik płacze swojemu koniowi i spełnia swój obowiązek wobec króla i przywraca suknię. Księżniczka jest uparta i nie chce poślubić króla nawet w swojej sukni, dopóki łucznik nie zostanie zanurzony we wrzącej wodzie. Łucznik błaga, aby zobaczyć swojego konia, zanim zostanie ugotowany, a koń rzuca na łucznika zaklęcie, aby chronić go przed wodą. Łucznik wygląda przystojniej niż ktokolwiek kiedykolwiek widział. Król to widzi i również wskakuje, ale zamiast tego zostaje ugotowany żywcem. Łucznik zostaje wybrany na króla, poślubia księżniczkę.
Koncepcja ma swoje odpowiedniki w baśni braci Grimm o Złotym Ptaku i pokrewnych rosyjskich magicznych ptakach, takich jak Sirin. W czeskiej mitologii nazywa się go Pták Ohnivák (Ptak Ogniopodobny) i pojawia się na przykład jako obiekt trudnych poszukiwań. Co więcej, na początku mitu ptak kradnie magiczne złote jabłka należące do króla i dlatego jest ścigany przez sługi króla, aby chronić cenne jabłka.
Historia ognistego ptaka ma wiele postaci. Niektóre podania ludowe mówią, że Ognisty Ptak to mistyczny ptak, który lata wokół zamku królewskiego, a nocą spada i zjada wszystkie złote jabłka króla. Inni mówią, że ognisty ptak to po prostu ptak, który lata, dając nadzieję tym, którzy jej potrzebują. Niektóre dodatki do tej legendy mówią, że kiedy ognisty ptak lata, jego oczy błyszczą, a perły spadają z dzioba. Perły trafiały następnie do chłopów, dając im coś do wymiany na towary lub usługi. W najpopularniejszej wersji legendy car rozkazuje swoim trzem synom schwytać ognistego ptaka, który leci z góry i zjada jego jabłka. Złote jabłka znajdują się w carskim sadzie i dają młodość i siłę każdemu, kto je zje. Synowie ledwo chybiają ptaka, ale łapią jedno z jego piór, które świeci w nocy. Zabierają go do ciemnego pokoju i całkowicie oświetlają pokój.
Do pozostałych istot ognia należy Piecuch – bóg kominka, który zawsze dba o to by drewno było porąbano i zapalone, a także Fajerman – ognista reinkarnacja człowieka źle traktującego zwierzęta. Ważny jest też Znicz – duch topiący śniegi wczesną wiosną i zarazem wywołujący pożary, oraz błędne ogniki w postaci płomieni ognia, stanowiących błąkające się dusze ludzi. Błędne ogniki na bagnach miały być wyjątkowo liczne w okresie jesiennym, na cmentarzach światła pojawiały się natomiast w krótkie, letnie noce. Te ostatnie nie napawały włościan przerażeniem i miały raczej defensywne nastawienie do ludzi; umykały znad grobu, gdy zbliżali się ludzie, i powracały po ich odejściu
Ogień uznawano za niezwykły element kosmosu, dlatego przypisywano mu właściwości mediacyjne – mógł pośredniczyć między światami, z tego względu wykorzystywano go do wróżenia i poznawania przyszłych losów. Ogień, który dobrze pali się w piecu zwiastuje ładna pogodę, natomiast szybko gasnący zapowiada deszcz. Huczący w piecu zapowiada kłótnie, natomiast jeśli syczy, to oznacza, że ktoś obgaduje gospodarzy, aby przerwać rozmowę należy wrzucić w ogień trzy garstki soli, co spowoduje ból języka obmawiającego. Charakter mediacyjny przypisywano także elementom związanym z ogniem, które częściowo przejmowały jego właściwości. Poznanie przyszłych losów dokonywało się za pomocą obserwacji płomieni, dymu, iskier, węgli.
Płomień podobnie jak ogień jest związany z życiem, śmiercią, ma ochraniającą, oczyszczającą, ale i niszczącą moc. Jest identyfikowany jako podstawowa postać ognia. Szczególnie właściwości przypisywano płomieniowi z poświęconej w kościele gromnicy, z tego względu wykorzystywano go wszechstronnie.
Przecież to jest ochruna. Jednak ogień ten to jest. Płumień ty grumnicy, to wszystko. Nawet jak przed wilkomy szły z grumnicomi, żeby nie spotkoł wilk.
Po powrocie z kościoła w Święto Ofiarowania Pana Jezusa w Świątyni, zwane w ludowej terminologii Matki Bożej Gromnicznej po powrocie z kościoła wypalało się płomieniem krzyże w różnych miejscach domu, przeważnie robiono to na głównej belce:
Płomieniem z gromnicy opalano włosy dzieciom co miało chronić od kołtuna. W przesuwano pod brodą płomień gromnicy miał zabezpieczyć przed bólem gardła. Płomienie służyły także do wróżb. Wykorzystywano je do przepowiadania pogody, na przykład jeśli z palącego się ogniska wytryska płomień niebieskawo-zielony, to zapowiedź dobrej pogody. Jeśli promienie na ognisku rozchodzą się powoli, to oznacza, że owce dobrze się pasą, a jeśli rozchodzą się szybko i skaczą analogicznie dzieje się ze stadem. Z płomieni wróżono także w czasie świąt, na przykład jeśli płomień świecy zapalonej w wigilię skierowany był w kierunku drzwi zapowiadało to żałobę w domu. W czasie trwania obrzędów rodzinnych także obserwowano płomienie. W trakcie mszy za nieboszczyka zgaśnięcie któreś ze świec, palących się przy trumnie, było złym omenem, zapowiadającym kolejną śmierć:
Iskra to najmniejsza cząsteczka ognia i jednocześnie jego zarodek, stąd ma także znaczenie. Wierzono, że iskry sypią istoty demoniczne, na przykład demonowi domowemu, który przynosi gospodarstwu bogactwo i pomyślność, iskry wypadają spod ogona. Bóg miał stworzyć anioły właśnie z iskier.
Kiedy ogień świętojański płonie wysoko i równo, to zwiastuje bogaty zbiór owoców, natomiast jeśli sypie się z niego wiele iskier to można się spodziewać obfitych żniw. Iskra miotana z krzemienia odstrasza zło. W czasie leczenia róży najmłodszy z trzech braci krzesze dziewięć razy iskrę z krzemienia licząc głośno od dziewięciu do jednego. Iskrzący się w piecu ogień zapowiadał przybycie gości:
Dym w światopoglądzie ludowym wyznacza oś świata i dlatego przejmuje właściwości mediacyjne, przypisuje mu się możliwość przenoszenia spalanych przedmiotów z tego na tamten świat. O jego symbolicznym charakterze decydowało także oszołomienie, które może wywołać, a także fakt, że znosi możliwość rozróżniania kierunków, skazuje znajdującego się w nim człowieka na błądzenie. Stąd powszechne wykorzystanie dymu w magii lecznicznej, związanej z czynnością okadzania:
To ci brały wągli, ksyły zioła i pod krowe ładnie podchodziły i ten dym szedł na to. Patrz rozchodziło sio. Roz trochy tłuszczem, trochy tym dymem i dobrze było, mleko było. [Wacława Wiczołek, Bobowiska, 2010].
Tak. Nie z ognia tylko z dymu. Jak dym… O przyszedł mój tata i mówi: O dzisiaj będziemy siano suszyć! Bo dym prosto szedł jak strzała do góry. Bo jak dym po ziemi tak się bałwani to jest zmiana pogody, a jak tak prosto idzie z wyciągu tego, to będzie pogoda. Tak. [A skąd w nim taka moc przepowiadania, że można z tego dymu wróżyć?] A tego to ja już nie wiem, dlaczego tak. I pradziadkowie i rodzice mówili, że jak idzie dym prosto to będzie na pogode, a jak sie rozsiewa po ziemi, to będzie już floga mówili. Będzie floga! Jak dyszcz bedzie. Ale że co łon tam miał, temperatura już inna pewnie była na pogode i tak ja sobie po swojemu tak myśle. Ale i teraz jak wyjde i widze, że dymek idzie do góry, to ciesze sie, że będzie pogoda. Pranie bedzie albo sprzątanie na podwórku. Tak, a tak to już nie wiem, to tyle z ognia, a tak to. Bo nie raz jak na deszcz było, a u mnie się napaliło w kuchni, to ten płomień się wrócił do drzwi, wrócił sie, tak wybuchł, jak miała być na deszcz, ale tak to na pogode to dym był dobry zwiastun, to każdy wierzył. [Janina Woch, Wólka Kątna, 2009]
Nie z ognia tylko z dymu, który z komina wychodził, wróżyło się pogodę i do dziś się wróży. Jeśli dym idzie prosto do nieba to wiadomo, że będzie pogoda, jeśli słania się po dachu, to już ma się na deszcz. [Elżbieta Wójtowicz, Wólka Kątna, 2010]
Nie, ja nie wróżyliśmy z ognia pogody, to tylko z dymu śmy wróżyli. [Jak z dymu?] Z dymu to było jak z południa, to będzie ciepło. Jak z północy nieroz ten wiater i ten dym leciał na połunie, to już oj będzie ocieplenie, bo z północy dym przechodzi na południe. Będzie ciepło, bo na południe dym idzie. O to tośmy sami patrzyli. [Wacława Wiczołek, Bobowiska, 2010]
W tradycji stanowił także ochronę, pełnił funkcję apotropeiczne, bowiem oczyszczał teren, odstraszał złe moce. Wierzenie w apotropeiczną i oczyszczającą moc dymu było podzielane przez wiejskie akuszerki, które przed przystąpieniem do porodu zabezpieczały miejsce, w którym rozegra się coś niezwykłego, dwie opozycyjne sfery sacrum i profanum będą blisko siebie:
To znaczy pierwszą czynność, która wykonywała babka, bo tak u nas to się nazywały te kobiety babki. Przyszła więc wzięła wianek z rozchodnika ten poświęcony w wiankowy czwartek no i oczywiście okadziła izbę, gdzie to dziecko ten poród miał się od odbywać. [Elżbieta Wójtowicz, Wólka Kątna, 2010].
Kierunek wznoszenia się dymu wyznacza linię łączącą ziemię z niebem, z tego powodu postrzegano go jako łącznika pomiędzy tymi sferami. Kierunek ku górze jest wartościowany pozytywnie:
Jeśli dym idzie prosto do nieba to wiadomo, że będzie pogoda, jeśli słania się po dachu, to już ma się na deszcz. [Elżbieta Wójtowicz, Wólka Kątna, 2010]; Jak dym… O przyszedł mój tata i mówi: O dzisiaj będziemy siano suszyć! Bo dym prosto szedł jak strzała do góry. Bo jak dym po ziemi tak się bałwani to jest zmiana pogody, a jak tak prosto idzie z wyciągu tego, to będzie pogoda. Tak. [Janina Woch, Wólka Kątna, 2009].
Na podstawie gęstości dymu i tego jak spalają się resztki zwierząt ofiarnych można wnioskować o przyszłych losach leczonego: jeśli palą się źle, a dym jest gęsty i kłębiasty chory ma niewiele dni przed sobą.
Węglom przypisuje się właściwości magiczne, ze względu na ich powiązanie z ogniem, były przede wszystkim wykorzystywane do rozpoznawania i odczyniania uroków:
Jak ktoś urzekł prosięta, to się badało to rzucało się takie węgle z drzewa, tam szło się do chlewika, rzuciło się takie węgle z drzewa i jak te węgle poszły do dna, to znaczy że ktoś urzekł.
Węgle z poświęcanego w Wielką Sobotę ogniska wykorzystywano jako środek ochronny przed pożarem, gradem, obchodzenie z nimi domu zapewniało szczęście na cały rok.
Pożar uznawano za karę, więc ogień w tej postaci miał również funkcję egzekutora sprawiedliwości. O przyczynach pożaru informatorzy mówili w następujący sposób:
Chyba w pewnym sensie tak, zwłaszcza kiedyś jak częściej pioruny trzaskały, to tak mówiono, że spalił się dom, piorun trzasł, właśnie spalił ogień, no bo to jakaś kara. Nieraz też tak było, że ktoś nieopacznie wypowiedział: Niech tam kogoś piorun trzaśnie czy coś. To właśnie że to jakaś kara była, mogło to się zdarzyć. Nawet chyba było takie zdarzenie, że ktoś komuś życzył i właśnie tak się stało. Uważane było jakby, że ogień to mógł być za karę. […] Tutaj jak się paliło to bardzo ważny był obraz świętej Agaty, kiedyś w każdym domu był obraz świętej Agaty i jak się paliło, to wynoszono ten obraz i obchodzono budynek co się palił, żeby ogień dalej się nie rozpowszechniał. Wierzono, że święta Agata powstrzyma ogień.
Oprócz tego właśnie w tym przypadku ujawniała się ambiwalencja ognia. Nie była to już pożyteczny żywioł, ale niszczycielska siła. Ze względu na drewnianą zabudowę wsi, ze słomianymi dachami, kiedy wybuch pożar, najczęściej nie można było go ugasić, niszczył doszczętnie wszystko. Z tego względu jawił się jako totalna, destrukcyjna siła. Pożar traktowano także jako akt zemsty istot demonicznych, które mogły odgrywać się za złe traktowanie. Wierzono także, że skrzywdzony bocian, któremu zniszczono gniazdo lub zabrano pisklęta, przynosi w dziobie głownie z ogniska i zapala budynki.
Przed pożarem chroniono się za pośrednictwem świętej Agaty, aby ogień się nie rozprzestrzeniał wykorzystywano wizerunek męczennicy, obraz był obnoszony dookoła palącego się miejsca, tworzono krąg, który miał na celu zamknięcie złego w środku. Koło magiczne zostaje wyznaczone, aby czyhające zło zamknąć w środku, bowiem nie mając początku ani końca nie może więc nigdy podlegać destrukcji. Obwiedzenie kołem zamykało zakreślony obszar przed dostępem sił demonicznych, oraz było gestem zamykania złego w środku okręgu:
Jak się paliło, to wynoszono ten obraz i obchodzono budynek co się palił, żeby ogień dalej
Do ognia wrzucano także sól i skorupki pisanek, aby spowodować zmianę kierunku ognia, wyprowadzano gospodarza, aby nieprzyjazny żywioł podążył za nim. Zdarzało się jednak, że pożar gaszono niechętnie, bo wierzono, że ten kto zagasi ogień ciągnie go później za sobą i staje się przyczyną innego. Z respektu obawiano się zalewać ognia wodą. W czasie pożaru obowiązywały pewne zakazy, na przykład nie wolno było krzyczeć, bo na wrzask złe miało się jeszcze bardziej srożyć i powiększać ogień, kobiecie ciężarnej nie można patrzeć na pożar i dotknąć się gdziekolwiek, bo w tym miejscu dziecko będzie miało znamię:
Piec w organizacji domostwa pełnił jedną z najważniejszych funkcji. Ciepło ognia przyciągało do niego dusze, tajemne siły, które chciały się ogrzać. Był siedliskiem duchów przodków. Piecu jako miejscu sakralnemu i symbolicznemu (wyznaczał centrum domu), należał się szacunek, więc nie było można w niego pluć, spalać śmieci, bawić się ogniem.
W kulturze ludowej były dnie, np. Zaduszki, w których był zakaz palenia w piecu, żeby nie dręczyć dusz.
Piec, szczególnie komin, był również łącznikiem światów: boskiego, ludzkiego i diabelskiego. Komin był bramą dla czarownic wylatujących na sabaty, drogą w zaświaty, wejściem dla demonów, np. zmór. Jednocześnie piec i jego okolice były zamieszkiwane przez duchy opiekuńcze, jak krośniaki (krasnoludki).
Wielką wagę przywiązano do rozbierania pieca chlebowego. Należało zostawić podmurówkę, żeby miejsce po piecu zawsze było widoczne. Chłopi uważali takie miejsce za siedliska diabelskie.
Żużel, cegły z rozbiórki rozrzucano na drogę (następne niebezpieczne miejsce, wg mieszkańców wsi). Dlatego przy budowie domostwa uważano, żeby nigdy nie postawić domu na miejscu zburzonego pieca, czy też na dawnej drodze.
Piec, szczególny pusty, mógł być wykorzystywany w celach szkodliwych człowiekowi, zwierzętom i całej gospodarce. Wnosząc do domu nowonarodzone ciele, należało zamknąć piec, żeby zwierzę nie chciało wrócić skąd przybyło. Nieszczęście, śmierć sprowadzało sięganie do pieca po chleb, gdy ten stoi pusty.
Pusty piec mógł być wykorzystany do sprowadzenie śmierci na teściów. Wystarczyło, jeśli panna młoda podczas wesela zajrzała do pieca w chałupie męża i wymówiła słowa: A czy w piecu jest jaka? Schowa się tato i mama.
Piec był rekwizytem podczas obrzędów narodzinowych, podczas porodu były otwierane drzwiczki. Kobiety rodziły także w pobliżu niego, co miało ułatwić poród. W okolicach pieca zakopywano łożysko i wylewano wodę z kąpieli noworodka (bardzo często dzieci kąpano w nieckach do wyrobu ciasta chlebowego).
Przy piecu chlebowym odbywał się także rytuał uznania dziecka przez ojca: akuszerka kładła dziecko pod progiem lub przy piecu, mówiąc kto posiał, niech zbiera, ojciec brał noworodka na ręce, co było równoznaczne z uznaniem.
Piec, podobnie jak podczas narodzin i podczas ślubu, był wykorzystywany w obrzędach recepcyjnych. Nowa gospodyni wchodząc do domu męża powinna zajrzeć do komina, co miało być symbolicznym włączeniem do gospodarstwa. Przy przenosinach świekra dawała synowej kawałek ułamanego chleba.
Piec służył także jako miejsce do spania dla starców, którzy byli najbliżej zaświatów. Był też stałym elementem w mitologii. W baśni o Wdzięczności Szczupaka, Iwan otrzymuje magiczny piec od uratowanego szczupaka, który pozwala mu latać po całym świecie i ostatecznie został carem.
W jedny wsi była taká jedna chałupa, co w ni starszyło, że w ni nicht nie mieszkáł, a jak kto przyszed przenocować, to go zaráz zabiło. […] Ten chłop poszed tam, wzioł kartofli, ustrugáł i ugotował se zupe; a jak już gotowáł, to cosi mówiło do niego w piecu (T 326 „Poszukiwacz strachu”; Saloni 1903, s. 408; por. Gonet 1900, s. 266);
Raz jeden pan bół na folwarku. Przyszed do niego spod kominka krasnoludek i sze pytał, czy oni mogo wyprawić wesele. Pan pozwolół, wtedy wyjechało dużo krasnoludków na koniach. Wystrojone beli pstro, w cierwone buksy, a w żelone kabaty. […] Tańcowali, a gdy skońcieli, wszyscy sze panu ukłonieli i nazad pod komin sze skreli (T 504B „Życzliwość krasnoludków”; Kapełuś, Krzyżanowski 1957, s. 165; por. T 5085 → „Dziwożona (kraśnię)”); Łęga 1922, s. 198);
Odmieniają [dziwożony – I. Rz.] położnicom dziecko. Takie dziecko trzeba włożyć do pieca rozpalonego, a gdy zacznie krzyczeć, przyleci dziwożona i przyniesie prawdziwe (T 5085; Pauli 1899, s. 127).
Niekiedy na piecu rezyduje Bieda, będąca demonem złej sytuacji majątkowej:
Było ráz dwok somsiadów: jedon pisał się Kukiáła, a drugi Kukiáłecka. Kukiáła był bardzo bogaty, a Kukiáłecka bardzo bidny. Siadywała u niego bida na piecu, podobná do sowy. Co Kukiáłecka miáł, to mu bida zjadła i tomu bogácowi zaniesła (T 331A „Bieda” ; Gonet 1900, s. 265).
Mediacyjność pieca sprawia, że bywa atrybutem postaci o niejednoznacznym statusie ontologicznym, które stają się pełnoprawnymi członkami społeczności dopiero po przejściu próby inicjacyjnej, odbywającej się w pobliżu urządzenia lub w jego wnętrzu. Licznych przykładów realizacji tej kompozycyjnej funkcji pieca dostarczają m.in. mity z wątkami typu „Dwie siostry: dobra i zła”, „Kopciuszek”, „Mysi kożuszek”, „Głupiec poślubia królewnę”.
Ukrycie się bohaterki w piecu uniemożliwia jej patrzenie i symetryczne wobec niego bycie widzianym, zapobiegając konfrontacji panny z postaciami o takim samym jak ona nieustabilizowanym statusie egzystencjalnym, choć wynikającym z odmiennych przesłanek.
Piec jest również popularnym motywem ludowych legend, traktujących o odmłodzeniu Pan Jezus chciał jednak wynagrodzić dobrą dziewczynę. Poszedł do jej ojca i oświadczył mu, że może zmienić jej urodę. Ojciec przystał na to chętnie. Wtedy Pan Jezus przepalił dziewczynę w piecu i kuł ją młotem na kowadle, dopóki jej nie starł na proch. Proch ten zebrał w garście i rzucił za kuźnią na ziemię. W tej samej chwili wyrosła przed nim dziewczyna tak ładna, że nikt jej nie poznał.
Oprócz dzieży ważnym narzędziem używanym przy wypieku chleba była łopata, którą również otaczano wielkim szacunkiem i przypisywano jej magiczne właściwości, szczególnie apotropeiczne (odpędzające zło).
Jednym z zabezpieczeń przed uderzeniem pioruna było wynoszenie łopaty chlebowej przed chałupę. Podobne ochronne funkcje pełniła przed gradobiciem. Łopata była używana jako środek leczniczy, szczególnie w chorobach oczu: Okadzić się „cukrem i kaszą” albo „syrocką, kaszą [h]reczaną i zeskrobkami z łopaty”, którą się chleb sadza do pieca (za: Z.A.K. Lecznictwo ludowe, Wisła 1984, t. 4, s. 353).
Dbałość i szczególne traktowanie narzędzi i urządzeń do wyrobu chleba oraz samego pieczywa wynikała z chęci zapewnienia sobie dobrobytu i pomyślności.
Najważniejszym naczyniem służącym do wyrobu ciasta była dzieża. Wykonywano ją z drewnianych klepek, najlepiej dębowych, spojonych obręczą. Na dole była szersza, u góry węższa. Niektóre dzieże miały wieka, najczęściej słomiane.
Drewno na dzieżę musiało być suche, żeby podczas wielokrotnego użycia nie rozszerzyły się klepki, inaczej ciasto nie urośnie, a nowe drewno mogło wydzielać soki i aromaty niepożądane dla wypieku.
Ludzie uważali, że najlepszym drewnem jest to rażone piorunem.
Ważne było także ułożenie klepek: zgodnie z kolejnością słoi.
Nową dzieżę należało zakwasić, czyli pozostawiano w niej na kilka dni, mąkę rozrobioną z wodą.
Dzieżę łatwo można było zauroczyć. Aby ja naprawić, czyli rytualnie oczyścić, należało okadzić ją wiankami poświęconymi w Boże Ciało, dać powąchać psu (jeśli zepsuła się od powąchania świni), kładziono naczynie do góry dnem i bito je miotłą wołając przy tym: A pamiętaj, żebyś mi się sprawiła.
Dzieży nigdy nie myto, żeby się nie rozeschła i nie rozpadła. Jedynie wyskrobywano ciasto i wygładzano mokrą ręką. Przy konserwacji i dbaniu o magiczne właściwości dzieży, należało uważać, żeby naczynie nie zakwitło, czyli nie spleśniało.
Jednym z najbardziej rygorystycznych zakazów dotyczących dzieży był bezwzględny zakaz pożyczania. Wierzono, że wraz z pożyczanym przedmiotem z domu wyjdzie szczęście i pomyślność, a niedoświadczona gospodyni może ją zauroczyć lub zepsuć. Jeśli już się zdarzyło pożyczyć naczynie, osoba oddająca musiała wykonać kilka czynności ochraniających dzieżę. Należało ją oddać z kawałkiem podpłomyka i przykrytą czystym płótnem mówiąc: Bóg zapłać.
O roli dzieży w kulturze ludowej świadczy jej obecność podczas najważniejszych momentach życia ludzkiego. Służyła za stół podczas bożonarodzeniowej Wigilii. Na niej podczas ślubu oczepiano pannę młodą i przyjmowano do grona mężatek. Na wieku dzieży kładziono ciasto weselne, tzw. korowaj.
Dzieżę przechowywano na pokuci (kąt chaty, na ławie pod świętymi obrazami), co także było oznaką powszechnego szacunku, którym otaczano naczynie.
Drzewa[]
Dąb, brzoza, lipa, topola, jawor, sosna, świerk, sosna, jodła oraz opisywana w mitologii polskiej, ukraińskiej, białoruskiej i bułgarskiej - jabłoń, stanowiły jedno z obiektów będących najintensywniej związane z siłami metafizycznymi - deityfikacją, reinkarnacją i magią.
Drzewo do nieba i ptaki jako dusze[]
Etymolodzy Toporow i W. N. Ivanow wskazują na istniejącą więź etymologiczną między wyrazem drzewo i droga. Autorzy porównują formy der-u (drzewo) i dor-ug (droga), co przywodzi na myśl koncepcję drzewa jako drogi dusz . Koncepcję tę potwierdzają staroczeskie wierzenia, mówiące, że drzewa są miejscem przebywania dusz, najczęściej w postaci ptaków. Podobne wierzenia znajdujemy w polskich i ruskich mitach, gdzie występuje motyw gołębicy jako duszy siedzącej na drzewie. Motyw podróży po pniu drzewa do nieba obecny jest też w polskich mitach, w tym zapisanych przez Oskara Kolberga.
Silny związek między ludźmi a drzewami widoczny jest w tradycji, którą znajdujemy w wielu kulturach, polegającą na sadzeniu drzewa po narodzinach dziecka. Na wsi Polskiej zwyczaj ten był powszechny. Ciekawy zwyczaj opisuje Biegelesen, iż w okolicy Rabki, po narodzinach dziewczynki zawieszano na drzewie warkocz uwity ze słomy, w którym składano pieniądze. Kiedy rodził się chłopiec, wieszano na drzewie cep ze słomy. Z okolic Ropczyc znany jest zwyczaj, że po urodzeniu dziecka wkładano kilka monet do woreczka, który wieszano następnie na drzewie, „żeby dziecko nie płakało”.
Kościół połączył tę wiarę m. in. z przekonaniem o objawieniach Matki Boskiej w świętych drzewach, takich jak dąb, lipa i sosna.
Świerk[]
Pojawienie się choinki w tradycji ludowej wiązano z dawnym zwyczajem zdobienia ,,wnętrza obrzędowego” podczas świąt przesilenia zimowego, w takiej roli po raz pierwszy poświadczono u zniemczonych potomków plemienia Morzyczan na Łużycach. Bogato ozdobione choinki stanowiły oś domowego ogniska. Jeszcze w XVIII w. przedmiotem kultu religijnego w Tatrach był święty świerk (smrek). Okoliczna ludność wznosiła ku niemu modły i patrzyła, w jakim kierunku wiatr wygina gałęzie, ponieważ z tej strony miało przybyć do nich szczęście. Świerkowe gałązki stanowiły też antidotum na wszelkiego typu złe czary i uroki. Wieńce z gałązek świerku lub jodły zawieszane na drzwiach miały nie tylko charakter ozdoby, ale także były ochroną przed złymi mocami pojawiającymi się w przełomowym momencie cyklu rocznego.
Żywicę moczono w zimnej wodzie, którą pito przeciw suchotom, a także astmie i kaszlowi. Czasem pito na duszność odwar z pączków świerkowych. Pyłkiem kwiatu posypywano zaprzałości. Albo też odparzone miejsce zasypują dobrze ususzoną i miałko utłuczoną korą świerkową. W odwarze szyszek świerkowych moczono się stłuczone nogi. Rany smarowano się maścią przyrządzoną z wosku, żywicy świerkowej i ruty jarej (sianej na wiosnę). Gałązką świerkową wraz z innymi dodatkami podkurzał znachor chorego. Niekiedy dawano kobietom cierpiącym na białe upławy pić mleko z proszkiem z kory świerkowej.
Jodła[]
U presłowiańskich Traków drzewem obrzędowym była jodła, która stanowiła ważny element wszystkich ceremonii „związanych z adoracją gwiazd, z cyklem życia, narodzinami, weselem, śmiercią, z cyklem kalendarzowym, przesileniami i równonocą”. Jodła była drzewem kosmicznym również dla Rumunów, sadzono ją zawsze pośrodku wsi. W Polsce że w środku zimy, jodła stanowiła ochronę przed duchami, które za dnia kryły się przed blaskiem słońca.
Ściekająca po jodłach żywica zapowiadała dobre zbiory miodu. Umiejscowienie szyszek na jodle pozwało przepowiedzieć, kiedy należy rozpocząć siewy. Siekaną jedliną z piołunem i tatarakiem można było wypędzić robaki z mieszkania
Gałązki jodły gotowano i pito na gruźlicę. Żywicę z jodły przykładano się na odciski. Węgle, szczególnie jodłowe, starte na proch służą do posypywania miejsc oparzonych. Szyszki jodły leczą szkorbut, a na ból zębów okadzano zęby smołą jodłową.
Sosna[]
Traktowano najpopularniejsze drzewo w Polsce jako przedmiot kultu podczas Święta Wiosny, w trakcie którego przyozdobioną gałąź lub małe drzewko sosnowe obnoszono między domami życząc „nowego latka”. Poza tym sosna była alternatywną siedzibą Boruty. Stosy pogrzebowe na terenach Polski musiały być z drewna sosnowego, a trumna z sosny dawała najspokojniejszą podróż ducha w zaświaty. Pojawia się także w postaci wieńców adwentowych, na groby najbliższych noszono zielone gałązki, rózga weselna zrobiona była z sosny.
Na Słowiańszczyźnie istniały nietykalne gaje sosnowe: ktokolwiek zrąbał tam choćby jedno drzewo, ten wkrótce padał ofiarą nieszczęścia: tracił wzrok lub umarł. Tradycja wiosennego obchodzenia wsi z zielonym drzewkiem – gałązką sosny lub świerku (zwanym ,, maikiem”lub ,,gaikiem”) na obszarzewspółczesnej Polski kultywowana jest od początku marca do dnia 24 czerwca. Na terenie południowo-zachodniej Wielkopolski nosi ono nazwę,,nowego latka” (w południowej był to wspomniany maik, gaik). Z reguły w czwartą niedzielę postu grupy dzieci i młodzieży obchodzą wieś niosąc wierzchołek sosenki lub świerku, ozdobiony kolorowymi wstążkami, papierkami a w południowej Wielkopolsce na wierzchołku osadzona jest lalka. Gaik pojawiał się też w tekstach pieśni na Mazowszu i w Kaliskiem gdzie gromadzie chłopców i dziewcząt przewodniczyła dziewczyna niosąca pęk przystrojonych gałązek życząc zdrowia, urodzaju zbóż i płodności bydła. Z. Gloger wiąże ten zwyczaj z obrzędem słowiańskim, a lalkę na wierzchołku gałęzi choiny utożsamia z królową wiosny. Taka rytualna demonstracja drzewka dawała początek każdemu nowemu cyklowi wegetacyjnemu.
Na św. Górze (pow. Gdynia) stała wysoka sosna z koron, a jeśli kto pień skaleczył, krew wyciekała z zadanej drzewu rany. W okolicach Pińczowa chłopa ścinającego sosnę powstrzymał głuchy głos jęczący z jej wnętrza: „Nie ścinaj”, a na zapytanie chłopa, dlaczego, odpowiedział tajemniczy głos: „Bo ja sobie ją zakupiłam”. Podobne opowieści wiążą się także z innymi starymi sosnami (pow. Piotrków). Zieloność sosny uzasadnia zaś lud nagrodą za to, że drzewo jej okazało się niezdatnym na gwoździe do ukrzyżowania Chrystusa (okolice Chełma). Czasem ta zieloność służy chłopu do oszukania diabła, gdy przyrzeka coś wtedy, gdy „sosna z liścia opadnie”. Sosna uważana była za drzewo chroniące przed czarami. W związku ze zwyczajami domowymi i używaniem sosny do budowy domów istnieje szereg zakazów magicznych. Do budowy nie można używać sosny z „wilkiem”, tj. zgęszczeniem przy wierzchołku gałęzi, gdyż „wilk zawsze wyciąga, a wilcze gardło nie będzie nasycone”. Także nie używało się do budowy sosny, w którą piorun strzelił, bo ma one moc, który mógł ściągnąć piorun.
Piorun uderza także w dom, do którego budowy użyto sosny „ze świecą”, tj. miejscem, z którego cieknie żywica (pow. Lublin). Także wianek, jaki się zawiesza na dachu nowo zbudowanego domu, jest zrobiony z gałązek sosny (okolice Lublina). Albo też zakazują używać sosny mającej gałąź środkową prosto do góry strzelającą (tzw. gromnicę, Kielce). Sosna odgrywa także pewną rolę w zwyczajach dorocznych. „Podłaźniczka”, czyli wierzchołek drzewa szpilkowego, wieszany na wilię szczytem na dół u tragarza w świetlicy może być także sosnowy (Seweryn 1932: 7). We wtorek zapustny robiono chłopcy z kory sosnowej maskę, która służy do przebierania się za „śmierć” (pow. Tarnobrzeg).
W noc świętojańską przystrajano się w celach ochronnych domy sosną. Także pieczywo weselne przystraja się gałązkami sosnowymi (Lubelskie). Przy wyjeździe do ślubu młodej pary orszak śpiewał o sośnie i topoli, przyrównują pierwszą do pana młodego, a drugą do panny młodej („na boru sosna, przy niej topola, ożeń się mój Jasieńku, boć to Boska wola!”). W ogóle w pieśniach weselnych nieraz często wspominano o sośnie.
Sosna miała szczególne zastosowanie magii medycznej, poprzez picie wywaru z szyszek. Pączki drzew leczył miały choroby płuc. Żywica leczyła kaszel i gruźlicę. Przeciwko bólowi zębów płukano dziąsła odwarem z sosnowych szczap smolnych. Szkorbut leczono w ten sposób, że dobrze smolną szczapę sosnową gotują w occie z jeżynowymi liśćmi, po czym płynem tym smarowali dziąsła dwa razy na dzień. Fluksje w twarzy oraz reumatyzmy, bóle w kościach leczono się przez smarowanie spirytusem sosenkowym, który przyrządza się w ten sposób, że nalewa się okowitę na młode pączki sośniny, po czym flaszki z tym zakopuje się Sosna zwyczajna 297w mierzwę na dwa tygodnie (pow. Konin).
Żywiczna sośnina wraz z bylicą, macierzanką, piołunem, pokrzywą itd. służy wedle zaleceń znachorek do rozniecenia „świętego ognia”, po którym należy chodzić bosymi nogami aż do wygaśnięcia jego, a to jako lek na wyciągnięcie osłabienia z ciała, zwłaszcza po ciężkiej chorobie. Kiedy pięty u nóg popękają, wtedy żywicą sosny lub jodły smarują te miejsca. W ogóle z pączków sosnowych można sporządzać maść na wszelkie rany. Na Podolu sporządzano na skaleczenia i rany maść z dobrej oliwy (tzw. peruwiańskiej), wosku i żywicy sosnowej przez stopienie i dobre wymieszanie tych wszystkich składników.
Przeciw brodawkom używają szorowania piaskiem, którego dotykała zwisająca gałąź sosny. Na zastrzał w nogach zalecano iść do lasu i wyszukać mrowisko pod sosną, po czym z tego mrowiska należy nabrać mrówek, wygotować w wodzie lub wymoczyć i przyłożyć na nogę. Nadto sosna leczyła rozmaite osłabienia. Utracony apetyt i ociężałość członków przypisują wiatrowi puszczonemu przez czarownicę i starano się chorobę rozpędzić tak zwaną chojną wiatrową (pęk sośniny wyrosły na żywicy). Pito odwar szyszek przeciw małokrwistości, a dzieci osłabione kąpano się w odwarze szyszek sosnowych.
Zielarki tworzyły „świeczki” na boleści - Świeczki te były kawałkamo żywicy zasuszonymi w ziołami. Przy krwotokach podkurzanoię smołą sosnową lub jałowcową. Wódka z zielonych szyszek sosny usuwała zmarszczki. Także dla bydła stosowano sośninę. Chore wymię nacierano świeżym pędem sośniny. Bydło jednak zostało przeklęte, gdy pasło się na trawie, na którą padały kwiaty sosny.
Dąb[]
Wzmianki o szczególnym dla Słowian umiejscawianiu bóstw w dębach, znajdujemy już w relacjach m.in. Prokopa z Cezareii, Herborda oraz Helmolda. Herbord pisał o wyjątkowym traktowaniu dębu przez Słowian zamieszkujących Szczecin: „Był tam nadto ogromny i rozgałęziony dąb, pod nim zaś rozkoszne źródło; ten dąb lud otaczał wielką czcią, uważając go za święty, bo zamieszkało w nim jakieś bóstwo.” Helmold z kolei pisał: „Zdarzyło się zaś żeśmy w przejeździe dotarli do gaju. Tutaj między starymi drzewami zobaczyliśmy święte dęby, które były poświęcone bogu tej ziemi, Prowe. Otaczał je podwórzec i płot starannie z drzewa sporządzony, dwie posiadający bramy. Albowiem poza bożkami domowymi i bałwanami, których pełno było w różnych miastach, to miejsce było świętością całej krainy, dla której wyznaczony był kapłan, osobne święto i rozmaite ofiary. Tu, co poniedziałek zwykła była schodzić ludność z księciem i kapłanem na sądy”. A. Afanasjew także wspomina, o popularnym wśród Słowian obyczaju stanowienia sądów pod dębem.
W bułgarskiej mitologii istnieje motyw ofiary z jaj składanej pod dębem w celu przywołania deszczu. W Serbii składano ofiary po dębem kiedy chciano zapewnić sobie przychylność i atmosfery. Co roku przed zbiorem plonów na święto Zawietiny, serbska procesja obchodziła trzy razy święty dąb, zwany Zapisem. Również w okolicy Sofii trzy stare dęby były miejscem rytualnym. W Zielone Świątki dęby te smarowano poświęconym masłem, wierzono bowiem, że będą one ochraniać pola od gradu i burz. Natomiast Łotysze pomimo zakazu duchowieństwa składali ofiarę z: jaj, plastrów miodu, sera, chleba i mięsa w starych, leśnych dębach. Rusowie również składali ofiary pod dębem. Między innymi żywe ptaki, chleb i mięsiwo.
Litewskie bóstwa istniał też pod postacią dębu, a miejscem jego kultu były święte gaje dębowe, lub wzniesienia z wystającymi kamieniami. W relacji misjonarza Hieronima znajduje się opis wycinki gaju: „Dotarli tak do środka gaju, gdzie prastary dąb nad wszystkie drzewa za święty i za właściwą siedzibę bogów uwarzono; przez chwilę nikt się weń uderzyć nie ważył
W Polsce, w Czechach, w Rosji, na Ukrainie i na Litwie bardzo popularne był zabieg leczniczy polegający na przeciąganiu chorych przez rozłupany pień dębu.
Słoweńcy wierzyli, że gdy jeszcze nic nie istniało, tylko sine morze, na jego środku stały 2 dęby, a siedzące na nich gołębie radziły, jak stworzyć świat.
Istnieje specjalna kategoria zmarłych, którzy byli chowani pod dębem: zamordowane przez kochanków dziewczyny, samobójcy, zabici (żołnierze, zbóje, chłopi). Rękopis Fishera potwierdza, że wierzono też, że ludzie zamordowani odradzają się w postaci dębu. Liście dębowe miały wskrzeszać zmarłych.
Żołędzie miały zwalczać przeziębienie oraz w choroby żołądka i czerwonkę.
Brzoza[]
Brzoza stanowić miała reinkarnację młodej kobiety, która popełniła samobójstwo. Jednym z najdawniej stosowanych sposobów jest używanie witek brzozowych było straszenie i odpędzania złych duchów. O samotnie rosnących brzozach mówiono, że wśród ich korzeni spoczywa zły człowiek, skutkiem tego w drzewie zamiast życiodajnych soków krąży krew. Motyw odnosi się zresztą nie tylko do brzóz, ale też do dębów, jaworów i innych, które rosną samotnie. Była obecna w licznych praktykach, które miały na celu uzyskanie płodności ziem. Święte drzewo wyznacza miejsce praktyk kultowych i rytualnych, spełnianych szczególnie przez kobiety, które proszą o rozpoczęcie nowego cyklu wegetacyjnego.
Wierzbowa witka była narzędziem praktyk magicznych służącym do wywoływania piorunów, odwracania wód powodzi, okadzania położnic i zwierząt domowych oraz ściągania deszczu. Z wierzb robiono również bazie, które kościół utożsamił z palmami. Łykanie bazi miało zapewnić wyleczenie bólu brzucha Łamane gałązki brzozy, wsadzane w różne zakątki domu miały zapewnić ochronę przed chmurami, piorunami i nawałnicami.
Brzoza była wykorzystywana także w magii w czasie kuracji zwanej spalaniem róży. Bicie gałązką brzozową w celu przekazanie mocy witalnych:
Mediacja brzozy ujawnia się w zwyczaju układania na mogile gałązek brzozy, gdyż na nich miała przysiąść dusza zmarłego, która po siedmiu dniach wracała na chwilę, aby pożegnać się ze zmarłymi. Brzozą można było się posłużyć, aby spowodować cierpienie innych. Aby spowodować atak kolki należało w brzozę wbić nóż, wypowiadając przy tym odpowiednią formułę słowną.
Klon[]
Ukochaną osobę miano spotkać pod jaworem. Z klonu wytwarzano grobową deskę kładziono umierającego. Deska musiała być oczywiście klonowa – gładzona i niemalowana. Co jakiś czas w deskę stukano, by odegnać diabła. Pukano również w niemalowane drzewo w celu odpędzenia złego.
Kalina[]
Korzystali z niej znachorzy i guślarze magii lekarskiej.
Leszczyna[]
Przypisywano jej właściwości odpędzania złych mocy, zdolność sprawiedliwego osądu i zdrowego rozsądku. Leszczynowe laski miały zdolność wykrywania przestępców, poza tym leszczyna potrafi znajdować wodę, ukryte skarby, wskazywać gdzie budować dom, czy ustawić łóżko.
Olcha[]
Rozsypane liście olchy odstraszały myszy. Panowało też przekonanie, iż daje ona zdolność jasnowidzenia.
Topola[]
Stanowiła środek do egzorcyzmowania zmór i upiorów. W rosyjskiej mitologii reinkarnowała się w nią Natasza.
Lipa[]
Pod lipą proszono o urodzaj. Zanotowano stare obrzędy, w których z łyka lipowego sporządza się uprząż dla konia. Lipę wykorzystywano także w celach apotropeicznych, stanowiła środek na schwytanie i unieszkodliwienie wampira, wodnika i innych demonów. Kołek lipowy był skutecznym apotropeionem przeciw wampirom. Łyko lipowe służyło do unieszkodliwiania upiorów, jak i diabła. Obwiązywano nim krowie nogi, co miało zabezpieczyć je przed czarami. Jej funkcja ochronna pośrednio ujawnia się także w zwyczaju wykorzystywani łyka lipowego do wykonania wianuszków święconych w oktawę Bożego Ciała, które potem służyły do ochrony domu przed niebezpieczeństwa. Wykorzystywano ją także w magii lecznicznej, zwłaszcza jej kwiaty, które podawano przy schorzeniach dróg oddechowych, przeziębieniach, gorączce, a także aby opanować rozstrój żołądka, przy dolegliwościach serca i na oczyszczenie krwi. Jedna z etnomedycznych recept mówi: chory musi w pniu lipowym wywiercić dziurę, następnie chuchnąć w nią i powiedzieć Idź febro! Potem należało zabić dziurę kołkiem i w ten sposób uwięzić chorobę. Dawniej sadzono lipę na grobach żołnierskich, gdyż by strzegła mogiłę przed złem. Sadzono ją także przed domem, gdzie miała chronić przed uderzeniem pioruna, w przeciwieństwie do dębu który był z nimi związany. Lipy całowano, modlono się do nich i składano ofary.
Jabłoń[]
Funkcjonowało wierzenie, że kto zetnie jabłoń, wnet umrze. Był zakaz wchodzenia na nią z butami, bo wierzono, że potem usycha. Przypisuje się jej walor mediacyjności, mogła pośredniczyć między światami i zaświatami, z tego względu neutralizuje ona także szkodliwe działanie elementów pozostałych po porodzie.
Jabłonka spełniając ważne funkcje obrzędowe, aktualizuje zarówno symbolikę życia, jak i śmierci. Z jednej strony jest drzewem owocującym, czyli dającym życie, jego witalność może udzielić się człowiekowi. Z drugiej strony przypisywana mu szczególna wartość mediacyjna sprawia, że staje się miejscem odczyniania uroków.
Rozbudowaną symbolikę posiadają także jabłka, stanowią jeden z akcesoriów świątecznych. Wykorzystywano je także do celów wróżebnych, a także leczniczych – na ból gardła zaleca się jedzenie jabłek.
Leszczyna[]
Była drzewem chroniącym przed złem i czarownicami. Palono je, a popiół wynoszono na strych, aby chronił przed piorunami. Istnieje ludowa legenda, według której Najświętsza Panienka z Jezuskiem schowała się pod osiką, ale ta nie chciała dać jej schronienia. Matka Boska musiała wyjść z małym dzieciątkiem spod osiki, nie wiedząc gdzie się ma schować, pobiegła pod leszczynę, która z chęcią przyjęła boską rodzinę i otuliła ich swymi gałązkami. Od tej pory liście osiki nieprzerwanie drżą, trzęsąc się ze strachu, leszczyna zaś daje schronienie w czasie burzy, gdyż w nią nigdy nie biją pioruny. Nie jest jasne jaką postać mitologiczną, zastąpiła Maryja.
Wierzba[]
Według magii leczniczej ludowej woda, w której ugotowano liście wierzby, może być skutecznym środkiem antykoncepcyjnym. W pojawia się mit jak spróchniałą wierzbą wybierano się do piekieł. W innych przypadkach wierzono, że drzewo to może być pomocne w zdobyciu majątku. W spróchniałych pniach kryły się diabelskie skarby - skarby, złoto. Wierzono także, że w samotnych wierzbach miały swoje siedlisko demony, złe duchy i czarownice. Mieszkający tam diabeł mógł zmienić się w puszczyka, a nawet samą śmierć. Takie miejsce polubił także diabeł Rokita, który chętnie zamieszkiwał w wierzbowych zaroślach i stamtąd wydzielał mgłę, unoszącą się nad bagnami. Wierzbowe miotły uznawano za środek lokomocji czarownic podróżujących na sabat.
Staje się atrybutem świąt wiosennych, a w działaniach magicznych zostaje wykorzystana do zapewnienia płodności ziemi. Uderzano się wierzbowymi gałązkami w czasie rytów wiosny, w trakcie którego wypowiadano formułę: Nie ja biję, Wierzba bije, Bądź zdrów do roku i po roku!
Jarzębina[]
Istniał zakaz ścinania, łamania gałęzi, zrywania owoców tego drzewa. Terminem ,, jarzębinowe noce” (zwane też gromowymi) posługiwano się na określenie letnich i jesiennych burzliwych nocy, podczas których grom zabija czarownice. W magii medycznej odwar z kwiatów oraz owoców zawiera witaminy, jest środkiem moczopędnym.
Zwierzęta[]
W dawnej słowiańszczenie, zwierzęta, rośliny, obiekty a nawet pojęcia abstrakcyjne uznawano za myślące, magiczne bądź nawet boskie byty osobowe. Zwierzęta uznawano za równie mądre, a często nawet mądrzejsze od ludzi, czego elementem były setki opowieści o relacjach między zwierzętami, takie jak relacje Lis-Gęsi, Wilk-Baran, Wilk-Niedźwiedź, w ramach których przypadki zwierząt stanowiły uniwersalne opowieści, o wyjątkowo silnym aspekcie filozoficznym. Wilk przeważnie był wcieleniem zła, baran - niewinności, żaba - pychy, jeleń - próżności, osioł - głupoty, lis - sprytu itd. Każde zwierzę miało swoje królestwo, z władcą, gdzie nie raz toczyła się walka o władzę. Każdy odgłos przyrody był uznawany za język, który w dawnych czasach miał być zrozumiały dla człowieka. Na każde zwierzę przypadało od kilku do kilkudziesięciu praktyk magicznych.
Kot[]
- Powstał jako z rękawiczki rzuconej z niebios, w celu walki z myszami
- W słowiańskiej wersji mitu o potopie, kot zabija węża który próbuje zrobić dziurę w statku
- Czarny kot po 7 latach zmieniał się w diabła
- Podczas snu, czarownice wstępował w koty
- Wąż mieszkał w kocim ogonie
- Koci ogon był jadowity
- Obcięcie kotu ogona, sprawiało że do kota traciły dostęp siły ciemności
- Kot podczas każdej nocy 7 razy planował śmierć właściciela, lecz powstrzymywało go od tego jego własne mruczenie, będące modlitwą uwalniającą kota od zła
- Kot miauczący pod oknem nakładał klątwy powodujące choroby
- Wywar z kociego mózgu wywoływał psychozę
- Sierść kota powodowała suchotę
- Kota spychano z dużej wysokości w glinianym naczyniu w celu przepędzenia zła, w celu ukarania złej duszy tkwiącej w kocie
- Kot czarownicy utopiony w worku, ożywał w nocy, strasząc ludzi
- Nie wolno było jeść kociego mięsa
- Jeśli ktoś uderzył kota kijem, spadała klątwa na jego bydło
- Kot liżą łapę zwiększał szansę na pożar haty
- Jeśli kot obmywał ciało, oznaczało to niepogodę
- Jeśli kot drapał miotłę, oznaczało to silne wiatry
- Jeśli kot jadł trawę, oznaczało to deszcze
- Oblizywanie przez kota łap, oznaczało poprawę pogody
- Przebywanie kota koło ognia, oznaczało nadchodzące ochłodzenie
- Goście mieli przychodzić z miejsca, w którą stronę kot odganiał piach
- Nadruchliwość kota była zapowiedzią nieszczęścia
- Gdy kot dostał chustki z nazwami wolnych mężczyzn, chustka którą wybrał miała imię tego kto zostanie mężem kobiety wróżącej
- Koci skórki leczył bóle reumatyczne
- Popiół z sierści kota leczył róże
- Marynowany w occie mózg koci, leczył żółtaczkę
- Kocie łajno leczyło bolące gardło
- Mięso kota leczyło suchotę
- Przepędzał złe duchy, wypuszczony na dwór
- W przypadku przeprowadzki, zabierał ze sobą wszelkie nieszczęścia starego domu do nowej chaty
- Zakopanie kota pod fundamentami nowego domu, tworzyło silną barierę przeciw złym mocom.
Bogowie słowiańscy[]
Do kategorii "bogów" zalicza się umownie istoty opisane w średniowiecznych kronikach, w które wiara przekształciła się w wiarę w danych świętych, zanikła, bądź przetrwała w kulcie danego żywiołu (ogień, pioruny, słońce, księżyc itd.)
Bogowie Wschodniosłowiańscy[]
Bóg | Opis |
---|---|
Perun | gromowładny bóg burzy, błyskawic, grzmotów, nieba, atmosfery, wojny, siły, gór, patron wojowników i mężczyzn. Utożsamiony ze Eliaszem i Archaniołem Gabrielem |
Weles | postać niejednoznaczna, opisywana jako patron krów, inny badacze przypisują mu cechy boga dusz, złego boga, boga bagien, ognia, wody, mokradeł, handlu, piwa i innych, czasami sprzecznych elementów |
Swaróg | bóg słońca, opisywany jako kowal, który wykuł słońce |
Perepłut |
Bóstwo dotychczas niezidentyfikowane, etymologia wskazuje |
Mokosz | Patronka kobiet i Matka - Ziemia. |
Dażbóg | Niejednoznaczna funkcja. Teorie mówią o bóstwie solarnym, bądź bóstwie dostatku. |
Strzybóg | Bóstwo wiatru. |
Rod | Bóg ojcostwa, płodności, porodu, rodu, losu i społeczności plemiennej. Patron rodzących matek i dorastających dzieci. |
Rodzanice | Trzy boginie urodzenia - życia, śmierci i losu. Patronki rodzących kobiet i życia rodzinnego. |
Trojan | Bliżej nieokreślone, ale ważne bóstwo łączone czasami z Welesem i Trzygłowem. W Słowie o wyprawie Igora ziemie ruskie nazywane są "ziemią Trojanową", a czasy pogańskie "wiekami Trojanowymi". O kulcie Trojana wspominają także apokryficzne Chodzenie Bogarodzicy po mękach i Słowo i objawienie świętych apostołów. Nazwę nie należy łączyć z Trajanem - rzymskim cesarzem, ale takimi rodzimymi wyrazami, jak "troić", "trójka" i "troje". |
Chors | Bóstwo nocy, światła księżycowego, odbić księżyca w wodzie, ciemności i księżyca. |
Simargł | Bóstwo związane z cyklem wegetacyjnym |
Jaryło | Bóstwo solarne, dosiadające konia, reprezentujące cykl wegetacyjny |
Kostrubonko | Postać poświadczona w folklorze wschodniosłowiańskim. Jest to męska kukła z wyraźnie zaznaczonymi cechami płciowymi. Jego symboliczny pogrzeb kończył zimę, a zaczynał wiosnę. |
Zorza | Bogini poświadczona we wschodniosłowiańskich przekazach ludowych. Jest boginiom jutrzenki związaną z kultem planety Wenus znana, jako Gwiazda Poranna, Zorza Zaranna, Porenica, Dennica itd. Przedstawiana, jako córka nieba, siostra słońca i kochanka lub siostra (albo jedno i drugie) księżyca. Utożsamiona z Maryją. |
Bogowie Południowosłowiańscy[]
Bogowie | Opis |
---|---|
Perún | Południowosłowiański odpowiednik Peruna poświadczony w folklorze i identyfikowany z św. Eliaszem. |
Veles/Volos | Południowosłowiański odpowiednik Welesa poświadczony w folklorze i identyfikowany ze św. Błażejem, św. Własem i św. Mikołajem. |
Jarilo | Południowosłowiański odpowiednik Jaryły. |
Dabóg | Południowosłowiański odpowiednik Dadźboga. Znany jako zły duch, wilczypasterza i opiekun kopalń. |
Kresnik | Bóstwo o cechach solarnych i gromowładnych poświadczone w folklorze. Mieszka w pałacu na górze podtrzymującej wszechświat i jest synem, bliżej nieokreślonego niebiańskiego boga. Wykonuje on 12 prac (co wskazuje na wpływy greckiego kultu Heraklesa) i przemierza niebo na złotym rydwanie. W trakcie procesu chrystianizacji stał się bohaterem narodowym Słowian Południowych. |
Trot | Brat Kresnika. Czasem pomagał bratu przy wykonywaniu 12 zadań. Pokonał uskrzydlonego węża. Charakteryzuje się cechami gromowładnymi. |
Daba | Towarzyszka Daboga, ewentualnie jego późniejsza kobieca forma. W czasie procesu chrystanizacji Słowian Południowych przeobraziła się w złego ducha, wilczego pasterza i opiekunkę kopalń. |
Perperuna | Bogini poświadczona w bułgarskim folklorze. Była najprawdopodobniej związana z pewnym, południowosłowiańskim rytuałem polegającym na oblewaniu młodej dziewczyny (zwanej Perperudom) wodom przez starsze kobiety, był on odprawiany w czasie suszy. Uważana jest za małżonkę Peruna lub jego żeńskom wersje. Nazywana była też Dodolą. Rozważana jest możliwości istnienia jej kultu na Rusi. |
German | Postać z folkloru. Bóstwo o cechach gromowładnych, falicznych i akwarycznych. Jest związany z obrzędem o tej samej nazwie mającym na celu zabezpieczenie przed suszom, powodziom i gradem. |
Kurent | Postać z folkloru. Mitologiczne stworzenie zamieszkujące krainę czarów. Przetrwał w podaniach, jako duch przepędza zimę, gdy nadchodzi czas Ostatek. Zapewne lokalna odmiana Jarilo. Jemu było poświęcone Kurentowanie. |
Czterooki pies | Pomógł Kreskinkowi wykonać 12 trudnych prac. |
Trojan | Postać z folkloru, wzmiankowana też w źródłach wschodniosłowiańskich. Przetrwał w przekazach ludowych u Słowian Południowych, jako demoniczna istota z trzechma głowami o koźlich uszach i woskowych skrzydłach. Jedna z jego głów pożerała ludzi, druga - bydło, a trzecia - ryby. Ginął od światła słonecznego. Bośniacy uważają go za "cara wszystkich ludzi i bydła". Może być innym wcieleniem Velesa lub zachodniosłowiańskiego Trzygłowa. |
Sudice | Południowosłowiańskie odpowiedniczki Rodzanic poświadczone w Serbskim folklorze. |
Bożic | Postać poświadczona w folklorze południowosłowiańskim. Odpowiednik wschodniosłowiańskiego Kostrubonko. Był bóstwem wiosny i radości, być może wcieleniem Jarilo lub Kresnika. Towarzyszom mu świnia i złotorogi jeleń. |
Bogowie zachodniosłowiańscy[]
Bóg | Opis |
---|---|
Świętowit |
Bóg plemienia Ranów, opisywany jako człowiek z kilkoma głowami, trzymający róg. Patronował wojnie i posiadał własnego konia, był też elementem wróżb. |
Trzygłów | Bóstwo |
Radogost | Bóg grodu Radogoszczy. Etymolodzy wskazują go jako boga miłosierdzia, domostwa i gości. |
Jarowit | Odpowiednik wschodniosłowiańskiego Jaryło |
Czarnogłów | Słabo poświadczony bóg wzmiankowany Knýtlinga-sadze, jako Tjarnaglofi czczony w grodzie Asund (Jasmund?). Uważany za przekształconą nazwę "Trzygłów" lub "Czarnobóg". |
Swarożyc | Bóg będący hipostazą ognia |
Porewit | Bóg siły, walki, wypraw łupieżyczych i lasu. |
Rugewit | Pan Rugii (niemieckiej wyspy); Czczony jedynie na Rugii. |
Prowe | Jeden z licznych bóstw świętych gajów |
Pizamar | Funkcje nieznane; Prawdopodobnie nigdy nie istniał. |
Siwa | Bóstwo znane tylko z niemieckiej kroniki, przez etymologów utożsamiany z życiem |
Jasz | Bóstwo główne, któremu Polacy przypisywać mieli prymat bóstw. Utożsamiane z rzymskim Jowiszem. |
Łado | Opisywany jako odpowiednik Marsa. Pieśni potwierdzają jednak go jako patrona rodziny, małżeństwa i obrzędów przejścia. |
Nyja | Opisywany jako prowadzący dusze zmarłych. Inne źródła piszą o nim jako o ognistym wężu. |
Lela | Bogini miłości, opiekunka rodziny i zmarłych przodków. Matka boskich bliźniaków: Lela i Polela. Utożsamiana z rzymską Wenus . |
Łada | |
Kuj | Domniemany bóg kowali. Utożsamiany z rzymskim Wulkanem. |
Dziewanna | Pani wiosny, zwierząt, dzikiej przyrody, młodości i życia; bóstwo myśliwych. |
Marzanna | Pani zimy (a więc śniegu) i śmierci. |
Trzy Zorze | Zorza Poranna, Południowa oraz wieczorna to trzy boginie odwiedzające dziecko, na krótko przed jego narodzeniem i dają mu określony los; Bognie losu. |
Jan Sobótkowy | Nazywany też Jan, Jón, Jon lub księżyc. Bóg księżyca i brat lub narzeczony Zorzy (gwiazdy) wieczornej. |
Leleń | Bóstwo odprowadzające dusze zmarłych. |
Rubezahl | Bóg gór. |
Zorza | Jutrzenka (planeta Wenus), żona księżyca; Opiekunka dzieci i młodych małżeństw. |
Dzidzilela | Przez etymologów utożsamiana z macierzyństwem |
Pokrewieństwo z innymi religiami[]
Najbardziej zbliżoną religią do religii Słowian jest mitologia Bałtowska, często uważana za jedną religię z pierwszą. Objawia się to w postaci bliźniaczych bóstw i demonów. W przeciwieństwie do mitologii słowiańskiej, część bóstwa rzadziej przemienia się w Świętych. Dużo naukowców zwraca uwagę na analogie do religii Indyjskiej, dowodząc podobieństw symboliki (swastyka), ogólnego charakteru wiary i animizmu, podobnych nazw bóstw i historii. Ma to duży związek z tym, że j. hinduski, wedyjski i sanskryt jest silnie związany z językami słowiańskimi i bałtowskimi.
Łukasz Kozak dowiódł, że religia Słowian jest blisko spokrewniona z mitologię ludów tureckich. Stwierdził, że wiara Słowian stanowiła część większej grupy, ciągnącej się od Słowiańszczyzny do co najmniej Jakucji na wschód. Opisał przykłady uderzająco silnego podobieństwa religii Jakutów i Słowian, oraz innych ludów tureckich, szczególnie na przykładzie upiorów oraz istoty wiary w dusze i praktyk szamanistycznych. Niezależnie do tego samego wniosku doszedł Jutich Kalik, analizując totemizm, mity o wędrówkach władców czy też opowieści o kobiecie-łabędziu. Stwierdził, że największe pokrewieństwo wykazuje religia Słowian do religii konfederacji ludów Wosun - środkowoazjatyckiej federacji plemion tureckich i mongolskich. Religię Słowian datował na czasu nie młodsze niż neolit.
Aleksander Gyesztor łączył religię Słowian z religiami uralskimi. Stwierdził, że istota wiary w dusze i praktyki związane z duchami, są tak zbieżne że religia Słowian musiała początkowo być jednym z religią ludów uralskim (np. Finów czy Nieńców). Potem dopiero przybrała swój unikatowy charakter, gdy to przodkowie Słowian przeszli z koczownictwa na rolnictwo.
Paweł Zych i Witold Wergas w porozumieniu z naukowcami ws. komparastyki kultur stwierdzili, że wiara Słowian wykazuje bardzo duże podobieństwa do japońskiego Shinto. W wydanym studium komparatystycznym Bestiariusz Japoński, udowodnili że demony słowiańskie są bardzo podobne do japońskich youkai, zaś duchy miast i zamków, wykazują bliźniaczość do duchów yurei. Podobieństwa te zaczynały się od sfer, którymi zajmowały się demony, przez ich wygląd, aż po dziwne przypadki zbieżności nazw (baba). Wiele demonów japońskich posiada odpowiedniki u Słowian (Diabeł-Oni, Baba Jaga-Onibaba, Baba Kościelna-Baba Świątynna, Morski Mnich-Morski Mnich). Na grupie facebookowej wydawnictwa, stwierdzili że "korzenie naszej mitologii sięgają najdalszych zakątków świata".
Teoria Kluczewskiego ws. determinizmu środowiskowego[]
Plemiona, które mieszkały na Bałkanach oraz Bułgarzy odnaleźli łagodniejszy klimat, otoczony zaśnieżonymi łańcuchami górskimi. Plemiona, które zostały na wschodzie torowali sobie drogę ogniem i toporem poprzez lasy, pełną bagien i jezior, matecznikach licznych, dzikich zwierząt. Według historyka Wasyla Kluczewskiego, aby zrozumieć kulturę słowiańską, należy poznać las, rzekę i step. Las dostarczał dębów i sosen do budowy domów, ogrzewał osiką i brzozą, oświetlał haty brzozowymi drzazgami, obuwał ich włykowe sandały, dawał talerze i pułmiskim okrywał skórami i futrami oraz karmił miodem. Był najlepszym schronieniem przez potencjalnymi wrogami. Życie w lesie było też niebezpieczne: wilki i niedźwiedzie tropiły ludzi i zwierzęta domowe. Był to budzący podziw świat dziwnych dźwięków i groźnych cieni. Puszcza uczyła rozwagi i rozpalała wyobraźnię, wyobraźnię. Step wywarł inne piętno. Jego nieskończony przestwór dawał wrażenie, bezkresnych horyzontów i odległych marzeń. Jednak step był jeszcze groźniejszy niż las, gdyż nie dawał żadnego schronienia przez potencjalnym wrogiem. Z tego powodu puszcza i step budziły sprzeczne uczucia zarówno jako przyjaciele, jak i wrogowie.
Inaczej z rzeką – kochali rzeki, żadnego elementu krajobrazu nie opisywano tak obficie w folklorze. W wędrówkach wskazywała drogę, była sąsiadką osad, na jej brzegach budowano domy. Karmiła ludzi przez większość roku. Dla kupców była szybką, letnią i zimową drogą. Uczyła porządku i gościnności, zmieniała ludzi w przyjaciół, sprawiała, że czuli się częścią społeczności, uczyła szacunku dla obyczajów, wymiany dóbr i doświadczeń. Rzeki i jeziora były duchami, albo duchy mieszkały w nich. W świecie zamieszkałym przez demony łatwo było zrozumieć, że Słowainie sądzili, że duch rzeki mruczał, gdy był zadowolony i ryczał ze złości. Ruch wody sugerował, że jest ona żywa, dlatego każda rzeka i jezioro było bóstwem, bądź posiadały swojego męskiego ducha i żeńską nimfę. Najważniejsi potomkowie natury – góry, las, step i zbiorniki wodne, uformowały kulturę słowiańską i nadali mitom ich szczególny charakter.
Sprzeciw Połabian, okoliczności powstania Wieletów, misje chrystianizacyjne i źródła pisane o Religii Słowian połabskich i Ranów[]
“ | Głomacz jest to źródło w odległości najwyżej dwóch mil od Łaby. Jego wody rozlewają się w wielkie trzęsawisko, na którym wedle słów okolicznych mieszkańców i naocznych świadków dziwne dzieją się sprawy. Jak długo tubylcy korzystają z dobrodziejstw pokoju i ziemia nie odmawia im swoich plonów, trzęsawisko to pokrywa się pszenicą, owsem i żołędziami i utrzymuje w radości gromadzących się gęsto wokoło sąsiadów. Ilekroć zaś rozszaleje się burza wojny, krew i popiół znaczą w nieuchronny sposób szlak przyszłości. To źródło każdy z mieszkańców czci i poważa więcej niż kościoły[1], choć to, czego od niego oczekiwać może, jest tak niepewne. Od niego otrzymał nazwę cały ten kraj ciągnący się od Łaby aż do rzeki Kamienicy | ” |
— Thietmar z Mersemburga o świętym źródle Głomaczu u Słowian Zachodnich |
Nie wszystkie słowiańskie wspólnoty przeszły na chrześcijaństwo w trakcie pokojowych procesów. Przeciw nowej wierze przeciwstawili się mieszkańcy Połabia i Rugii, co zaowocowało wieloletni konflikt między państwami Świętego Cesarstwem Rzymskim i Słowianom nadbałtyckim. Powodem tych konfliktów było wsparcie przez Połabian inwazji Węgierskich, oraz zamach na Św. Wojciecha przez Prusów.
Ottonowi I udało się ostatecznie podporządkować sobie całe Połabie i znaczną część dzisiejszych Łużyc, które w tym czasie były zamieszkiwane w większości przez plemiona Słowian Zachodnich tworząc na tych terenach monarchie Billungów i Gerona, które jednak zachowały sporą autonomię. Jak wiadomo, z relacji niemieckich kronikarzy m. in. Thietmara z Mersemburga, na podbitych ziemiach lokalni książęta często godzili się
na chrzest, podległość Cesarzowi i chrystianizacje poddanych, co nie zadowalało słowiańską ludność, której wiara chrystusowa była obca, a dawni bogowie bliscy i głęboko mocno zakorzenieni w świadomości plemiennej. Dodatkowo podatki nałożone na ziemie słowiańskie przez monarchę Gerona, spowodowały liczne bunty, na których czele stali tzw. Żercy, jednostka zajmująca się obrzędami kultowymi. Kroniki niemieckie udzielają wiele informacji na temat funkcji sprawowanej w społeczeństwie oraz ich obowiązkach i przywilejach. Pogańscy kapłani wyróżniali się ubiorem, a także długimi włosami. Cieszyli się wielkim szacunkiem i uznaniem wśród współplemieńców. Właśnie oni wytyczali czas świąt, pieczętowali związek małżeński (swaćbę),
Sprawowali funkcje prawne, wróżyli i rzucali losy. Żercy zajmowali ważne miejsce na zgromadzeniu ludowym (wiecu). Zapłatą za te przychylności było strzeżenie świątyń i miejsc kultowych oraz dbanie o ich stan, a także sumienne wykonywanie swych religijnych obowiązków, nie łamiąc przy tym tradycji. Potwierdza to istnienie wśród Słowian instytucji religijnych, a także świątyń, choć nie wiadomo, jak wyglądała sytuacja Żerców przed utworzeniem monarchii Gerona i Billungów. Niezadowolenie pogłębiało się i doprowadziło do wielkiego, pogańskiego buntu na czele, którego stanął Wichman Młodszy - Saski banita, który zbiegł do Połabian i zyskał u nich wpływy polityczne. W wyniku jego działań Święte Cesarstwo straciło niemal całkowitą kontrole nad ziemiami wieleckimi. Prowadził on liczne wojny zarówno z Niemcami, jak i Monarchiom Piastowskom u boku sprzymierzonych Wolinian aż zginął w 967 roku w starciu z Mieszkiem I i jego czeskimi sojusznikami, a Niemieccy możnowładcy znów w pełni władali monarchiom.
Status nie utrzymywał się długo, gdyż na wskutek osłabienia władzy cesarza Rzeszy Ottona II, w 982 roku Słowianie nadbałtyccy znów wzniecili powstanie, w wyniku którego zarówno monarchia Billungów, jak i monarchia północna (monarchia Gerona) przestały istnieć. Tym razem zwycięstwo Słowian okazało się długotrwałe i na 200 lat uwolniło ich od władzy cesarza i kościoła, powodując powrót do rodzimych wierzeń. Połabie było zamieszkiwane przez plemiona Wieleckie i Obodryckie. Na krótko po upadku dwóch monarchii, stworzyli oni na ich miejsce związek Wielecki i Obodrycki. Kościół dał temu sprzeciw organizują liczne misje chrystianizacyjne szczególnie przeciw wieleckim poganom. Thietmar z Mersemburgu, Helmold z Brzozowa czy duński mnich Herbert to tylko przykłady chrześcijańskich misjonarzy, w tym ci dwaj pierwsi byli autorami cennych kronik odnoszących się do wierzeń etnicznych Obodrytów i Wieletów. Ranowie zamieszkujący Rugię nie należeli ani do Wieletów, ani Obodrytów i zasłynęli z wypraw łupieżczych w Danii. W odwecie ich tereny zostały podbite przez duńskiego króla Waldemara I, a słynne sanktuarium Arkońskie wraz ze znajdującym się tam posągiem Świętowita doszczętnie spalone, w celu uzyskania podpałki dla żołnierzy, którzy odpoczywali wówczas po nocnej walce. Kult Rugijskiego bożka opisał ze szczegółami Saxo Gramatyk w Kronice Danii, a wzmiankowany został przez Helmolda. Dzięki zapiskom chrześcijańskich misjonarzy i historyków, wiemy sporo na temat życia politycznego Połabia i Rugii, a także o tamtejszych zwyczajach. Gdyby nie kroniki duńskie i niemieckie, istnienie kultu Radogosta, Swarożyca, Żywi, Podagi, Prowego, Czarnoboga (analogicznie także Białoboga), Czarnogłowa, Świętowita, Porenuta, Porewita, Rujewita i Pizmara nie byłoby dziś znane. Dodatkowo bunt Pomorzan, który wybuchł za czasów Bolesława Chrobrego spowodował uniezależnienie Pomorza od Państwa Polskiego, a niezadowolona z chrystianizacji ludność zdecydowała się na powrót do pogaństwa. Spowodowało to następne akcje wymierzone przeciwko separatystom. Najbardziej znaną, a zarazem najskuteczniejszą wyprawą przewodził Otton z Bambergu na zlecenie Bolesława Krzywoustego - w czasie późniejszym został kanonizowany na świętego kościoła katolickiego. Jego dzieje zostały spisane przez dwóch historyków: Ebona i Hodona. Żywoty św. Ottona z Bambergu dostarczają wiele informacji na temat kultu Trzygłowa i Jarowita.
Archeologia[]
Światowid z rzeki Zbrucz[]
Obok głównych gałęzi rekonstrukcji mitologii słowiańskiej: danych średniowiecznych i badań etnograficzno-folklorystycznych, niżej stoi etymologia nazewnictwa kultowego i topografia niektórych miejscowości. Jeszcze niżej znaleziska archeologiczne, które - mimo wszystko - są równie ważne, jak w przypadku wierzeń celtyckich i germańskich. Niestety, stanowiska archeologów w tej sprawie są rzadkie, choć coraz częściej się pojawiają.
Archeologia w temacie przedchrześcijańskich wierzeń w stosunku do Słowian pozostawała raczej pasywna aż do odkrycia z 1848 roku. W efekcie zmiany koryta rzeki Zbrucz (tereny dzisiejszej Ukrainy), woda wymyła zakopany w ziemi wapienny posąg pochodzący z ok. IX - X wieku n.e. Został odkryty przez lokalnych mieszkańców wsi Liczkowice, którzy zgłosili odkrycie. Gdy wieść o znalezisku dotarła do opinii publicznej, wywołała wielkie zainteresowanie posągiem ze względu na wyryte na nim obrazki, które mogły pełnić funkcje kultowe.
Bałwan obecnie przebywa w Muzeum Archeologicznym w Krakowie, gdzie jest jedną z głównych atrakcji dla zwiedzających. Mierzy on 2, 57 metrów, posiada niemal kwadratowy przekrój szerokości 29-30 centymetrów i waży ok. pół tony. Badania archeologiczne dowiodły jego możliwej obecności na górze Bohod, na której w zamierzchłej przeszłości znajdowało się centrum kultu pogańskiego. Za sprawą analizy chemicznej pewne jest występowanie czerwonej farby, pokrywającej pierwotnie rzeźbę. Jej wykonanie przypisuje się zazwyczaj Słowianom Wschodnim z Rusi Kijowskiej, choć niektórzy łączyli ją z kulturami innymi.
Najwięcej kontrowersji budzą jednak wyryte na nim postacie i konkretny cel powstania. W górnej części Idola widnieją cztery istoty - dwie męskie i dwie żeńskie, których głowy przykrywa charakterystyczna czapka. Każda postać ma swój własny atrybut (prócz czwartej nieposiadającej go wcale) i składa ręce w charakterystycznym geście. Poniżej widać dwie kobiety i dwóch mężczyzn trzymających się za ręce i tworzących korowód. Na samym dole przebywają trzy postacie podtrzymujące wyższe warstwy. Do dziś sprawa, co zostało ukazane na przedchrześcijańskim tworze nie została jednoznacznie wyjaśniona, a różni naukowcy i slawiści przedstawiali swe hipotezy. Zaraz po odkryciu Światowida z rzeki Zbrucz przeważnie łączono go z Świętowitem (od tego czasu błędnie nazywanym Światowidem) Arkońskim - bożkiem czczonym przez plemię Ranów na niemieckiej wyspie Rugii w grodzie Arkona i sugerowano jego ogólnosłowiański kult. Połączenie to wynikało z czterotwarzości - cechy specyficznej dla Świętowita Arkońskiego i Światowida Zbruczańskiego, lecz - jak się później okazało - niesłusznie. Saxo Gramatyk, który jako pierwszy wzmiankował tego pierwszego opisywał jego rugijski posąg następującymi słowami:
“ | W świątyni [Świętowita Arkońskiego] stał posąg ogromny, wielkością przewyższający postać ciała ludzkiego, czterema głowami i tyluż karkami wzbudzający zdziwienie, z których dwie w stronę piersi a dwie w stronę pleców zdawały się patrzeć. Zresztą wzrok umieszczonych z przodu czy z tyłu [głów], jedna w prawo, druga w lewo zdawały się zwracać. Brody były podgolone, włosy postrzyżone tak, że widoczny był zamiar artysty, aby przedstawić sposób, w jaki Rugianie pielęgnowali swe głowy. W prawej trzymał róg z rozmaitego kruszcu zrobiony [...] Lewa ręka na boku wsparta tworzyła łuk. Szata dochodząca aż do goleni kończyła się w tym miejscu, w którym, dzięki zastosowaniu rozmaitości drzewa, były połączone z kolanami tak niewidocznie, że miejsce ich spojenia tylko przy bacznej uwadze można było dostrzec. | ” |
— Saxo Gramatyk, Gesta Danorum |
Wynika z tego, że Światowit miał jedno ciało, dwie ręce i cztery głowy, a na każdej z nich po jednej twarzy, co niezgadza się z zarysem Światowida, który ma jedno ciało, osiem rąk i jedną głową z czterema twarzami. Inną teorie akceptowaną w stowarzyszeniach o charakterze słowiaństwowierczym, o znaczeniu rysunków nawapiennych uformował i ogłosił rosyjski slawista Boris Rybakow, a poparł ją inny słynny, polski slawista - Aleksander Gieysztor. Uważał on, że nie mamy tu do czynienia z bałwanem jednego bóstwa, lecz symbolicznym idolem ukazujący słowiańską kosmogonie. Rybakow przedstawił ją w następujący sposób:
- Górna warstwa przedstawia czterech bożków: dwóch męskich i dwóch żeńskich. Ich wszystkich łączy czapka personifikująca nieboskłon. Reprezentują oni niebo i sferę bogów.
1. Żeńskie bóstwo trzymające pierścień to wzmiankowana przez Jana Długosza polska Łada. 2. Żeńskie bóstwo (Deszcz?) trzymające róg obfitości to staroruska Mokosz.
3. Męskie bóstwo (Pioruny?) dosiadające konia i uzbrojone w szable to staroruski Perun.4. Męskie bóstwo (Słońce?) nie posiadające atrybutu to Dażbóg.
- Warstwa niższa przedstawia czterech ludzi: dwóch kobiet i dwóch mężczyzn trzymających się za ręce i tworzących korowód. Scena reprezentuje świat ludzi (Jawia, Ziemia).
- Dolna warstwa przedstawia nie trzy postacie - jak się najczęściej uważa - ale jednego boga o trzech głowach poświadczonego na Pomorzu, jako Trzygłowa (przez Gieysztora łączonego ze staroruskim Welesem) i reprezentuje podziemia.
Po mimo popularności tej teorii, do dziś jest ona kwestionowana i nie brakuje innych. Przykładowo polski archeolog Janusz Kutlarczyk uważał, że słynny Światowid pokazuje jedno bóstwo o kilku postaciach związanych z fazami cyklu słońca. Poplecznik teorii Rybakowa to m. in. Grzegorz Niedzielski prezentujący ją w swej książce "Drzewo Świata", w której łączy założenia rosyjskiego slawisty i interpretacje Światowida Zbruczańskiego z kultem astralnym. Nie istnieje ponadto dowód na to, że posąg ten rzeczywiście był posągiem religijnym, gdyż brakuje na ten temat źródeł pisanych.
Nadbałtyckie odkrycia archeologiczne, a religia Słowian[]
Światowid z rzeki Zbrucz pozostaje do dnia dzisiejszego ważnym elementem Muzeum Archeologicznego w Krakowie, jego odkrycie w sposób znaczny zmieniło sposób postrzegania wiary ludów słowiańskich i dotychczasowego rodzimowierstwa słowiańskiego, którego stał się symbolem. Jednak nie tylko odkrycie z 1848 roku jest jedynym wkładem archeologicznym w sprawy sakralne ludów słowiańszczyzny. Podczas badan archeologicznych w 1974 roku na wyspie Wolin odkryto cztery domowe figurki datowane na IX-X wiek n.e. wykorzystywane być może
w celach kultowych. Były one identyczne i wykonane z drewna, a przedstawiały czterotwarzową postać często identyfikowaną z Świętowitem Arkońskim, choć powszechny u Słowian nadbałtyckich motyw wielotwarzości bóstw, nie pozwala jednoznaczną tożsamość ze znanymi z imienia bożkami. Obecnie jeden z zabytków przechowywany jest w Muzeum Regionalnym w Wolinie. Natomiast w Muzeum Archeologicznym w Gdańsku znajduje się granitowy posąg z połowy X wieku łączony z połabskim Swarożycem. Aleksander Gieysztor poruszając autentyczność kontrowersyjnego Lela i Polela, bliźniaczych synów bogini Łady wspomina o odkryciu z 1969 roku na wyspie Fischerinsel. W trakcie wykopalisk w Meklemburgii na jeziorze Tollensesee koło Neubrandenburga odkryto wczesnośredniowieczny drewniany posąg kultowy przedstawiający dwóch wąsatych bliźniaczych bożków zrośniętych głowami i tułowiem. W okolicy odnaleziono również posąg żeńskiej bogini o wyraźnie zaznaczonych narządach płciowych. Posąg rzekomego Lela - Polela wyciosany został z drewna dębowego - łączonego z gromowładcom i mierzył 1,78 metrów, a jego autorstwo przypisuje się grupie Słowian połabskich - Wieletom. Z identyfikacją z prapolskimi bożkami zgadzają się tacy naukowcy, jak Andrzej Kempicki i Włodzimierz Szafrański. Słowianie osiedlili się nie tylko na terenach dzisiejszej słowiańszczyzny, ale zajmowali lub nadal zajmują niektóre tereny we wschodnich Niemczech. Przykładem tego są Łużyczanie Dolni i Górni nadal zamieszkujący kraine historyczną Łużyc, mówiący językami słowiańskimi i wywodzący się od plemion serbołużyckich wchłoniętych przez Święte Cesarstwo Rzymskie za czasów Ottona I i przekształcone w Marchie Wschodnią. Innym przykładem już rozwiązanych etnosów słowiańskich, którzy zamieszkiwale ziemie nadbałtyckie są Obodryci, Wieleci i Ranowie. Ojczyzną tych ostatnich była współcześnie niemiecka wyspa Rugia (zwana przez nich Rują), choć mogli się poszczycić także zamorskimi bazami na kontynencie europejskim np. Pomorzu Przednim. Mimo iż plemię Ranów się rozpadło to ślady ich wierzeń pozostały.
Kościół Altenkirchen jest jednym z najstarszych kościołów wybudowanych na Rugii w stylu romańskim. Chrześcijańska budowla sakralna miała zostać wybudowana na miejscu słowiańskiej kąciny. Jednak największe kontrowersje wzbudza wymurowany w ścianie bocznej kaplicy kościoła - na prawo od ołtarza - ułożony poziomo kamień z wizerunkiem postaci trzymającej róg, co nasuwa skojarzenia z praktykami arkońskimi opisanymi przez Helmolda i Saxo Gramatyka i rogiem obfitości. Niestety, postać uwieczniona na kamieniu jest bardzo niewyraźna, a jej ewentualna tożsamość pozostaje nieznana. Istnieje kilka teorii na jej temat. Jedna zakłada, że tzw. człowiek z kościoła Altenkirchen to po prostu rysunek lokalnego księcia lub możnowładcy Rańskiego, a sam kamień jest kamieniem nagrobnym. Druga zaś głosi, że jest to przedstawienie bożka Rujewita lub nawet samego Świętowita. Nie mniej jednak obecność kamienia potwierdza plotkę o wykorzystaniu fragmentów przedchrześcijańskiego miejsca kultu w budowie protestanckiej świątyni. Na tym odwołania do Rańskiego panteonu się nie kończą, bowiem w sanktuarium znajduje się chrzcielnica z czterema głowami po bokach. Oficjalnie cztery głowy odwołują się do czterech, blibijnych rajskich rzek, choć motyw czterech głów może potwierdzać teorie o kulcie Świętowita, czczonego na półwyspie Wittowskim, na którym znajduje się kościół Altenkirchen. Innym rugijskim kościołem zdającego mieć w sobie element dawnego kultu pogańskiego jest Kościół Mariacki w Bergen auf Rügen. Podobnie, jak kościół Altenkirchen, budynek jest jednym ze starszych tego typu na niemieckiej wyspie. Uwagę przyciągają kontury postaci wykute w granicie w niszy w zachodniej fasadzie kościoła Mariackiego. Wymiary płaskorzeźby to 1,17 na 0,42 metrów. Powszechnie sugeruje się, że jest to kamień nagrobny księcia Jaromira I zza czasów słowiańskich, choć niewykluczone że - podobnie, jak w przypadku poprzedniego kamienia - mamy tu do czynienia z
wizerunkiem Świętowita lub przynajmniej upamiętnieniem kapłana działającego w świątyni Świętowita Arkońskiego. Tezę o związku z kultem religijnym potwierdza ułożenie rąk zbliżone do charakterystycznego gestu górnych bogów uwiecznionych na Światowidzie z rzeki Zbrucz. Przedstawiony mężczyzna trzyma w ręce krzyż, najprawdopodobniej przekuty ze znajdującego się wcześniej w tym miejscu rogu ofiarnego. Ślady wierzeń Rugiów i innych Słowian Nadbałtyckich jednak można znaleźć nie tylko w ich rodowych siedzibach. W okresie wczesnopiastowskim Słowianie połabscy i pomorscy wysławili się w licznych lądowych i zamorskich wyprawach pirackich m. in. na terenie dawnego królestwa Danii. Najbardziej znanym rozbojem dokonanym przez słowiańskich wojowników (tzw. Chąśników) było zdobycie, a następnie zniszczenie miasta portowego Konungahelę w zwycięskiej bitwie.
ataki pogańskich Pomorzan, Rugian i Połabian dotknęły również takie miejscowości, jak dzisiejsze Svendborg w Danii. Być może pozostałościom po ich wyprawie, a zarazem przejawem słowiańskiej religii na tym terenie jest figurka wykonana z drewna jałowcowego, odnaleziona w trakcie badań archeologicznych. Ma ona wysokość około 13 centymetrów, a na spiczasto zakończonym trzonku widnieją cztery połączone ze sobą twarze, tak że każde z owalnych oczu należy jednocześnie do dwóch sąsiednich. Najpewniej figurka z Svendborg to kolejne wyobrażenie Świętowita. Na półwyspie Skandynawskim, a dokładniej w Szwecji odkryto innego potencjalnego idola znajdującego się w kobiecym grobie ciałopalnym na cmentarzysku w Väsby w Upplands, a pochodzącego z X wieku n.e. Wykonany został z kości; zwieńczony jest dwiema owalnie uformowanymi twarzami z zaznaczonymi schematycznie nosami, oczami i wąsami. Pierwotnie bałwan posiadał cztery twarze, o czym świadczą ułamania w dwóch miejscach. Rękojeść pokrywa bogaty ornament składający się z plecionki sieciowej i sznurowej ze zwisającymi ostrymi trójkątami. Ten zabytek został wyprodukowany prawdopodobniej w słowiańskim Wolinie, a dostał się do Szwecji zapewnię na drodze handlu.
Odkrycia archeologiczne z terenów dzisiejszej Polski, a Religia Słowian[]
Materialne zabytki kultu słowiańskiego pochodzą przeważnie z rejonów nadbałtyckich, lecz również - wbrew powszechnej opinii - nie brakuje ich także w głębi kontynentu, szczególnie w Polsce.
W miejscowości Kurzelów w województwie Świętokrzyskim odkryto laskę sędziowską z trzema umocowanymi twarzami nasuwająca skojarzenia z Trzygłowem - wieloaspektowym bóstwem nieba, ziemi i piekła czczonego na Wolinie, Szczecinie i Brennie na Połabiu i Pomorzu. Zabytek ten może być dowodem trwania motywów przedchrześcijańskich w sztuce gotyckiej. Warte uwagi jest także górna część laski, przypominająca charakterystyczną "czapeczkę", która łączy cztery bóstwa razem na tzw. Światowidzie z rzeki Zbrucz. W zabytkowym zamku w Dobczycach odnaleziono kamień o zarysach męskiej twarzy niemal natychmiast po odkryciu określony mianem "Głowy Swarożyca". Swarożyc był bóstwem ognia czczony na Połabiu potwierdzony w źródłach pisemnych, czczonym w świątyni Radogoszczy będącej stolicą wieleckiego plemienia
Redarów i (nieformalnie) Związku Wieleckiego, choć poświadczone legendy kamienie łączy głównie z diabłem i olbrzymami. Nie wiadomo czy kamień rzeczywiście był związany ze Swarożycem.
Kontrewers to mała wioska leżąca w północnej części gminy Mniów, około 6 km na północ od Mniowa w województwie świętokrzyskim; może się ona poszczycić lokalną atrakcją, jaką jest okoliczny "diabielski" kamień z wyobrażeniami dwóch rogatych istot i znakiem Y. Jedna z postaci dodatkowo stoi na znaku półksiężyca i trzyma niezidentyfikowany, kulisty przedmiot. Cel powstania i okres, z którego pochodzą ilustracje nie zostały
ustalone. Różni naukowcy datują ich powstanie od neolitu po średniowiecze, aż na nowożytności skończywszy. Kontrowersje budzi także tożsamość stworzeń, bowiem część stowarzyszeń pseudonaukowych uznała wyryte stworzenia za wizerunek kosmitów ze względu na rogi wyglądające, jak czułki.
Najprawdopodobniej jednak są to wyobrażenia czartów/biesów. Dodatkowo w trakcie badań archeologicznych odkryto, że dwutonowy kamień znajduje się specjalnym postumencie. Te teorie popierała Dr. Gąssowska - znawczyni i badaczka średniowiecza dopatrywała się w znalezionych rytach postaci wczesnośredniowiecznych diabłów lub pogańskich znaków magicznych związanych z wierzeniami dawnych Słowian. Dosyć niejasny i nietypowy przypadek pochodzi z Lipnicy Murowanej. Znajdujący się w tej wsi drewniany kościół powierzony św. Leonardowi zawiera w sobie stylizowaną na krzyż belkę podtrzymującą ołtarz. Ze względu na ślady spiłowania rysów twarzy, niektórzy dopatrują się w belce przerobionej na krzyż rzeźbę pogańskiego Świętowita (stąd nadany jej pseudonim "Światowid z Lipnicy").
Kościół św. Leonarda w Lipnicy Murowanej nie jest jedynym przypadkiem współistnienia elementów pogańskich w katolickiej budowli sakralnej na terenie Polski. W miejscowości Sierpc znajduje się kościół farny p.w. świętemu Witowi, Modesta i Krescencji z wmurowanymi kamienami po zewnętrznej części budowli. Na jednym z nich znajduje się znak w stylu krzyża słonecznego mogący być czymś w rodzaju kalendarza, na jeszcze innym widnieją zarysy podkowy z chrześcijańskim krzyżem (najprawdopodobniej odwzorowanie szlacheckiego herbu Łada lub Ślepowrona), haka lub sierpu puszczającego iskry oraz ptaka, najprawdopodobniej koguta. Kazimierz Perkowski połączył oba kamienie z przedchrześcijańskim kultem Łado.
W historii zdarzały się przypadki, kiedy materialne zabytki wierzeń słowiańskich - nawet jeśli przetrwały do czasów dzisiejszych - zostały umyślnie bądź przypadkowo, zniszczone jakiś czas po odkryciu. W 1936 roku Konrad Jażdżewski wspomina o wydarzeniu z miejscowości Witowo, gdy na polu uprawnym odkryto czterotwarzowy posąg, lecz właściciel pola postanowił wykorzystać go, jako budulec drogowy i nakazał go zniszczyć. Później Franciszek Kotuła w 1974 roku opisał przypadek, gdy robotnicy pracujący przy budowie drogi na Podgórzu Dynowskim natknęli się na posąg okrzyknięty przez nich "Światowidem" (około 1960 rok), który został rozbity i rozrzucony po budowanej drodze. Obecnie istnieją ochronne przepisy prawne, nakazujące przekazanie artefaktów archeologicznych Państwu.
Symbolika []
U przedchrześcijańskich Słowian, podobnie jak w przypadku innych kultur, pojawiają się symbole będące prostymi i łatwymi do zamieszczenia znakami reprezentującymi mogącymi reprezentować dany cykl np. wegetacyjny, wydarzenie czy inny element kulturowy. Uważano, że mityczne symbole miały magiczne właściwości, dobroczynnie wpływające na otoczenie oraz chroniące przed nieszczęściem oraz złymi mocami i dlatego też cieszyły się sporą popularnością. Zdobiono nimi budynki, świątynie i przedmioty codziennego użytku. Za najstarszy znak kultowy w Polsce uchodzi swastyka (najstarsze znaleziska z polski datowane są na 3000 lat p.n.e). Do dziś odkryto przeróżne odmiany tego inicjału powiązane z wierzeniami Słowian. Poza stereotypową, podstawową swastyką łączoną od XX wieku z nazizmem i III Rzeszom polscy rodzimowiercy używają wariantu poświęconego Swarogowi lub Swarożycowi, czyli swarzyce, kołowrót. Jak sama nazwa wskazuje jest to kółko z ośmioma rozgałęzieniami z charakterystycznymi zakrzywieniami na końcu. Dominuje przekonanie, że ma związek z kultem solarnym i ogniem. Inna odmiana swastyki tzw. Swarzyca Kruszwicka. Przedstawia ona lewoskrętną swastykę (łączoną z magią, nocą i ciemnością) wpisaną w znak "+". Można to też zinterpretować, jako cztery elementy (reprezentujące np. żywioły, strony świata, wszech widzenie, wszechwiedze) złączone ze sobą i symbolizujące jedność, ład i harmonie. Na Idolu Zbruczańskim widnieje kółko z sześcioma rozgałęzieniami wpisane w okrąg. Jak kamienny posąg zaczęto kojarzyć z arkońskim Świętowitem, tak owa swastyka stała się jego inicjałem. Słoneczny krąg to inna wersja swastyki najczęściej stosowana przez dawnych Celtów, lecz można też jego wariant odnaleźć na słowiańszczyźnie wschodniej.
Hipoteza walki Peruna z Welesem[]
Rosyjscy historycy, Iwanow i Władimir Toporov, stworzyli domniemanie o mitycznej, symbolicznej bitwę wzorując się na porównywaniu różnych mitologi indoeuropejskich. Niektóre kultury mówiące językami zaliczonymi do indoeuropejskich wspominają o walce boga piorunów i wielkiego smoka, węża.
Podstawą hipotezy był między innymi południowosłowiański mit o gromowładnym Germanie, walczącym ze smokiem czy doniesienia o Archaniele Michale przepędzający piorunami, między innymi smoki.
Powodem, dla którego Weles maił być oponentem swego ojca miała być kradzież żony lub syna albo po prostu bydła Peruna. Jest to również akt wyzwania: Weles, w postaci ogromnego węża, wpełza z podziemi i pełznie w górę drzewa kosmicznego, gdzie przebywa nieprzyjaciel. Perun odpowiada odwetem i atakuje go piorunami. Przepędzony bóg ukrywa się lub przeistacza w drzewo, zwierzę albo człowieka. W końcu ginie, a to co skradł zyskuje wolność pod postacią deszczu. Nigdy nie zostaje zabity ostatecznie, ta interpretacja jest bardzo symboliczna, Weles znowu powraca.
Mit o "boskiej walce" był uznane przez niektórych naukowców za wytłumaczenie zmieniania się pór roku. Okresy suszy uznawany miał być za symboliczną kradzież Welesa, jego powrót, początek cyklu. Burze i błyskawice były postrzegane, jako boska walka. Deszczowe okresy uznawane miały być za ukończoną wojnę, którą zawsze wygrywa bóstwo piorunów, śmierć pana zaświatów, zwrócenie skradzionej rzeczy. Góry wiązano z Perunem i niebiosami, były wysoko i były suche, a strefy poniżej poziomu morza wiązano z wilgocią, niskością. Wspinając się do strefy Peruna, Weles zaburza równowagę świata i należy go umieścić na swoim miejscu. Perun robi to w zaciętej walce waląc w niego piorunami i spędza go do wody pod odgałęzienie drzewa, a poprzez umieszczenie go z powrotem na swoim miejscu, przywraca porządek. Potem jest czas pokoju, aż do następnego razu, gdy Weles ponownie stara się wczołgać się tam, gdzie nie powinien być.
Teoria Toporova wzbudziła duże kontrowersje z powodu dużej ilości domniemań. Nie istnieje na słowiańszczyźnie jakakolwiek baśń czy legenda, opowiadająca o walce Peruna z Welesem. Choć istnieją opowieści o smokach i żywych piorunach, to jednak nigdy nie udowodniono istnienia powyższej opowieści, zaś zmiany pór roku czy deszcz wyjaśniano na inne, potwierdzone etnograficznie sposoby (np. działania Płanetników). Naukowcy nie są zgodni czy Weles był bóstwem wilgoci, czy może suszy co wzajemnie się wyklucza. Nie jest jasne także czy był związany z którykolwiek z nich, gdyż jedyne dostępne, bezpośrednie źródło opisuje go jako władcę krów, co nie ma związku z powyższą hipotezą.
Źródła[]
- Aleksander Gieysztor, Mitologia Słowiańska i Polska
- Aleksander Brucker, Mitologia słowiańska i polska
- Łukasz Kozak, Upiór – historia naturalna
- Leonard Pełka, Polska Demonologia Ludowa, wierzenia dawnych Słowian
- Witold Binkiewicz, Żywoty diabłów polskich, legendy i podania
- Mieczysław Bościszewski, Słowiańskie baśnie i bajki
- Jacob i Wilhelmm Grimm, Klechdy domowe i dla dzieci
- Śpiewająca Lipka, bajki Słowian Zachodnich
- Baśnie Narodów Związku Radzieckiego
- Tomasz Jodełka-Burzecki, Baśnie Polskie
- Julian Krzyżanowski, Polska Bajka Ludowa w ujęciu systematycznym
- Violetta Wróblewska, Słownik polskiej bajki ludowej
- Paweł Zych, Witold Vergas, Bestiariusz słowiański część 1 i 2
- Paweł Zych, Witold Vergas, Święci i Biesy
- Paweł Zych, Witold Vergas, Magiczne Zawody
- Paweł Zych, Witold Vergas, Duchy polskich miast i zamków
- Paweł Zych, Witold Vergas, Atlas Legend tom 1
- Paweł Zych, Witold Vergas, Bestiariusz - zwierzęta
- Bartłomiej Grzegorz-Sala, Księga Smoków Polskich
- Bartłomiej Grzegorz-Sala, Legendy zamków sudeckich
- Bartłomiej Grzegorz-Sala, Legendy zamków świętokrzyskich
- Bartłomiej Grzegorz-Sala, Legendy zamków karpackich
- Jeleazar Mieletiński, Poetyka Mitu
- Władimir Propp, Historyczne Korzenie Bajki Magicznej
- Mitologie Świata, wyd. Olejsiuk
- Michał Rożek, Diabeł w kulturze Polskiej
- Barbara Podgórska, Adam Podgórski, Wielka księga demonów polskich. Leksykon i antologia demonologii ludowej
- Tom Holland, Dominion: Making of Western Mind
- ↑ Tu: Pogańska świątynia